O czasach kiedy w Moskwie Polska miała swoje wpływy i lobbystów

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Smuta w Rosji, szansa dla Polski

W tradycji rosyjskiej istnieje wiara w pewien cykl historii, w którym okresy potęgi i ekspansji Rosji przeplatają się z czasem smuty, wewnętrznego zamętu i interwencji z zewnątrz. To zjawisko przeciętni Rosjanie odczuwają na tyle mocno, że nawet niedawne czasy rządów Borysa Jelcyna w latach 90. XX wieku, były postrzegane na podobieństwo smuty z przełomu XVIXVII wieku. To wtedy nastąpił chaos po śmierci Iwana Groźnego, który nie tylko przebudował ogromnym kosztem strukturę społeczną swojego imperium (na wielką skalę dokonano masowych przesiedleń podbitej ludności, a specjalne oddziały tzw. opriczników wyrżnęły wielu bojarów niewystarczająco lojalnych wobec cara), ale też zamordował swojego syna, pozostawiając po sobie niepewność co do losów dynastii Rurykowiczów. W owym czasie miała miejsce swoista równowaga polityczna między Rzecząpospolitą a Moskwą, która co prawda była w posiadaniu Smoleńska, ale doznała ciężkich ciosów od króla Stefana Batorego. Stolica Rosji miała wpaść w ręce Polaków nie z woli władz Rzeczypospolitej, jej króla czy sejmu, ale z kaprysu polskich magnatów.

Gdy w dobrach wojewody sandomierskiego Jerzego Mniszcha pojawił się zbiegły prawosławny mnich Griszka, który podawał się za Dymitra – cudownie ocalałego syna Iwana Groźnego, polski magnat nie zamierzał dociekać niuansów pokrewieństwa. Uznał prawdziwość ojcostwa z większą pewnością niźli dzisiejsi badacze DNA, ogłosił zaręczyny Griszki ze swoją urodziwą córką Maryną i wyraził wolę odzyskania władztwa dla przyszłego zięcia. Ten okres w historii Rosji jest kluczowy dla zrozumienia relacji polsko-rosyjskich, bowiem Kreml nieraz podsycał nienawiść do Zachodu przypominając właśnie okres tzw. dymitriad. Skrzywdzona i pogrążona w smucie Rosja miała paść ofiarą niegodziwych intrygantów polskich, stając się łupem ich najazdu.

Prawda jednak nie jest tak czarno-biała jak propaganda despotów, bowiem Griszkę-Dymitra chętnie przyjmowały kolejne miasta rosyjskie, wypatrując w nowym carze pokoju i stabilności. Niemożność zaprowadzenia porządków przez cara Borysa Godunowa, a potem Wasyla doprowadzała Wielkie Księstwo Moskiewskie do anarchii, wojen pomiędzy miastami, rabunków i klęsk głodu. Nic dziwnego, że wyprawa polskich magnatów przynosiła nadzieję na sprawne rządy – gdy zaś 23 kwietnia 1605 roku zmarł car Borys, Rosjanie zaczęli masowo przechodzić na stronę „ocalonego” Dymitra. 30 czerwca Polacy po raz pierwszy wkroczyli do Moskwy wywołując zdumienie i podziw mieszkańców miasta, a bogate stroje szlachty i spektakularne zbroje husarskie przykuły uwagę tłumów. Dymitr Samozwaniec rozpoczął swoje panowanie, otaczając się głównie Polakami, jako gwarantami jego bezpieczeństwa, lecz nie przeżył nawet roku. Nieprzyzwyczajony do złożonych kremlowskich intryg i spisków został zamordowany wraz z setkami Polaków, którzy przybyli na jego ślub z Maryną Mniszchówną. Typowe dla imperialnej kultury rosyjskiej profanowanie ciał swych wrogów zemściło się na Rosji – zmasakrowane zwłoki cara wystawiono na widok publiczny, ale w zniekształconej twarzy trudno było doszukać się podobieństwa do Dymitra Samozwańca, więc po mieście zaczęły krążyć pogłoski, że władca po raz drugi ocalał. Polscy magnaci nie zamierzali przespać tej okazji.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.