FAZ: „Miasto 44” w niemieckiej telewizji ZDF. Wielka inscenizacja traumy narodowej, to polska odpowiedź na „Nasze matki, nasi ojcowie”

Fot. mat. prom. film/wpolityce.pl
Fot. mat. prom. film/wpolityce.pl

Słynne „Miasto 44” (Warschau ‘44) o Powstaniu Warszawskim - „wielka inscenizacja traumy narodowej”, to polska odpowiedź na niemiecką produkcję „Nasze matki, nasi ojcowie” – pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung” (FAZ).

Dziennik przypomina, że Powstanie Warszawskie, które w Niemczech wciąż jest dość często mylone z powstaniem w getcie warszawskim, pochłonęło blisko 200 tys. ofiar. To – w opinii gazety – największa narodowa trauma w polskiej historii.

Po 63 dniach walk Armii Krajowej przeciwko hitlerowskim okupantom, powstanie zakończyło się klęską. FAZ podkreśla, że ze strony państw alianckich nie nadeszła żadna pomoc, a żołnierze radzieccy obserwowali z drugiego brzegu Wisły, jak Niemcy odzyskują kontrolę nad miastem.

Dziennik zaznacza, że film wyemitowany z okazji 71. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego „powinien uzmysłowić niemieckiemu widzowi, jakie znaczenie mają dla Polaków ukazywane zdarzenia i skąd wynikała ich gwałtowna reakcja na serial wojenny w reżyserii N. Hofmanna pt. „Nasze matki, nasi ojcowie”.

Film, wyprodukowany w 2013 r. przez ZDF, pokazano również w TVP. Jak pisze FAZ, „Miasto 44” jest poniekąd odpowiedzią na niemiecki, trzyczęściowy epos historyczny.

W obydwu filmach odbiorca towarzyszy grupie młodych, walczących ludzi. Widzi zniszczenie – również psychiczne – w surowym obrazie, który swoją wymową przewyższa amerykańskie produkcje, i chce dotrzeć do nowej generacji. Zarówno w niemieckiej, jak i w polskiej produkcji, widzimy „oczami bohaterów, jak rodząca się przemoc niszczy wszystko w ciągu kilku dni. Jednak film «Nasze matki, nasi ojcowie», z perspektywy wewnętrznie rozdartych Niemców, pokazywał zbrodnię, za którą byli oni odpowiedzialni. Takie ukazanie okupanta znalazło zrozumienie u Polaków. Ich zdziwienie wywołało natomiast przedstawienie wielu polskich partyzantów jako antysemitów

—przypomina frankfurcki dziennik. Według FAZ, w filmie wyreżyserowanym przez Jana Komasę nie brakuje podtekstów i niejednoznacznych charakterów. W produkcji pojawia się wzmianka o jednostkach Armii Krajowej, które głośno myślą o współpracy z Wehrmachtem. Reżyser zestawia też ze sobą egoistyczną wolę przetrwania i poczucie odpowiedzialności za sprawę, nie poddając ich jednak ocenie.

Jednakże, w opinii FAZ, intencją Komasy jest postawienie polskiej Armii Krajowej pomnika. W tym celu „stosuje on wszystkie filmowe środki wyrazu: oprawę i zdarzenia ukryte, które nie mają sobie równych („Miasto 44” jest bodaj najdroższym filmem w historii polskiego kina), efekty specjalne i pracę operatora filmowego Mariana Prokopa (…)”.

Jak czytamy dalej na łamach FAZ, „«Miasto 44» jest eposem bohaterskim i melodramatyczną historią miłosną, w której miejskie walki opatrzono tangiem, szlagierem lub requiem, i która nie stroni ani od patosu, ani od kiczu. Wręcz przeciwnie, niekiedy je opiewa”.

Nie otrzymujemy tu zbyt wielu informacji o postaciach i detalach powstania. Jednak dowiadujemy się, co staje Polakom przed oczami, kiedy myślą o II wojnie światowej. I choćby tylko z tego względu warto obejrzeć ten film

—konstatuje FAZ. Drugi program niemieckiej telewizji publicznej (ZDF) pokaże ten film dziś (02.08.) o godz. 22.00.

Ryb, Deutsche Welle

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.