Rocznica tragicznego Grudnia. Smutna data. I piękne słowa prezydenta Andrzeja Dudy:
Staję tu dzisiaj przed państwem, a wcześniej przyklęknąłem przed pomnikiem ofiar Grudnia‘70 roku, oddając hołd, hołd w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i całego naszego narodu. Hołd, jak przystało na prezydenta Rzeczypospolitej, który silną i sprawiedliwą Polskę ma jako swoje najważniejsze zadanie, w służbie, którą podjął się pełnić. Przyklękam w pamięci i hołdzie o wszystkich tych, którzy polegli, zostali ranni, cierpieli, byli prześladowani przez całe lata i nigdy nie doczekali się od III Rzeczypospolitej elementarnej sprawiedliwości, sprawiedliwości na poziomie prawnym, sprawiedliwości na poziomie państwowym -
— mówił Andrzej Duda. I dodał:
Bo w sercach ludzi, Polaków, uczciwych, dumnych, zawsze są i będą, nie mam co do tego żadnych wątpliwości, ale za tę III RP po 1989 roku, która nie umiała skazać sprawców tej zbrodni, wstyd, zwyczajnie wstyd dzisiaj. Chyba nam wszystkim, jak tutaj stoimy.
Na te słowa odezwał się Lech Wałęsa. Człowiek, który mógł uczynić wolną Polskę krajem ludzi dumnych, ale wybrał inaczej.
Wałęsa stwierdził:
Ja zapowiadałem, że przez pół roku wstrzymam się z krytyką, by dać tym ludziom szansę. Jednak po słowach, jakie padły z ust Andrzeja Dudy podczas obchodów 45. rocznicy Grudnia‘70 muszę stwierdzić, że zaczynam się wstydzić za tego prezydenta. Niech to wystarczy za cały komentarz.
Słowa te powtórzył wieczorem w usłużnej, zawsze chętnie uderzającej w prezydenta Dudę Telewizji Polskiej.
Wałęsa snuł tam niejasne rozważania o „pokoleniu nieszczęśliwych czasów, pokolenie zdrady” - mając na myśli swoje pokolenie.
I dodał:
Jestem nawet podejrzany, bo ja hamowałem procesy, wiedziałem, że nic się nie wygra.
Czy Wałęsa w Grudniu roku 70 „hamował”, czy też zdarzyło się coś więcej?
Warto w tym kontekście przypomnieć słowa ofiar donosów TW „Bolka” sprzed niemal 4 lat:
Wówczas na konferencji prasowej obok Krzysztofa Wyszkowskiego i Sławomira Cenckiewicza wystąpili także:
Henryk Jagielski – uczestnik Grudnia ’70 w Gdańsku, w późniejszym czasie rozpracowywany przez TW ps. „Bolek”, działacz NSZZ „Solidarność”;
Józef Szyler – uczestnik Grudnia ’70 w Gdańsku, aktywnie rozpracowywany przez TW ps. „Bolek”;
Sławomir Cenckiewicz przypomniał dokumenty związane z TW „Bolkiem”, a dotyczące obu robotników:
To jest wyjątkowa sytuacja, w której panowie Szyler i Jagielski publicznie występują, i dlatego zdecydowaliśmy się na publiczną prezentację tych - znanych już - dokumentów. Pierwszy z nich to jest dokument z roku 1971 - to fragment doniesienia TW „Bolek”, przepisanego na maszynie. Czytamy w nim:
Najbardziej agresywny w ostatnim czasie jest Jagielski Henryk, i Jasiński Jan. Największy udział bierze jednak Jagielski, który to wysuwa kompetencję rzucenia czerwonej flagi pod trybunę i sprawy żałoby.
Chodzi o to, że pan Henryk Jagielski, który z nami jest, 1 maja współorganizował z kolegami tzw. Czarny Marsz, 1 maja 1971 roku w Gdańsku. I rzeczywiście miał ideę rzucenia tej czerwonej flagi pod oficjalną trybunę partyjną, i tę sprawę rozeznał na terenie zakładu pracy. Henryk Jagielski pracował razem z Tajnym Współpracownikiem „Bolek”, na wydziale W4 Stoczni Gdańskiej. Jak widzicie państwo, „Bolek” przekazał informację na ten temat swojemu oficerowi prowadzącemu SB.
