Tylko prawda jest ciekawa. Od zamachu na Jana Pawła II minęło ponad 34 lata

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.IPN
fot.IPN

Od zamachu na Jana Pawła II minęło ponad 34 lata i dopiero od niedawna dzięki śledztwu IPN udało się poznać nieznane fakty.

Od 2011 roku w księgarniach jest dostępna (a właściwie była, bo nakład wyczerpany) książka „Papież musiał zginąć - wyjaśnienia Ali Agcy”. Dzisiaj ukazuje się druga część pt. „Agca nie był sam. Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”.

Publikację opracowali Andrzej Grajewski i Michał Skwara. Grajewski to publicysta Gościa Niedzielnego, a Skwara – prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadził przez kilka lat śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II.

Śledztwo „objęło swym zakresem czyny przestępcze funkcjonariuszy komunistycznych bez względu na ich przynależność państwową, które zostały popełnione w okresie od dnia intronizacji Karola Wojtyły na Papieża do dnia wydania wyroku uniewinniającego obywateli tureckich i bułgarskich oskarżanych o współudział w spisku na jego życie. W szczególności dotyczyło to wszystkich tych czynów funkcjonariuszy państw komunistycznych, które popełnione w ramach związku przestępczego o charakterze zbrojnym prowadziły do dokonania zamachu, a także tych czynów, które w ramach innego już związku przestępczego zmierzały do utrudnienia, czy też uniemożliwienia prawidłowego i wolnego od nacisków osądzenia sprawców”.

Przedmiotem pierwszej części książki Grajewskiego i Skwary są zeznania, jakie złożył włoskim śledczym zamachowiec w latach 1981 - 1985. Książka została skutecznie wówczas zamilczana przez tzw. media głównego nurtu.

Na palcach rąk można policzyć media, które zamieściły cztery lata temu jakiekolwiek informacje czy recenzje. Dlaczego? Ano zapewne dlatego, że książka ukazała się krótko po katastrofie smoleńskiej, a już sama nazwa „IPN” oraz obawa, iż służby specjalne (cywilne lub wojskowe) mogły być w jakikolwiek sposób zamieszane w zamach, wywoływały ból głowy Tuska i Komorowskiego.

Historia zamachu

13 maja 1981 r. na placu Świętego Piotra do papieża strzelał turecki terrorysta Mehmet Ali Agca, którego schwytano natychmiast po zamachu. W lipcu 1981 r. zaczął się jego proces i zamachowiec został skazany na dożywotnie więzienie. Włoskie śledztwo nie wyjaśniło jednak tła zamachu.

W 1983 r. Jan Paweł II odwiedził Agcę w rzymskim więzieniu i długo z nim rozmawiał. W czerwcu 2000 r. prezydent Włoch Carlo Azeglio Ciampi ułaskawił zamachowca. Nakazał też jego ekstradycję do Ankary, gdzie trafił do celi za zabójstwo tureckiego dziennikarza sprzed lat. W 2010 r. Agca został wypuszczony z więzienia. W sumie spędził za kratami 30 lat.

Dr hab. Filip Musiał z Ignatianum w swojej recenzji tak opisuje treść i zawartość książki„Agca nie był sam. Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II”:

Śledztwo w sprawie zamachu na Jana Pawła II jest jednym z najważniejszych śledztw prowadzonych przez IPN w całej jego 15-letniej historii. Niewątpliwie przynosi ono również niezwykle wartościowe ustalenia historyczne, które pozwalają spojrzeć na jedno z najgłośniejszych wydarzeń XX wieku z nowej perspektywy.

