Historia narodu to coś więcej niż zyski i straty. Uwagi po marszu wolskim

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Nie będę opisywał marszu upamiętniającego 72. rocznicę rzezi Woli, który odbył się wczoraj, bo relacja już się ukazała na portalu. Około 1000 osób przeszło od skweru przy styku ulic Leszno i Alei Solidarności, do wolskiego Parku Powstańców Warszawy będącego w istocie gigantyczną nekropolią.

Tradycja tych marszów jest młoda – to zaledwie drugi. Przypisałbym tu największe zasługi po pierwsze kombatantce AK Wandzie Traczyk-Stawskiej, która od lat zabiegała o upamiętnienie wydarzeń Woli, po drugie – muzeum Powstania Warszawskiego, które podjęło wielką akcję identyfikowania cywilnych ofiar z całej Warszawy, zgodnie z przekonaniem dyrektora Jana Ołdakowskiego, że ofiary nie mogą być bezimienne.

A po trzecie książce Piotra Gursztyna o rzezi Woli. Jej autor, dziś dyrektor TVP Historia przeszedł część drogi razem z marszem, a potem pojechał na rozmowę do TVP Info. Przypomniał tam istotną prawdę: to największa jednorazowa masakra ludności cywilnej podczas II Wojny Światowej.

Dla mnie ten marsz było szczególnie ważny. Na jego końcu czekało nas przejście pośród 96 podświetlonych słupów, na których umieszczono nazwiska ok. 60 tysięcy cywilów zabitych wtedy w Warszawie. Znalazłem na jednym z ostatnich nazwisko ciotki mego ojca, Julii Zaremby. Nie była ofiarą masakry wolskiej, ale jest tu, na Woli, ze wszystkimi innymi ofiarami.

Urodzona w roku 1874, niezamężna siostra mego pradziadka, mieszkała z rodziną swojego bratanka, a mego dziadka na Czerniakowskiej 136. Wtedy mieszkania były duże, a rodziny wielopokoleniowe. Według rodzinnej tradycji oddaliła się na moment i zginęła od pocisku czy bomby. Te opowieści, jak to ciocia na moment odeszła i już jej nie było, pozwala rozumieć ówczesnych Polaków lepiej niż jakiekolwiek opracowanie. Z ich wszystkimi traumami, lękami i fobiami. Mój ojciec jako dziecko wzrastał w aurze wszechobecnej śmierci.

A zarazem trudno nie poczuć wzruszenia, że stara kobieta została upamiętniona. Podobne odczucie miałem, kiedy zobaczyłem mego stryja Ryszarda Zarembę, z tej samej Czerniakowskiej 136, najpierw na murze przy Muzeum, a potem na stronie internetowej. Był w zgrupowaniu AK Kryska, zginął na Solcu, prawdopodobnie 10 sierpnia.

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas napisał na Twitterze, że nie da się kultywować pamięci o Powstaniu odwołując się przede wszystkim do masakr. Że młodzi to odrzucą. W marszu szło trochę ludzi młodych, choć niewątpliwie pojawiają się oni częściej tam, gdzie mówi się o bohaterach, co zginęli z bronią w ręku.

Rzecz w tym, że pamięci nie da się przystrzyc i poukładać według jednej recepty. Trochę odkryliśmy wolską rzeź, podczas której przede wszystkim nie bandyci Dirlewangera i nie ludzie ze Wschodu (choć oni także), a zwykli Niemcy, żandarmi nieprzydatni na froncie, zabijali jak automaty, także kobiety i najmniejsze nawet dzieci. Odkryliśmy ją później, kiedy Muzeum Powstania było już dawno gotowe. Pamiętamy nie dlatego, że jest nam to do czegoś potrzebne. Pamiętamy, bo mamy taką potrzebę serca. I dlatego, bo taki jest obowiązek wspólnoty wobec poprzednich pokoleń. Jeśli obowiązek ten zlekceważymy, staniemy się sowieckimi ludźmi, traktującymi dawne ofiary jako bezimienną masę.

Rzeź i w ogóle los ludności cywilnej podczas Powstania bywał argumentem w procesie rozliczania autorów tamtej decyzji. Jestem obrońcą nie tyle jej słuszności ile nieuchronności w tamtej konkretnej rzeczywistości, którą bardzo trudno jest oceniać z ciepłego fotela. A mimo to nie waham się przyłożyć swojej ręki do upamiętniania pomordowanych cywilów, bo tu po prostu nie może być jakiegokolwiek koniunkturalizmu.

Ta dyskusja skądinąd ciągle żyje, przekonałem się o tym przysłuchując się przez chwilę w czwartek debaty w Senacie o uczczeniu generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Pojawiają się nowe książki, ostatnio prof. Sowy, traktującej dowództwo AK i urzędników Polskiego Państwa Podziemnego, jak podsądnych. Choć tak naprawdę nie wiem, co nowego można jeszcze napisać. Wszystko zostało już powiedziane.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.