Domagamy się przeprosin w telewizjach, gdzie się pojawiło. A jeśli serial ma dalej być wyświetlany, to z jasnym zaznaczeniem, że to artystyczna wizja, która nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Świrski, prezes Zarządu Reduty Dobrego Imienia, relacjonując proces przeciw niemieckiej stacji ZDF w sprawie serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”.
wPolityce.pl: Wraz z Redutą Dobrego Imienia monitoruje Pan sprawę procesu, jaki ruszył w poniedziałek w Krakowie - przeciw twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” i telewizji ZDF za naruszenie dóbr osobistych żołnierzy AK. Jak z Pana perspektywy wygląda ten proces?
Maciej Świrski, Reduta Dobrego Imienia: Proces rozpoczął się w poniedziałek i jak na razie dotyczył kwestii, nazwijmy to, technicznych, dotyczących procedur postępowania. Z perspektywy powodów ważne jest, że sędzia wydał korzystne postanowienie o właściwości sądu. Strona przeciwna miała zamiar utrącić nasz wniosek i spowodować, by ten proces toczył się przed niemieckim sądem. Oczywiście przekonywaliśmy odwrotnie, a sędzia przychylił się do naszej prośby i ten proces będzie się odbywał przed polskim sądem.
Sędzia wygląda na energicznego, jest profesjonalny bezstronny - nie mamy zarzutów co do jego postawy, przedłużania procesu w nieskończoność czy obstrukcji - dobrze prowadzi sprawę. Wydaje się, że sprawa powinna iść do przodu w dość szybkim tempie, a przypomnę, że cała kwestia trwa już 3 lata od momentu złożenia pierwszego wniosku. Główny problem polega na tym, że trzeba obejrzeć trzy odcinki tego filmu.
Warto też przypomnieć, że proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski.
I dziś musieli państwo oglądać film podczas procesu, na sali sądowej?
Tak. Dziś oglądaliśmy pierwszy odcinek. Tutaj jest jeszcze kwestia pana Radłowskiego, który ma 92 lata. Dziś sędzia odwrócił procedurę i przesłuchał go przed emisją. To też pokazuje, że sędziemu zależy, by szybko procedować. Nie ma obstrukcji, że czegoś się nie da, a sprawa nie jest przeciągana w nieskończoność. To również sukces prawników p. Mec Moniki Brzozowskiej i Mec Jerzego Pasieki którzy pro bono prowadzą tę sprawę.
Jak wyglądał przebieg tej pierwszej rozprawy?
Ustalano między innymi kwestię dotyczącego biegłego historyka. W tej sprawie powołano dwóch świadków, którzy byli konsultantami przy produkcji - to prof. Musiał, który wycofał się z firmowania tego serialu swoim nazwiskiem i historyk niemiecki. Przedstawiciele ZDF chcieli, żeby przedstawiał on w trakcie procesu swoją wiedzę na temat okupacji niemieckiej w Polsce, sędzia zgodził się jednak wyłącznie na to, by mówić o jego roli przy produkcji filmu.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Domagamy się przeprosin w telewizjach, gdzie się pojawiło. A jeśli serial ma dalej być wyświetlany, to z jasnym zaznaczeniem, że to artystyczna wizja, która nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maciej Świrski, prezes Zarządu Reduty Dobrego Imienia, relacjonując proces przeciw niemieckiej stacji ZDF w sprawie serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”.
wPolityce.pl: Wraz z Redutą Dobrego Imienia monitoruje Pan sprawę procesu, jaki ruszył w poniedziałek w Krakowie - przeciw twórcom niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” i telewizji ZDF za naruszenie dóbr osobistych żołnierzy AK. Jak z Pana perspektywy wygląda ten proces?
Maciej Świrski, Reduta Dobrego Imienia: Proces rozpoczął się w poniedziałek i jak na razie dotyczył kwestii, nazwijmy to, technicznych, dotyczących procedur postępowania. Z perspektywy powodów ważne jest, że sędzia wydał korzystne postanowienie o właściwości sądu. Strona przeciwna miała zamiar utrącić nasz wniosek i spowodować, by ten proces toczył się przed niemieckim sądem. Oczywiście przekonywaliśmy odwrotnie, a sędzia przychylił się do naszej prośby i ten proces będzie się odbywał przed polskim sądem.
Sędzia wygląda na energicznego, jest profesjonalny bezstronny - nie mamy zarzutów co do jego postawy, przedłużania procesu w nieskończoność czy obstrukcji - dobrze prowadzi sprawę. Wydaje się, że sprawa powinna iść do przodu w dość szybkim tempie, a przypomnę, że cała kwestia trwa już 3 lata od momentu złożenia pierwszego wniosku. Główny problem polega na tym, że trzeba obejrzeć trzy odcinki tego filmu.
Warto też przypomnieć, że proces wytoczył 92-letni żołnierz Armii Krajowej Zbigniew Radłowski.
I dziś musieli państwo oglądać film podczas procesu, na sali sądowej?
Tak. Dziś oglądaliśmy pierwszy odcinek. Tutaj jest jeszcze kwestia pana Radłowskiego, który ma 92 lata. Dziś sędzia odwrócił procedurę i przesłuchał go przed emisją. To też pokazuje, że sędziemu zależy, by szybko procedować. Nie ma obstrukcji, że czegoś się nie da, a sprawa nie jest przeciągana w nieskończoność. To również sukces prawników p. Mec Moniki Brzozowskiej i Mec Jerzego Pasieki którzy pro bono prowadzą tę sprawę.
Jak wyglądał przebieg tej pierwszej rozprawy?
Ustalano między innymi kwestię dotyczącego biegłego historyka. W tej sprawie powołano dwóch świadków, którzy byli konsultantami przy produkcji - to prof. Musiał, który wycofał się z firmowania tego serialu swoim nazwiskiem i historyk niemiecki. Przedstawiciele ZDF chcieli, żeby przedstawiał on w trakcie procesu swoją wiedzę na temat okupacji niemieckiej w Polsce, sędzia zgodził się jednak wyłącznie na to, by mówić o jego roli przy produkcji filmu.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/301181-tylko-u-nas-jak-wyglada-proces-przeciw-zdf-ws-serialu-nasze-matki-swirski-domagamy-sie-przeprosin