Drugi dokument dotyczy pana Józefa Szylera. Tu zdecydowaliśmy się na prezentację zadań, które otrzymał w oparciu o wcześniej złożone doniesienia agenturalne Tajny Współpracownik „Bolek”. I cytat:
Być w stałym i ciągłym kontakcie z Józefem Szylerem. Kontrolować jego postępowanie i zamierzenia. Ustalać wszystkie jego kontakty na wydziale W4 Stoczni. W razie gdyby próbował wywołać strajk, w sposób umiejętny temperować go i rozładowywać sytuację.
Chciałbym jeszcze jedną rzecz podkreślić: z tej pożogi archiwalnej, która miała miejsce w latach 1992-1995, kiedy zginęło bardzo dużo dokumentów dotyczących przeszłości Lecha Wałęsy, ocalało jednak tyle, że pisząc książkę „SB a Lech Wałęsa” mogliśmy stwierdzić, iż na podstawie doniesień TW „Bolka” Służba Bezpieczeństwa założyła sprawę operacyjną przeciwko Józefowi Szylerowi.
Henryk Jagielski stwierdził z kolei:
Ja reprezentują kolebkę „Solidarności”, tych wszystkich, którzy strajkowali w Stoczni Gdańskiej w roku 1970-ym i 1980-ym. Tych, którzy byli potem represjonowani. Reprezentuję więc nie tylko siebie, ale i tych kolegów, którzy zginęli. Nas, którzy w tym uczestniczyli, jest już bardzo mało. I czas najwyższy, żeby ta sprawa została w końcu zakończona.
Dużo z nas, jak powiedziałem, nie żyje. Byłem przy niektórych, w szpitalu, już umierali, i mówili: Heniek, ty jeszcze trzymasz się. Zrób wszystko, żeby wyszła ta prawda nasza. Myśmy nigdy nie chcieli jakiejś kariery politycznej robić. Po prostu walczyliśmy o godność naszą, o naszą przyszłość, naszych dzieci i naszych wnuków. I za to jesteśmy nazywani, każdy wie, jak. Czy myśmy zasłużyli na to, pytam?
My jesteśmy razem z Józkiem [Szylerem] tą żywą historią. Również mogliśmy zginąć, mogliśmy być przed stocznią na tej tablicy, jak nasi koledzy. I to im jesteśmy winni, tym naszym kolegom. Ciągnie się ta sprawa lata, i nie ma żadnych efektów. A w końcu trzeba ją wyjaśnić.
Józef Szyler dodał zaś:
Ja przyjechałem specjalnie 300 kilometrów, żeby zaapelować do wszystkich redaktorów, młodych redaktorów, którzy nie ulegli zmanipulowaniu, aby dołożyli wszelkich starań, aby dojść do prawdy, wykazać prawdziwą historię naszego kraju, by nasze dzieci nie uczyły się historii, którą ktoś dyktował albo ktoś opracował poprzez mury magdalenkowe.
Zapytani, czy to możliwe, że donosił na nich jakiś inny TW „Bolek”, odpowiedzieli:
Józef Szyler:
Jeżeli chodzi o mnie, to nie mógł żaden inny „Bolek” tego napisać. Jedna wypowiedź pochodzi z rozmowy między Wałęsą a mną. To była rozmowa można powiedzieć tajna, a ja ją dostałem z donosów „Bolka” po prostu, z IPN-u.
Henryk Jagielski:
„Bolek” był szczególnie aktywny na pierwszego maja. Przy tej rozmowie nikogo nie było. I ta wypowiedź znalazła się w dokumentach IPN. Co będziemy robić 1 maja… Nikogo nie było, żadnego świadka. To, jak nas do wojska brali, czy wiele innych tematów. Nie ulega wątpliwości. My i 28 kolegów [na których „Bolek” donosił] jesteśmy żywym dowodem. Ja przytoczę Heńka Lenarciaka, nie miał za co żyć, on pomnik budował, kościół budował.
W związku z tym trzeba stwierdził: w czasie grudniowych rocznic Lech Wałęsa nie tylko nie powinien wypowiadać brutalnych słów pod adresem głowy państwa, ale nie powinien wypowiadać żadnych słów. Powinien milczeć. I przepraszać.
Prej
Książka, którą trzeba przeczytać!
„Sprawa Lecha Wałęsy” - Sławomir Cenckiewicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/275437-walesa-brutalnie-atakuje-prezydenta-dude-za-slowa-prawdy-a-przeciez-akurat-on-powinien-w-rocznice-grudnia-milczec-mowia-ofiary-donosow-bolka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.