Zofia Pilecka-Optułowicz: „Mój ojciec nie chciał być na świeczniku, robił w cichości wielkie rzeczy”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. ipn.gov.pl/Katarzyna Hołopiak
Fot. ipn.gov.pl/Katarzyna Hołopiak

25 maja 1948 roku zamordowany został płk Witold Pilecki. „Był wspaniałym żołnierzem walczącym o Polskę” – mówi o nim dzisiaj, jego córka - Zofia Pilecka-Optułowicz.

W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” córka Witolda Pileckiego opowiedziała o niezwykłych spotkaniach z ojcem, o jego listach z Auschwitz, a także testamencie, który po sobie pozostawił nie tylko swoim najbliższym, ale wszystkim Rodakom.

Przebieraliśmy się i bawiliśmy, raz byłam Chinką, innym razem ułanem, zabawy było co niemiara. Ojciec opiekował się nami od samego rana, to była cała procedura: wstać, zmówić pacierz, złożyć pościel, i zameldować tatusiowi: „Tatusiu, jesteśmy gotowi do śniadania”

— wspomina Pilecka.

Choć mała Zosia i jej brat nie mieli łatwego dzieciństwa, ojciec zawsze starał się ich pocieszyć, nawet wtedy gdy był w obozie.

Nawet te pisane (listy – przyp. red.) do nas z Auschwitz były wymalowane, nie wiem, skąd ojciec miał kredki czy coś innego do rysowania, ale te rysunki były w kolorze. Ojciec kochał niesamowicie przyrodę i umiał o niej cudownie pisać, była dla niego bardzo ważna

— dodaje córka płk. Pileckiego.

Jak wspomina, po powrocie z obozów jenieckich postawił sobie jeden cel:

Głównym jego zadaniem była właśnie odnowa ducha Narodu Polskiego. Chodziło mu o młodzież z lasu, młodych partyzantów

— podkreśla w rozmowie z gazetą Zofia Pilecka-Optułowicz.

Zaznacza ona także, że to zadanie które niegdyś postawił sobie jej ojciec ona stara się realizować dzisiaj i aktywnie wspiera wszelkie działania mające na celu przywrócenie pamięci o Żołnierzach Wyklętych.

Dziś jestem strażnikiem, czyli kustoszem pamięci o nim

—dodaje.

Wczoraj zarówno ona jak i jej brat - Andrzej zostali uhonorowani nagrodą Kustosza Pamięci Narodowej.

mmil/Nasz Dziennik

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych