TYLKO U NAS. Gen. GRYF o Powstaniu, emigracji, III RP, Smoleńsku i walce z Rosją. „Gdyby mogli, sprzątnęliby mnie na ulicy”

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Dodaje, że dla brytyjskiego wywiadu pracował w sumie 30 lat, a potem już poza czynną służbą kolejne 15 poświęcił się pracy jako dyrektor administracyjny w jednej z brytyjskich szkół dla dzieci wojskowych stacjonujących na terenie Niemiec. Tam generał Lewiński opiekował się szkołą, kadetami, uczniami. I znów przyznaje, że miał sporo satysfakcji z pracy z młodzieżą. Praca dla Gryfa musiała być czymś niezwykle ważnym, skoro pomimo „70” na karku, wciąż pracował dorywczo dla wywiadu amerykańskiego i brytyjskiego. Wraz z wiekiem jego aktywność coraz mocniej spadała.

Wraz z upływem czasu Gryf zaczął się zastanawiać co robić dalej.

Niestety do Polski nie mogłem wrócić. Byłem persona non grata, byłem nie chciany. Mój stryj, generał Antoni Bolesław Brochwicz był szefem sztabu u Andersa, miał złoty i srebrny krzyż Virtuti Militari. Mój drugi stryj, Zbigniew, był dowódcą 19. pułku ułanów i przyjaźnił się z Borem. Miałem oficerską rodzinę. W Polsce wiedzieli czym „pachnę”

— tłumaczy niechęć do swojej osoby Gryf.

Zaznacza, że sądził, że do końca swoich dni pozostanie już na Wyspach.

Sądziłem, że osiądę na stałe w Wielkiej Brytanii, kupię domek, będę miał małego pieska, kotka i będę na starość siedział na werandzie i palił cygara patrząc w niebo. Jednak skończyło się inaczej

— mówi z uśmiechem.

Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy Gryfem zainteresowała się polska ambasada.

Ambasada zwróciła na mnie uwagę, przygotowano film o mnie, rozpocząłem cykl wykładów, prezentacji, zrobiło się o mnie głośno. I zaczęły się prośby, bym wrócił do Polski i działał publicznie w kraju. Długo jednak się ociągałem

— wspomina generał.

Prawdziwym przełomem okazała się rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.

Pojechałem na rocznicę wybuchu Powstania. Agnieszka Bogucka się mną zaopiekowała i doszło do tego, że zostałem. To było po 58 latach życia na obczyźnie. Obecnie jestem 13 lat w naszym kraju

— informuje Lewiński. Do kraju na dobre wrócił w 2002 roku.

58 lat na obczyźnie i ogromne doświadczenie związane z walką wywiadów dało jednak o sobie znać i pozostawiło skutki na długo.

Moje wszystkie kroki były obserwowane. Wiele razy próbowano mnie zabić, próbowano mnie przejechać samochodem, wcześniej kilkakrotnie zaatakowano mnie z bronią w ręku, na terenie Wielkiej Brytanii, Niemiec i Austrii, gdzie pracowałem. Wszędzie za mną posyłano agentów. W Polsce też mnie chcieli otruć… W mieszkaniu

— opowiada Gryf. Lewiński. Dodaje, że truciznę ukryto w czekoladkach, które ktoś mu przyniósł. Następną próbę podjęto w czasie jego wizyty w restauracji.

Dwa tygodnie zdychałem… Ludzie, którzy to zrobili byli blisko mnie, nie mogłem się bronić, ani donieść o tym na policję. To było straszne

— przyznaje generał.

I dodaje, że z racji swojej pracy dla Brytyjczyków stał się wrogiem w oczach Rosji.

Jakby mogli, to rąbnęliby mnie na ulicy. Jednak nie mogą, zbyt popularny się stałem. Oni nie mogą mi wciąż darować tego, że przeżyłem. Byłem dla nich niewygodny, byłem dla nich wrogiem śmiertelnym. Na mnie wydano wyrok. A jak na kogoś wydadzą wyrok, to znaczy, że on ma zginąć. Dziś, jutro, za dziesięć lat… w Honolulu czy południowej Afryce, czy na Biegunie Północnym. Nieważne. I tak było z mną

— wspomina, dodając, że jego wrogiem był Władimir Putin, który z ramienia KGB pracował długo w Niemczech.

To on stał za moimi problemami. Mściwy gość. Jakby oni mnie dostali w ręce to by ze mnie skórę zdarli. Ale nigdy się do nich nie zbliżałem

— zaznacza.

Ciąg dalszy na kolejnej stronie

« poprzednia strona
12345
następna strona »

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.