Książka „Agca nie był sam. Wokół udziału komunistycznych służb specjalnych w zamachu na Jana Pawła II” składa się z dwóch odrębnych, ale uzupełniających się części: postanowienia o umorzeniu śledztwa autorstwa prokuratora oraz artykułu naukowego, będącego wnikliwą analizą historyczną”. Głównym celem śledztwa było ustalenie okoliczności przygotowania do zamachu, szczegółowe opisanie jego przebiegu oraz ujawnienie działań dezinformacyjnych prowadzonych przez służby specjalne bloku wschodniego w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Od maja 1981 r. wywiad NRD (HVA) na zlecenie bułgarskich służb specjalnych brał udział w zakrojonej na szeroką skalę operacji dezinformacyjnej, która nosiła kryptonim „Papież” („Operation Papst”). Jej celem było odciągnięcie uwagi rzymskich śledczych od bułgarskiego tropu.

Oczy „Baszty”

Głównym celem rozpracowania wywiadu PRL w Rzymie był Jan Paweł II. Oficerów rezydentury wywiadu PRL (kryptonim „Baszta”) w Wiecznym Mieście interesowało wszystko: plan papieskich podróży zagranicznych, treść homilii i dokumentów, kontakty z polskim episkopatem, polityka zagraniczna Watykanu ze szczególnym uwzględnieniem kierunku wschodniego.

Z oczywistych względów sprawą zamachu na papieża interesował się Departament I MSW, czyli wywiad PRL. Najbardziej zaangażowana w gromadzenie informacji o zamachu na Jana Pawła II była rezydentura w Rzymie. Od czasu wyboru kardynała Karola Wojtyły na papieża, „Baszta” należała do najważniejszych placówek wywiadowczych PRL.

Gdy aresztowanie z pozoru niewinnego urzędnika bułgarskich linii lotniczych Siergieja Antonowa położyło cień na Bułgarów oraz sowieckiego przywódcę, służby specjalne PRL przyłączyły się do akcji ratowania z opresji swoich towarzyszy.

Specsłużby PRL (nie tylko Departament I, ale także Departament IV, zwalczający Kościół), doskonale zorientowane w środowisku watykańskim, mogły oddać cenne usługi, by oczyścić swoich kolegów z bułgarskiej DS z zarzutów o zorganizowanie zamachu na Jana Pawła II.

O współpracy służb świadczą telegramy, jakie wymienili ze sobą szefowie resortów spraw wewnętrznych PRL i LRB - gen. Czesław Kiszczak i gen. Dymitr Stojanow - w drugiej połowie 1985 roku w związku z procesem Antonowa.

Zaniepokojenie bezpieki było uzasadnione. Prokuratora Skwara dotarł do sensacyjnych dokumentów. Ustalił, że Antonow był współpracownikiem bułgarskich służb specjalnych, a przez powiązania ze swoim wujkiem miał dostęp do kręgu bardzo wysokich funkcjonariuszy bułgarskich służb specjalnych, więc mógł być traktowany jako człowiek ich zaufania. Dane rejestracyjne Antonowa w bułgarskich archiwach, równie skutecznie czyszczonych po 1989 roku, co polskie, pojawiają się wyłącznie raz, w korespondencji wewnętrznej z 1991 roku, przez czyjeś zaniedbanie. Nieznane fakty

Oba tomy książki autorstwa Grajewskiego i Skwary skutecznie obnażają dezinformacje, które nadal pojawiają się w niektórych książkach poświęconych sprawie zamachu. Otwartym pozostaje pytanie, czy autorzy tych książek powielają tezy narzucone w 1981 roku przez KGB i Stasi/HVA z premedytacją, czy z głupoty?

Śledztwo w IPN prowadził prokurator Michał Skwara. W czasie jego trwania zgromadził łącznie 20 tys. strondokumentów. Najważniejszym dowodem w sprawie były wyjaśnienia zamachowcy Mehmeta Ali Agcy.

Śledztwo IPN zostało umorzone, ale pozwoliło np. ustalić kto, jako pierwszy, przygotowywał zamach i zebrać w jednym miejscu rozproszone i niedostępne do tej pory dokumenty.

