Ten czas... powstańczej walki, fizycznego heroizmu młodych Polaków, których pragnień żaden czas nie zmoże

PAP/Jacek Turczyk
PAP/Jacek Turczyk

Jesteśmy jak kamienie rzucane na szaniec - taka jest prawda o Polakach, niezależnie od tego co w danym momencie robimy, co planujemy, dokąd zmierzamy. Zawsze - za nami i przez nami - wokoło roznosi się bitewny pył ofiarnego poświęcenia dla wspólnej sprawy. Respekt przed Polakami mieli i w dalszym ciągu mają narody Europy, które choćby trochę zaznajomili się z historią naszego narodu. A znajomość tych ważnych kwestii historycznych nigdy nie wpływała negatywnie na zawierane porozumienia międzynarodowe z udziałem Polski. Nawet butny Hitler miał tego świadomość, że zadarcie z Polakami wymaga nie lada odwagi, bo nigdy nie wiadomo było, jak mogłyby potoczyć się dalsze koleje losu wynikające z takiego przedsięwzięcia. Dlatego wpierw wolał pertraktować w sprawie zawarcia sojuszu, gwarantując zanim zdecydował się na inwazję wojenną. Ostatecznie „Honor” Polaka nie pozwolił na tego rodzaju nonszalancję dyplomatyczną w sprawie Gdańska i Pomorza, jaką forsowali Niemcy hitlerowskie. Ówczesny minister spraw zagranicznych Józef Beck wyartykułował polskie stanowisko na form Sejmu 5 maja 1939 roku w sposób następujący:

Układ polsko-niemiecki z 1934 r. był układem o wzajemnym szacunku i dobrym sąsiedztwie, i jako taki wniósł pozytywną wartość do życia naszego państwa, do życia Niemiec i do życia całej Europy. Z chwilą jednak, kiedy ujawniły się tendencje, ażeby interpretować go bądź to jako ograniczenie swobody naszej polityki, bądź to jako motyw do żądania od nas jednostronnego, a niezgodnego z naszymi żywotnymi interesami koncepcji stracił swój prawdziwy charakter.

Na koniec swojego wystąpienia minister Beck dodał:

Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja skrwawiona w wojnach, na pewno na okres pokoju zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata, ma swoją cenę wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedyna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor.

Patrząc na kolejność dat rocznicowych, następujących kolejno w danym roku kalendarzowym, związanych z państwowymi obchodami, wybuch Powstania Warszawskiego (1 sierpnia 1944) Polska obchodzi miesiąc wcześniej, niż wybuch II wojny światowej (1 września 1939). Dziwnie tak się składa, że dla nas, Polaków, Powstanie Warszawskie jest czymś wyjątkowym, chyba znacznie większym od samej zagłady wojennej - choć całościowo rzecz ujmując jej skutki dotknęły niemalże całą Europę, z małymi wyjątkami wynikającymi z neutralności niektórych państw, a liczba ofiar zbliżyła się do ok. 60 mln osób - wśród ludności cywilnej oraz żołnierzy. Odnośnie strat, jakie poniosło polskie społeczeństwo, to przyjmuje się liczbę ok. 6 mln ofiar (w tym ok. 3 mln polskich Żydów) i jest to największy procentowo wskaźnik śmiertelnych ofiar z tego okresu w stosunku do innych krajów zaangażowanych w tę straszną wojnę.

W powyższym kontekście tegoroczne obchody 71 rocznicy Powstania Warszawskiego, transmitowane przez telewizję publiczną oraz kanały telewizji komercyjnych, przysporzyły niemało politycznego wstydu ze strony organizatorów tych podniosłych uroczystości. Na szczególną uwagę zasługuje dość niezręczne w treści wystąpienie ustępującego prezydenta Komorowskiego, który swoje przemówienie pod pomnikiem Powstańców Warszawy na Placu Krasińskich potraktował w kategoriach walki politycznej, kładąc nacisk na zbieżność heroicznej walki powstańczej z okresem lat 80., gdy o tę wolność walczyło pokolenie, którego jest niejako naocznym reprezentantem. Całkowitym niewypałem była natomiast wyrażona niechęć do przeciwników politycznych, którzy mają odwagę podważać zdobycze tej wolności, sądząc, że Polskę należy dzisiaj odbudowywać ze zgliszcz.

Otóż, ustępujący prezydent Komorowski nie do końca pojmuje jak bardzo zaszkodził Polsce swoją małostkowością właśnie - i tym czego zabrakło w jego prezydenturze, a co powinno wyróżniać wielkie osobowości polityczne od przeciętnych urzędników państwowych pretendujących do rangi prominentnych osobistości. Przenigdy nie dorówna - jako odchodząca w niesławie głowa państwa polskiego nastawiona na tani blichtr - odwadze i poświęceniu bohaterskim czynom Powstańców Warszawy; nie dorówna dlatego, ponieważ jego osobiste przekonania polityczne, i to czego dokonał (i nie dokonał z myślą o Polsce) sprawując funkcje publiczne w administracji państwowej w ostatnich 25 latach, nie pozwalają na stawanie w jednym szeregu z dawnymi wojennymi bohaterami oraz polskimi patriotami. Żeby stanąć w jednym szeregu w aureoli zwycięstwa, nie wystarczy wypowiadać puste slogany o pięknych pomnikach i wolności przemodelowanej na target handlowy za sprawą niemożliwej do zaakceptowania prywatyzacji dóbr narodowych, jaka spustoszyła Polskę w tym ćwierćwieczu, m. in. za sprawą urzędniczego przyzwolenia na taką, a nie inną formę wyprzedaży tego majątku.

Można zgodzić się tylko z jednym stwierdzeniem prezydenta Komorowskiego - że piękny pomnik Powstańców Warszawy zdobi Plac Krasińskich. W istocie, równie okazały powinien zostać wybudowany na zgliszczach polskiej bankowości, na rozprzedawanych terenach Stoczni Szczecińskiej oraz Stoczni Gdańskiej, na opustoszałych terenach polskich cukrowni. Tam „frajerska” wolność zadomowiła się na dobre. Ten smutny obraz polskiej rzeczywistości nie licuje przecież z bohaterstwem wojennym, ani z męczeńską krwią przelaną przez miliony Polaków. Wie o tym każdy rozsądnie myślący człowiek - także każdy Niemiec pukający się w czoło, widząc młodych Polaków okupujących tanie miejsca pracy na rynku UE.

Parafrazując słowa ministra Becka można stwierdzić: My w Polsce nie znamy pojęcia kłamstwa lub oszustwa, ani żadnej podobnej politycznej maniery - lub nieustępliwości za wszelką cenę, jaką skrywają w zanadrzu nieodpowiedzialne byty polityczne (PO, PSL), chcące ukryć prawdę o Polsce i jej mieszkańcach, by nie wyszły na jaw jeszcze gorsze przewinienia i zdrady. Jest jedyna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna: tą rzeczą jest honor.

Antoni Ciszewski

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.