Nowy prezes IPN musi mieć pełnię kompetencji, aby nie dawać się ogrywać jak dziecko choćby w kwestii identyfikacji ofiar. Kto panuje nad Polską Bazą Genetyczną Ofiar Totalitaryzmów? ANALIZA

Szczątki majora Łupaszki znaleziono na "Łączce" i zidentyfikowano. Nie został pochowany w Panteonie. fot. M. Czutko
Szczątki majora Łupaszki znaleziono na "Łączce" i zidentyfikowano. Nie został pochowany w Panteonie. fot. M. Czutko

PUM wspierając się autorytetem IPN oraz faktem dokonania kilku identyfikacji ogłosił publiczną zbiórkę środków na rzecz funkcjonowania PBGOT. Na apel odpowiedział m.in. jeden z banków oraz część polityków którzy chcieli zbić polityczny kapitał na coraz bardziej „modnym” temacie ekshumacji przeprowadzanych na Łączce. Sejm doprowadził do uchwalenia dotacji celowej na ten cel w postaci 1 mln złotych, w kolejnych latach premier Donald Tusk, a później premier Ewa Kopacz kolejno przekazywali po około 1 mln zł na zakup sprzętu wykorzystywanego przez PBGOT.

Matematyka w tym przypadku jest bezlitosna. W trakcie trwania projektu PUM pozyskał około 3,5 mln złotych. Efekty? 43 zidentyfikowane osoby - ofiary totalitaryzmu komunistycznego. Wychodzi, że jedna identyfikacja kosztowała ponad 81 tysięcy złotych. Nie trzeba być fachowcem, by poczuć, że coś tu nie gra? Nawet biorąc pod uwagę komplikacje, to, że materiał genetyczny pochodzi sprzed lat i może nie być w doskonałym stanie, wynik jest mało satysfakcjonujący. Należy więc zadać pytanie, czy może są w kraju inne ośrodki medycyny sądowej, które zidentyfikowałyby ofiary komunizmu szybciej i za mniejszą kwotę?

Żeby nie być gołosłownym podam dwa przykłady. Praca nad identyfikacjami zaczyna się w archiwach i przy biurku historyka. Dopiero potem są prace archeologiczne, a na końcu wkracza genetyka. Gdy ekipa Szwagrzyka wchodziła na cmentarz garnizonowy przy ul. Giełguda w Gdańsku była uzbrojona w potężną wiedzę. Chodziło o odnalezienie szczątków Danuty Siedzikówny „Inki” i straconego wraz z nią Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”. Tuż pod chodnikiem prowadzącym do ich grobów symbolicznych natrafiono na szkielety mężczyzny w średnim wieku i młodej dziewczyny. Już wtedy można było zakładać, że to właśnie oni. A jednak badania genetyczne PUM potwierdziły tożsamość dziewczyny dopiero po ponad pół roku. Według mojej oceny wstrzymywano publikacje wyników po to, by mógł się nią uroczyście pochwalić 1 marca 2015 roku będący wtedy w kampanii wyborczej Bronisław Komorowski. Ale to pół biedy, radość z odnalezienia bohaterskiej sanitariuszki jest i tak ogromna. Nie jestem jednak w stanie zrozumieć, dlaczego na potwierdzenie, że szczątki znalezionego obok mężczyzny należą do „Zagończyka” zajmują szczecińskim genetykom już ponad półtora roku!!!

Podobnie wygląda kwestia identyfikacji Lucjana Minkiewicza jednego z legendarnych dowódców 5 Wileńskiej Brygady AK, który wspólnie z Zygmuntem Szendzielarzem, Antonim Olechnowiczem i Henrykiem Borowskim zostali zabici 8 lutego 1951 r. w więzieniu mokotowskim w Warszawie i pogrzebani w jednym dole na Łączce. Ogłoszono już identyfikację Szendzielarza, Olechnowicza, Borowskiego, z nieznanych przyczyn do tej pory nie można zidentyfikować Minkiewicza. Według specjalistów, którzy podjęli jego szczątki, zachowały się one w dobrym stanie, a opis antropologiczny jednoznacznie wskazuje, że należą one do tego poszukiwanego.

Czyżby PUM bał się, że jeśli prace będą szły szybciej, to upadnie narracja o brakach sprzętowych i kłopotach, na które mogą poradzić tylko kolejne, milionowe dotacje z budżetu państwa?

Wróćmy na koniec do bardzo ważnego słowa - „porozumienie”. Na jego mocy powstała PBGOT. Pod porozumieniem podpisały się obie instytucje, IPNPUM, a właścicielem bazy danych jest tylko PUM. W związku z tym mamy obecnie kuriozalną sytuację, że pracownikom IPN nie są udostępniane informacje, które rodziny ofiar złożyły już materiał porównawczy. Choć głośno się o tym nie mówi między zespołem kierowanym przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka, a PUM istnieje ostry konflikt. Właśnie z tego powodu. O co tu chodzi?! Czy prezes IPN o tym wie? Jak mógł do tego dopuścić? Zadaję te pytania publicznie, ale niezwłocznie prześlę je także do instytutu.

P.S. Piszę o tym wszystkim dlatego, że sprawa „Łączki” i innych miejsc, gdzie odnajdywani są polscy bohaterowie jest dla mnie bardzo ważna. Jakiś czas temu wydawało się, że to sprawa ponad podziałami, że mamy w końcu coś, co nas, jak Naród połączy, a nie podzieli. Tymczasem widzę, że są osoby, które na tej „narodowej” sprawie robią zwykły biznes. Podkreślmy - PBGOT powstała, by badać przypadki na zlecenie IPN. Na tym wypłynęła, a teraz właśnie robi biznes. W styczniu 2015 r. PBGOT podpisała umowę z amerykańską Fundacją Jacka Danielsa z USA na badania szczątków ofiar holocaustu. Pół roku później z wizytą w Szczecinie przebywał w tej samej sprawie wiceprzewodniczący knesetu izraelskiego. I jakoś się kręci. A „Zagończyk”, Minkiewicz i inni czekają…

P.S.2 Wróble ćwierkają, że naukowcy ze Szczecina ruszają do ofensywy i chcą się spotkać z parlamentarzystami z Zachodniopomorskiego. Ponad podziałami, z każdej opcji. Który z panów posłów wykaże się rozsądkiem, a który będzie wspierał opisaną powyżej fikcję? Rozwiązanie tej zagadki przyjdzie samo, juz wkrótce.

« poprzednia strona
12

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych