Święta, święta i po świętach. Właśnie wróciłem z Grądzkich, gdzie moja rodzina - wujostwo w starym, poniemieckim gospodarstwie spędza więcej czasu niż w Warszawie. Trudno się dziwić, bo okolica jest bardzo malownicza, szczególnie kiedy pogoda dopisuje. Na niedzielną Mszę Świętą pojechaliśmy do oddalonych o kilkanaście kilometrów Wydmin. Nie byłem tam 3 lata. Miejscowość ta znana jest dobrze ludziom, którym nie obca jest pamięć o Żołnierzy Wyklętych. To właśnie tam, po wojnie, przenieśli się rodzice ppor. Kazimierza Chmielowskiego „Rekina” – dowódcy plutonu konnego z III Brygady Wileńskiej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego – Pogotowia Akcji Specjalnej (PAS). 14 lutego 1946 roku „Rekin” ze swoją kawalerią wkroczył do Wydmin, wystawił posterunki, opanował ratusz, a na rynku wywiesił biało-czerwoną flagę. „Tego dnia Wydminy były w Wolnej Polsce” – wspominali potem przez lata mieszkańcy. Wychodząc z Kościoła od razu rzuca się w oczy po prawej stronie pomnik zwieńczony kamiennym orłem z koroną. Stoi tam od dwóch lat dzięki staraniom kombatantów, działaczy patriotycznych i postawie wójta. Także główny plac tej wsi, która przez krótki czas była miastem, został uhonorowany nazwą Skweru Żołnierzy Wyklętych. Obok tablicy poświęconej „Rekinowi” jak onegdaj powiewa polska flaga. Po 70 latach spełniło się marzenie ppor. Chmielowskiego. Wreszcie widać gołym okiem, że Wydminy są w Wolnej Polsce.
Niedaleko obok wsi Grądzkie mamy Orłowo i Gajrowskie – miejsce największej na Mazurach bitwy III Brygady NZW dowodzonej przez kpt. Romualda Rajsa „Burego”, stoczonej z przeważającymi siłami NKWD, KBW, UB i LWP. 130 żołnierzy podziemia niepodległościowego przez dwie i pół godziny stawiało opór półtora tysięcznej obławie. Zginęło 23 partyzantów. Podobne straty ponieśli napastnicy, a w dodatku sierż. „Orzech” rozbił sowiecką tankietkę celnym strzałem z panzerfausta. Do dziś w tej przepięknie położonej wiosce, jak na budynku nr 15, widnieją ślady po kulach. Sytuację okrążanej Brygady uratował „Rekin” ze swoim wysuniętym plutonem, który dwa kilometry dalej rozbił szykującą się do zamknięcia okrążenia jednostkę LWP mjr. Wojciechowskiego. Brygada, choć rozproszona i ze stratami wydostała się z zastawianej pułapki. Niestety nie mogli zabrać ze sobą poległych, a tych Sowieci wraz z ubecją pozostawili krukom na rozdziobanie. Dzięki wspaniałej postawie mieszkanki Gajrowskich pani Stefanii Gaździe, która wraz z mężem pochowała w lesie 9 zabitych i mimo nocy komunizmu opiekowała się grobem, dziś zawdzięczamy, że ciała ich, ekshumowane przez IPN, leżą na pobliskim cmentarzu w Orłowie. Niebawem powstanie tam Mauzoleum. Jeden z nich „Modrzew” (imię i nazwisko jeszcze nie znane), podczas odskoku do lasu, podniósł erkaem zabitego i w pozycji stojącej, tak długo prowadził ogień do sowietów, aż ci trafili go w brzuch. Wolał zginąć z własnej ręki, strzelając sobie w głowę z pistoletu niż trafić do niewoli. Dziś leży w środku pomiędzy swoimi kolegami, którzy polegli również, jako nieznani żołnierze.
Rada Gminy Wydminy jako jedyna gmina w Polsce ogłosiła rok 2016 Rokiem Niezłomnych Żołnierzy Wyklętych. To cieszy, że na terenach Warmii i Mazur, gdzie stosunkowo dużo ludzi darzy jeszcze sentymentem komunistyczne czasy przywraca się pamięć prawdziwym bohaterom. Wreszcie mogą spoczywać w prawdziwym spokoju, bowiem w te Święta Wielkiej Nocy zobaczyliśmy z żoną, że ich ofiara nie poszła na marne.
Najnowsza książka Grzegorza Wąsowskiego: „Szkice o Żołnierzach Wyklętych i współczesnej Polsce”. Przeczytaj koniecznie!
Pozycja dostępna „wSklepiku.pl”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/286830-wielkanoc-z-rekinem-burym-i-modrzewiem-wreszcie-widac-ze-wydminy-sa-w-wolnej-polsce