Tu spędziła ostatnią noc przed aresztowaniem. Tablica pamiątkowa na domu, w którym została aresztowana "Inka"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.fot. Anna Tertel/GFDL/CC/commons.wikimedia.org
fot.fot. Anna Tertel/GFDL/CC/commons.wikimedia.org

Na fasadzie gdańskiego domu, w którym w 1946 roku została aresztowana sanitariuszka V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej - Danuta Siedzikówna „Inka”, odsłonięta zostanie w środę tablica pamiątkowa. Nieco ponad miesiąc po zatrzymaniu na „Ince” wykonano wyrok śmierci.

Tablica została zamontowana na elewacji piętrowego szeregowego domku przy ul. Prof. Zygmunta Wróblewskiego 7 w gdańskiej dzielnicy Wrzeszcz.

Na niewielkiej płycie umieszczono napis „W tym domu w nocy z 19 na 20 lipca 1946 r. została aresztowana Danuta Siedzikówna „Inka” (1928-1946) sanitariuszka V Wileńskiej Brygady Armii Krajowej płk. Zygmunta Szendzielorza ps. „Łupaszka”

Dom przy ul. Wróblewskiego 7 był lokalem konspiracyjnym AK, właśnie dlatego dowódca wysłał tam Inkę, która pojechała do Gdańska po zaopatrzenie medyczne, aby mogła przenocować. Mieszkały w tym domu Jadwiga i Halina Mikołajewskie z Wilna - wówczas zaledwie parę lat starsze od Inki

—powiedział Piotr Szubarczyk historyk z gdańskiego IPN.

Wyjaśnił, że do aresztowania sanitariuszki doszło około godz. 4 nad ranem, a UB pozostawiło dwie lokatorki domu „w spokoju”.

Pozornie oczywiście, bo dom obserwowano licząc na to, że kogoś jeszcze uda się zatrzymać. Po jakimś czasie aresztowano także Jadwigę i Halinę. Obie zostały skazane na więzienie

—wyjaśnił Szubarczyk.

Dodał, że w ciągu kilku dni, które upłynęły od aresztowania Inki do zatrzymania sióstr, do domu przy ul. Wróblewskiego zdążył dotrzeć napisany przez sanitariuszkę gryps.

Oczywiście po przeczytaniu został on zniszczony, więc wiedzę o nim mamy tylko z relacji sióstr

—powiedział Szubarczyk dodając, że panie nie zapamiętały treści całego grypsu, ale w ich pamięci pozostało jego ostatnie zdanie brzmiące „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”.

Dziś obie siostry już nie żyją, ale w domu przy ul. Wróblewskiego nadal mieszka córka jednej z nich - Barbara oraz wnuczka - Agnieszka. Jak wyjaśnił Szubarczyk, wnuczka, która jest absolwentką ASP, jako pracę dyplomową wykonała czteroczęściową instalację poświęconą „Ince”.

Szubarczyk zaznaczył też, że to wspólnota mieszkaniowa oraz lokalna spółdzielnia (Spółdzielnia Rzemieślnicza Metalowo-Elektrotechniczna Elexmetal w Gdańsku, która ufundowała tablicę), postanowiły oznakować specjalną tablicą dom, w którym „Inka” spędziła ostatnią noc przed aresztowaniem.

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 r. we wsi Guszczewina, w powiecie bielskim na Podlasiu.

W 1943 r. w wieku 15 lat złożyła przysięgę AK i odbyła szkolenie sanitarne. W czerwcu 1945 r. została aresztowana przez NKWD-UB za współpracę z antykomunistycznym podziemiem. Z konwoju uwolnił ją patrol AK Stanisława Wołoncieja „Konusa”, podkomendnego mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. „Inka” znów działała jako sanitariuszka oraz łączniczka, uczestnicząc w akcjach przeciw NKWDUB.

W lipcu 1946 r. została wysłana do Gdańska po zaopatrzenie medyczne. W nocy z 19 na 20 lipca została aresztowana przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa w jednym z mieszkań konspiracyjnych w Gdańsku-Wrzeszczu. Adres ten zdradziła łączniczka „Łupaszki” Regina Żylińska-Modras, którą zatrzymano w kwietniu 1946 r. i skłoniono do współpracy z bezpieką.

Inkę” osadzono w więzieniu w Gdańsku. Po śledztwie, podczas którego próbowano wydobyć od niej informacje o działalności oddziału majora „Łupaszki”, została skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy. Obrońca z urzędu zwrócił się do prezydenta Bolesława Bieruta o skorzystanie z przysługującego mu prawa łaski. Pod listem nie było podpisu Siedzikówny. Bierut odpowiedział odmownie.

Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 r. w gdańskim więzieniu. Ostatnie chwile jej życia wspominał ks. Marian Prusak, który został wezwany, aby udzielić jej ostatniego namaszczenia. Siedzikówna nie zginęła sama. Wraz z nią rozstrzelany został Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, uczestnik kampanii wrześniowej. Tuż przed salwą plutonu egzekucyjnego skazani krzyknęli „Niech żyje Polska”, a „Inka” dodała jeszcze „Niech żyje Łupaszko”. Salwa plutonu nie zabiła dziewczyny. Strzałem z pistoletu dobił ją dowódca plutonu.

Szczątki „Inki” ekshumowano we wrześniu 2014 r. na gdańskim Cmentarzu Garnizonowym. Miejsce, gdzie je znaleziono oznaczone zostało kamienną tablicą, którą odsłonięto w kwietniu 2015 r.

ann/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych