"Inko, trwaj w pamięci!". Gdańsk upamiętnił Danutę Siedzikównę. ZOBACZ ZDJĘCIA

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

To była piękna, patriotyczna uroczystość. Na placu przy ulicy Gościnnej w Gdańsku Oruni odsłonięto pomnik Danuty Siedzikówny „Inki”, sanitariuszki Armii Krajowej, którą 28 sierpnia 1946 roku zamordowali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa.

Odsłonięciu pomnika towarzyszyła msza święta, w której wzięło udział około tysiąca osób. Mszę świętą celebrował arcybiskup Sławoj Leszek Głódź.

Metropolita gdański w podniosłych słowach przypomniał tragizm bohaterów podziemia niepodległościowego, którzy w walce o wolną i niepodległą Polskę ponosili bardzo często ofiarę najwyższą.

Inko, trwaj w pamięci Oruni. Trwaj w pamięci Gdańska. Trwaj w pamięci całej Polski. Cześć i chwała bohaterce!

-– tymi słowami metropolita zakończył kazanie poświęcone Danucie Siedzikównie.

Sponsorem budowy pomnika były Kasa Stefczyka i Fundacja Stefczyka. Angażowanie się w patriotyczne inicjatywy stanowi kontynuację dzieła zapoczątkowanego przez wielkiego społecznika i patriotę Franciszka Stefczyka. Wspieranie kultury, opieka nad zabytkami i ochrona dziedzictwa narodowego to ideały, które wpisane są w misję realizowaną przez przedstawicieli polskiej spółdzielczości finansowej.

Popiersie „Inki” jest wyeksponowane na 1,5-metrowym cokole ustawionym na skwerku niedaleko kościoła św. Jana Bosko. Mieszkańcy Gdańska mówili, że pomnik był w mieście potrzebny i chętnie będą odwiedzać miejsce upamiętnienia sanitariuszki Armii Krajowej.

Możemy przypomnieć naszym dzieciom, że bohaterowie polskiej walki o niepodległość byli realnymi postaciami, którym musimy okazywać wdzięczność. Możemy tu przyjść, odmówić modlitwy, zapalić znicze i oddać hołd tej niezwykłej postaci symbolizującej dramatyczne losy AK-owców

-– mówi małżeństwo z Oruni, które na uroczystość odsłonięcia pomnika przyszło z dwójką kilkuletnich chłopców.

Dla nas, gdańszczan, ten pomnik to żywa lekcja bolesnej historii i okazja do oddania czci tym, którzy ginęli za walkę o wolność

-– mówią.

Tę chęć oddawania czci bohaterce Armii Krajowej podkreślali zgodnie wszyscy.

Tragedia tego dziecka powoduje, że oprawcy żyją do końca z wyrzutami sumienia. Żaden system partyjny nie motywował ich do zbrodni na dziecku. Dlatego to jest tak tragiczna postać. Jednocześnie, patrzymy na Inkę w perspektywie szerszej – tego, co to dziecko przeszło, jak straciło rodziców i jak się zachowało do końca. Jest to ze wszech miar wzór, który należy przekazywać z pokolenia na pokolenie, żeby stał się patronem młodzieży polskiej

— mówi Krzysztof Kosik, autor wspomnień z gdańskiej dzielnicy Orunia.

Dziś historia jest bardzo często przekłamywana, więc pomnik Inki powinien obrastać legendą i w sensie pozytywnym emanować na przyszłe pokolenia Polaków i Polek. Ten pomnik w Gdańsku to hołd złożony Ince. Po tylu latach ciszy, kiedy prawda powoli zaczyna się przebijać do szerokiej świadomości. Dlatego chcielibyśmy, aby ten pomnik stał się centrum wszelkiego rodzaju patriotycznych manifestacji i obchodów. Dlatego chcielibyśmy, by to miejsce – właśnie tu w Gdańsku Oruni – na stałe weszło w kalendarium wielkich wydarzeń Polskości w naszym mieście

-– dodaje historyk, jeden z pomysłodawców pomnika „Inki”.

Przypomnijmy – 3 sierpnia 1946 roku Wojskowy Sąd Rejonowy skazał Danutę Siedzikównę na śmierć. Zarzucono jej nakłanianie do rozstrzelania dwóch funkcjonariuszy UB podczas akcji szwadronu w Tulicach pod Sztumem. Było to oczywiście niemożliwe – sanitariuszka nie wydawała żadnych poleceń ani rozkazów, w takiej hierarchii zwyczajnie tego robić nie mogła. Co więcej, „Inka” po walce opatrywała także rannych milicjantów, co przed sądem zeznawali świadkowie. Sanitariuszka zginęła rankiem 28 sierpnia od kuli, strzałem w tył głowy. Razem z Inką zginął ppor. Feliks Selmanowicz, ps. „Zagończyk”. Stało się to w gdańskim więzieniu przy ul. Kurkowej 12. Według relacji przymusowego świadka egzekucji, ks. Mariana Prusaka, ostatnimi jej słowami było: „Niech żyje wolna Polska! Niech żyje major Łupaszko”. Wyrok śmierci był komunistyczną zbrodnią sądową, ale również aktem zemsty i bezradności UB wobec niemożności rozbicia oddziałów mjr. „Łupaszki”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.