Dzisiaj napiszę krótko, bo nie słowa są tutaj ważne. Przy murze mokotowskiego aresztu spotkaliśmy się jak co roku, choć ta rocznica śmierci rotmistrza Pileckiego była jednak nieco inna. Nie było tym razem córki bohatera, Pani Zofia poczuła się dzisiaj gorzej i nie zdołała przyjechać. O pamięć o ofiarach Auschwitz zaapeolwała z kolei jej córka.
CZYTAJ TAKŻE: Mija 68. rocznica śmierci rotmistrza Witolda Pileckiego. Miejsce jego pochówku wciąż nie zostało potwierdzone
Podniosłość wieczornej chwili (Pileckiego zamordowano ok. godz. 21) uświetniła asysta honorowa Wojska Polskiego. Zamyśleni ludzie ze zniczami i kwiatami przyszli na ulicę Rakowiecką w milczeniu. Poza głośno i dumnie odśpiewanym hymnem (cztery zwrotki) był jeszcze jeden donośny moment. Kibicowski okrzyk: „Cześć i chwała Bohaterom!”. A reszta w milczeniu. Bo wcale nie trzeba głośno krzyczeć, by do zgromadzonych dotarło, w jak ważnym wydarzeniu uczestniczą.
Jeszcze się Polska o nas upomni…
— znacie te słowa? W takich momentach czuję, że się upomina.
ZOBACZCIE PAŃSTWO jak wyglądała ul. Rakowiecka w godzinie śmierci Pana Rotmistrza:
Nie przegap tej książki! „Pilecki. Śladami mojego taty” - Mirosław Krzyszkowski i Bogdan Wasztyl. Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/294290-chwila-dla-pana-rotmistrza-wizyta-na-rakowieckiej-w-godzinie-smierci-witolda-pileckiego-zobacz-zdjecia