Bardzo ważne było spotkanie Agcy z oficerem KGB majorem Władimirem Kuziczkinem w Teharanie, pracującym pod przykryciem sowieckiego dyplomaty. Fakt ten pozwala sądzić, że wątek sowiecki jest znacznie ważniejszy niż tzw. ślad bułgarski.13 listopada 1979 roku w Moskwie zebrał się Komitet Centralny KPZR. Obradom przewodniczył sekretarz generalny partii i szef państwa Leonid Breżniew.

W porządku obrad znalazł się obejmujący sześć punktów katalog środków operacyjnych – zaakceptowanych już wcześniej przez Biuro Polityczne – jakie zamierzano zastosować przeciwko Kościołowi katolickiemu i samemu Janowi Pawłowi II. Plan mieli zaakceptować szef KGB Jurij Andropow i jego zastępca Wiktor M. Czebrikow. Wśród tych, którzy podpisali się pod „uchwałą”, był Michaił Gorbaczow, wówczas jeszcze kandydat na członka Biura Politycznego KPZR, a także: szef partyjnej propagandy Michaił Susłow, członkowie prezydium KC KPZR Andriej Kirylenko, Konstantin Czernienko, sekretarze KC Konstantin Rusakow, Władimir Ponomariew, Iwan Kapitonow, Michaił Zimianin, Władimir Dołgich i właśnie Michaił Gorbaczow.

KGB otrzymał polecenie wykorzystania wszystkich dostępnych środków w celu zdyskredytowania papieża i watykańskiej dyplomacji. Operacje miały przebiegać pod kryptonimami „Pagoda” i „Infekcja”. Czy przewidywano również fizyczny zamach na papieża? W łonie samego KGB nie wykluczano takiej ewentualności. Andropow otrzymał rzekomo polecenia „wejścia w najbliższe otoczenie Jana Pawła II”, czyli wprowadzenia w jego środowisko agentury. A że takowa już od dawna była, to nie jest już tajemnicą.

Inne źródła utrzymują, że za planem krył się nie sowiecki wywiad, lecz polska Służba Bezpieczeństwa. Rosjanie i Polacy współpracowali z bułgarską bezpieką – Bezpieczeństwem Państwowym (Drżawna Sigurnost, DS), znanym z brutalnego postępowania. Bułgarskie służby specjalne, a szczególnie służba bezpieczeństwa DS była całkowicie zależna od służb specjalnych Związku Socjalistycznych Republik Radzieckiego (KGB i GRU), nie mogły podjąć akcji o takim znaczeniu bez inspiracji Sowietów. Zresztą w „socjalistycznej wspólnocie wywiadowczej” to głównie Bułgarzy specjalizowali się w „mokrej robocie”.

Podczas śledztwa ustalono, że stawką za zamordowanie papieża było 3 mln marek zachodnioniemieckich. Agca i jego wspólnicy mieli je otrzymać od ambasady sowieckiej w Sofii za pośrednictwem Bekira Celenka, szefa tureckiej mafii w Bułgarii.tym również z mordów na zlecenie („mokroje dieło”, czyli mokra robota).

Włosi szybko wpadli na trop powiązań Agcy z palestyńskimi terrorystami, a wywiad PRL - na ich ustalenia. Trzy dni po zamachu oficer wywiadu „Kostrzewa” (Henryk Bosak, obecnie działacz SLD) z rezydentury w Belgradzie, wykorzystał informacje od swego źródła pseudonim „Finn” i wysłał do Centrali, czyli Departamentu I MSW sensacyjny meldunek.

W szyfrogramie nr 2996 „Kostrzewa” meldował: „Wydział konsularny Ambasady Włoch ustalił, że zamachowiec na papieża Agca przebywał w marcu br. w Belgradzie, posiadając paszport jordański. Ubiegał się o wizę włoską. Nie otrzymał jej, gdyż miał powiązania z organizacją palestyńską Habacha”.


Polecamy „wSklepiku.pl”: „Zamach, czyli jak zło w dobro się obróciło”.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych