"My, reakcja" Piotra Semki to książka wybitna. I wspaniałe uzupełnienie dziejów polskich rodzin

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Książka Piotra Semki „My, reakcja - historia emocji antykomunistów w latach 1944-1956”, która ukazała się właśnie na rynku nakładem wydawnictwa „Zysk i s-ka”, powinna w mojej ocenie znaleźć się w każdej domowej bibliotece. Dla przyszłych pokoleń będzie bowiem bezcennym źródłem wiedzy o losach tych polskich pokoleń, które w XX wieku zostały straszliwie doświadczone. Najpierw niemieckim i rosyjskim barbarzyństwem, następnie terrorem i bagnem PRL.

Dzieło Semki to dociekliwa, chwilami osobista opowieść o tych elementach polskiego oporu, który był często w dyskursie historycznym pomijany. O studentach, uczniach, inżynierach i robotnikach, którzy w czasie okupacji komunistycznej musieli dokonywać dramatycznych wyborów. Którzy w każdym możliwym miejscu przypominali o pragnieniu Polski wolnej i niepodległej. Wreszcie o tym, co nazywa się historią codzienności. Dzięki niemal detektywistycznej pracy Autor opowiada nam historie fascynujące, przenosi w epokę naszych dziadków i rodziców, pozwala poczuć nastrój i smak tamtej epoki. A także zrozumieć, co robili, o czym myśleli i marzyli.

Manifestacja pod domem Czeslawa Kiszczaka w rocznice wprowadzenia stanu wojennego, Warszawa, 12 na 13 grudnia 2014 roku. Przemawia Piotr Semka. Fot. wPolityce.pl
Manifestacja pod domem Czeslawa Kiszczaka w rocznice wprowadzenia stanu wojennego, Warszawa, 12 na 13 grudnia 2014 roku. Przemawia Piotr Semka. Fot. wPolityce.pl

Dużym walorem książki jest pisarski warsztat Autora. Całość napisana jest wartko i bardzo atrakcyjnie, z włączeniem dialogów filmowych, relacji z gazet, wspomnień świadków, w tym wielu osobiście zebranych przez Semkę.

Osobiście jestem Autorowi szczególnie wdzięczny za przypomnienie dzieła zasiedlenia Ziem Odzyskanych i ich znaczenia dla przetrwania polskości po utracie Kresów. Semka słusznie przypomina, że gdyby nie te nowe ziemie, Polacy wtłoczeni w jakąś Kongresówkę, po prostu by zwariowali.

Zacytuję fragment:

Dla równowagi psychicznej naszego narodu — po hekatombie wojny i zaborze kresów — ziemie zachodnie i północne były niezbędne. Umożliwiały ludziom wygnanym z kresów rozpoczęcie nowego życia. Owszem, z marginesem niepewności, czy nowa egzystencja będzie trwała, ale na własnej nowej ziemi. Nikt dziś nie zastanawia się, co by było, gdyby miliony kresowiaków musiały egzystować w jakichś obozach repatriacyjnych na obrzeżach Warszawy, Lublina czy Krakowa. Ziemie zachodnie pozwalały uniknąć takiej patologicznej sytuacji, która kreowałaby konflikty i frustracje.

Wyjazd na ziemie odzyskane i trud budowania tam polskiego życia zmuszał do oderwania się od ciągłego rozpamiętywania niedawnych koszmarów. Podarunek od losu w postaci ziem odzyskanych rozładował też groźbę obsesji na punkcie utraconych ojczyzn. Tym, którzy to lekceważą, warto wskazać niszczący dla węgierskiej psychologii narodowej wpływ tragedii traktatu w Trianon z 1920 roku, który pozbawił Węgry ponad 2/3 terytorium i 2/3 ludności. Bez środka znieczulającego w postaci ziem zachodnich trauma utraty kresów byłaby obsesją polskiej polityki, jak dziś na Węgrzech. Ziemie zachodnie stały się wreszcie błogosławieństwem dla wszystkich tych żołnierzy Armii Krajowej i NSZ, którzy musieli wynosić się z terenów centralnej Polski i Małopolski. Tu można było zacząć nowe życie pod nowym nazwiskiem w mniej mimo wszystko represyjnej rzeczywistości.

Wielu dawnych AK-owców wspomina nawet o swoistym niepisanym pakcie. UB sugerowało wyniesienie się z danego terenu i formułowało niejasną obietnicę „dania spokoju” w razie wyjazdu na zachód. Tak było z moim ojcem Leopoldem Jerzym, który po wojnie chciał studiować na Politechnice Krakowskiej. UB, które podejrzewało go o akowską przeszłość, jasno wskazało, że w razie pozostawania w Krakowie nabawi się kłopotów. Istotnie ojciec wyjechał na studia do Gdańska i bezpośrednie zagrożenie minęło. Jak już wspominaliśmy w rozdziale o realistach, szczególnie z kręgów narodowej demokracji, niezwykle dużo osób spełniło się w dziele odbudowy ziem zachodnich. Była to swoista trzecia opcja między niezłomnym oporem a bezpośrednią akceptacją komunistycznej władzy.

I jeszcze ważna uwaga:

Niezwykle rzadko pamięta się, że Polska jako jedyny obok ZSRR kraj otrzymała terytorialną rekompensatę kosztem Niemiec za straty wojenne. W jakimś sensie decyzja mocarstw o przyznaniu Polsce ziem zachodnich i północnych była przykładem, że Polska, nawet przegrywając wojnę, grała w innej lidze niż Węgry, Czechosłowacja czy Rumunia. Marek Jurek wskazuje, że paradoksalnie otrzymywaliśmy wtedy w 1945 roku polityczną dywidendę za rozmach i odwagę polityki Polski z lat 1918–1921. To wtedy Polska myślała na dużą skalę i wywalczyła sobie Wilno, Lwów i kresy. Gdybyśmy nie mieli tak ambitnych planów terytorialnych, moglibyśmy być jakimś kadłubkiem Kongresówki i części Małopolski. Ta skala myślenia o wielkości Polski Piłsudskiego i Dmowskiego zaważyła też na adekwatnej skali rekompensaty za zabrane kresy w 1945 roku. Gdybyśmy po I wojnie światowej nie żądali wiele, także po II wojnie światowej nikt by nam nic nie dał.

Ale oczywiście, dla innych Czytelników inne opowieści, inne wątki podane przez Piotra Semkę będą ważniejsze. Bo warto książkę tę czytać także przez filtr losów naszych przodków. Przekonacie się Państwo, że w niesamowity sposób książka „My, reakcja” te nasze rodzinne dzieje uzupełnia, wyjaśnia też wiele zagadek, odpowiada na pytanie dlaczego nasi przodkowie dokonali po wojnie takiego lub innego wyboru. Czujemy, jak pętla komunizmu zaciskała się na ich szyjach, jak zmniejszała się paleta możliwych działań przyzwoitych, jak zabijano możliwość odbudowy wolnej Polski.

Oczywiście, to wszystko dotyczy tego nurtu polskiego narodu, którego przodkowie byli w AK czy z nim sympatyzowali. Wąskie grono resortowych dzieci, sprzedawczyków komunistycznych i Daniela Passenta to dzieło przepojone miłością do Polski i prawdą o skali nieustającego oporu przeciw komunizmowi, o zbrodni dokonanej na narodzie, jaką była PRL, tylko zirytuje. Wszystkim pozostałym - z serca rekomenduję. Także jako świetny prezent świąteczny.

Michał Karnowski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.