75 lat temu we Lwowie Niemcy dokonali zbrodni na polskich profesorach. Listy proskrypcyjne otrzymali od studentów z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów

Wzgórze Wuleckie, miejsce kaźni polskich naukowców, fot. Stanisław Kosiedowski/wikimediacommons.org
Wzgórze Wuleckie, miejsce kaźni polskich naukowców, fot. Stanisław Kosiedowski/wikimediacommons.org

Aresztowani naukowcy byli pracownikami trzech lwowskich uczelni: Uniwersytetu Jana Kazimierza, Politechniki Lwowskiej oraz Akademii Medycyny Weterynaryjnej.

W nocy zostali oni przewiezieni do Bursy Abrahamowicza, gdzie mieściła się tymczasowa siedziba Gestapo.

Relację z tamtych wydarzeń pozostawił prof. Franciszek Gror, jedna z nielicznych osób, które zostały uwolnione przez Niemców:

Głowy kazali nam opuścić w dół. Jeżeli ktoś się poruszył, uderzali go kolbą albo pięścią w głowę. (#) Mniej więcej co 10 minut z piwnicy budynku dobiegał krzyk i odgłosy wystrzałów, a jeden z pilnujących nas Niemców wypowiadał po każdym wystrzale: „Einer weniger” („jednego mniej” - PAP), co raczej uważałem za próbę zastraszenia nas

— pisał prof. Franciszek Gror („Kaźń profesorów lwowskich - lipiec 1941”).

Po przesłuchaniu zatrzymanych, 4 lipca 1941 r. we wczesnych godzinach rannych przetransportowano ich na miejsce kaźni, którym okazały się Wzgórza Wuleckie.

Polaków rozstrzeliwał specjalny oddział Einsatzkommando. Egzekucję nadzorował SS Brigadefuehrer Eberhard Schoengarth. Wzięli w niej udział jego bliscy współpracownicy: Heinz Heim, Hans Krueger, Walter Kutschmann, Kurt Stawizki, Felix Landau oraz współpracujący z nazistami Holender, Pieter Nikolaas Menten.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.