Nie powielajmy kłamstw o Jedwabnem. Świadkowie i fakty czekają na prawdę. W odpowiedzi Piotrowi Skwiecińskiemu. WIDEO

Fot. wPolityce / YouTube
Fot. wPolityce / YouTube

O prawdę upomina się coraz więcej osób, także Artur Janicki, który ujawnia, że jego film dokumentalny, który miał zostać wyemitowany na antenie Polsatu jako część debaty o Jedwabnem, został zablokowany przez IPN, dowodzony wówczas przez prof. Kieresa. Ujawnia, że Instytut Pamięci Narodowej postąpił nie fair także po wstrzymaniu ekshumacji i umorzeniu postępowania, drukując wybrakowane materiały podsumowujące proces.

Pan prof. Kola po tych dwutygodniowych badaniach napisał sprawozdanie. To sprawozdanie miało się stać częścią dwutomowego wydawnictwa IPN. Ale tego sprawozdania tam nie wydrukowano. Nikogo nie powiadomiono dlaczego ten artykuł nie zmieścił się w tych dwóch tomach, które liczą ok. 900 stron. Nie, bo burzą przyjętą tezę. Jeżeli coś obraża naród polski, poniża go w oczach świata, to tak musi zostać. I funkcjonariusze państwowi pracują na to, by tak się stało

— mówi Janicki.

Nie można przejść obojętnie wobec tego, ze spalono kilkuset Żydów w Jedwabnem, ale najważniejsze jest to, że przez pół wieku mówi się na ten temat kłamstwa. A kiedy już się jawnie okazuje, że morderstwo wcale nie było na kierkucie – jak twierdzono przez pół wieku – tylko odbyło się ono w środku tej stodoły, pan prof. Kulesza - wiceprokurator generalny i szef Polskiej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu - mówi: będziemy musieli zmienić stosunek do zeznań świadków, to tego stosunku się nie zmienia. A przecież to obala wszelkie oskarżenia i tamte z 49 roku i wszelkie oskarżenia Grossa. **No, ale tego wniosku ani pan Kieres, ani pan Kulesza, ani pan Machcewicz nie wyciągnęli

— ubolewa Andrzej Janicki. Wskazuje też, na ciekawy wątek ponownego badania procesu z 1949 roku, w którym znaczącą rolę odegrał sędzia Andrzej Rzepliński. Warto poznać jego aktywność w kwestii analizowania sprawy Jedwabnego. Trudno w nim zauważyć determinację w dążeniu do prawdy

Iluś, może nastu Polaków wzięli w tym udział, może ci, których rodziny wylądowały pod kołem Polarnym, bo zostali wskazani przez sąsiadów. Żydowscy sąsiedzi wskazywali na sąsiadów nie zdejmujących czapki przed pomnikiem Lenina. Mogło być to kilka osób szumowin. Ale generalizacja że to Polacy – sąsiedzi polscy napadli na sąsiadów Żydów jest brednią. Tym bardziej, że następnego dnia po zbrodni, gdy Niemcy wyjechali z Jedwabnego, w miasteczku pojawiło się 100 Żydów, ukrytych przez Polaków. Opinia publiczna jakoś nie słyszy o tym jak 100 Polaków uratowało 100 Żydów

— podkreśla Janicki.

Kiedy zaczęto w tych wykopach znajdować łuski, wskazujące na to, że przynajmniej część ofiar zginęła od postrzałów, to burzyło tezę Grossa, że to sami Polacy mordowali Żydów

— dodaje. Przedstawia przy tym szczegółowe dowody na niewiarygodność „naocznych świadków” wersji Grossa – Żydów, którzy nie byli w tym czasie w Jedwabnem. Za złożenie takich zeznań zostali wypuszczeni z więzienia. Inne osoby w procesie 1949 roku zmuszane były do zeznawania na niekorzyść mieszkańców Jedwabnego biciem. Ich wersja zostałaby obnażona dzięki ekshumacji i sekcji szczątków ciał. Właśnie dlatego ją przerwano. Gdy tylko pojawiły się informacje, że znaleziono bardzo wiele łusek z niemieckiej broni, środowiska żydowskie z całego świata zażądały natychmiastowego przerwania badań, twierdząc że ekshumacja jest niezgodna z ich religią i bezcześci ciała ich zmarłych.

Polecam wysłuchanie całej prelekcji reżysera filmu „Jedwabne”:

Leszek Żebrowski także przyjrzał się gruntownie sprawie Jedwabnego. Stawia proste pytanie: jak to możliwe, że tak wiele osób pochodzenia Żydowskiego zostało w Jedwabnem uratowanych, jeżeli wszyscy Polacy byli zbrodniarzami?

Jak to możliwe, że jeśli taki był przebieg wydarzeń, jak nam się serwuje w mediach, to jednak tak wiele osób pochodzenia żydowskiego w Jedwabnem zostało uratowanych przez Polaków. Przez kilkanaście miesięcy mieszkali wśród tych samych ludzi, otoczeni opieką, życzliwością, dopóki Niemcy ich nie zabrali do większych gett. Z tych osób, które zostały uratowane, kilkadziesiąt osób przeżyło wojnę. Kilka osób zostało na stałe w tej miejscowości. Jak to więc możliwe, że ofiary szukały schronienia wśród zbrodniarzy, mieszkały wśród nich przez następnych kilkadziesiąt lat i nikt im krzywdy nie zrobił?

— pyta Leszek Żebrowski.

Warto obejrzeć także materiał Telewizji Trwam, przedstawiający wiele relacji, dokumentów i nowych tropów:

Zaskakujące, że niektórzy są w stanie stwierdzić, że sprawa została rozstrzygnięta, ponieważ zbadał ją IPN. W tym przypadku to niestety tak, jakbyśmy powiedzieli, że Smoleńsk został rozstrzygnięty przez Komisję Millera. Nie zbadano przecież kluczowych dowodów.

Mieszkańcy Jedwabnego, świadkowie tamtych zdarzeń, apelują do historyków i dziennikarzy, aby mówili prawdę o Jedwabnem. Obyśmy mieli wreszcie szansę poznać ją do końca.

CZYTAJ TAKŻE: Prawda historyczna nareszcie ma głos! Trzeba jeszcze odkłamać Jedwabne i dziejowa sprawiedliwość stanie się faktem. Prezydentura Dudy daje nadzieję. WIDEO

« poprzednia strona
123

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.