Stanisława Leszczyńska – urodziny Położnej Oświęcimia

8 maja 1896 roku, 119 lat temu urodziła się w Łodzi kobieta, której losy zasługują na największy szacunek i są opowieścią trudną do pojęcia – Stanisława Leszczyńska, polska Służebnica Boża.

Była córką stolarza Jana Zambrzyckiego, a jej matka Henryka pracowała w jednej z wielu wielkich łódzkich fabryk włókienniczych. Mając 12 lat Stanisława wraz z całą rodziną wyjechała do Rio de Janeiro, gdzie mieszkała bliska krewna jej matki. Leszczyńscy mieszkali w Brazylii 2 lata. Stanisława wróciła w Polsce do przerwanej edukacji w gimnazjum, a podczas I wojny światowej pracowała w Komitecie Niesienia Pomocy Biednym. Jesienią roku 1916 poślubiła zecera Bronisława Leszczyńskiego, z którym miała córkę Sylwię i synów Bronisława, Stanisława i Henryka. W 1920 roku, chcąc zrealizować zawodowe powołanie, przeniosła się na dwa lata do Warszawy, gdzie ukończyła z wyróżnieniem Szkołę Położniczą. II wojna światowa zastała Leszczyńskich w domu przy Żurawiej 7, na łódzkich, ubogich Bałutach (dom nie istnieje).

Podczas niemieckiej okupacji cała rodzina zaangażowana była w pomoc żydowskim przyjaciołom, a mąż i synowie Stanisławy Leszczyńskiej działali w Narodowych Siłach Zbrojnych, co w nocy z 19 na 20 lutego 1943 roku było przyczyną aresztowania całej ich szóstki. W kwietniu matka z córką wywiezione zostały do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu Brzezince, a ojciec i synowie po śledztwie trafili w czerwcu do KL Gross-Rosen. Stanisława otrzymała nr 41335 i od razu, zamiast rozpaczać, wzięła się do pracy, jaką znała i kochała. Aż do wyzwolenia obozu w KL Auschwitz Birkenau pełniła misję położnej. Niezwykle przydatny fach, jakiego w lagrze Niemcy brzydzili się wykonywać, oraz nabyta w Brazylii znajomość języka niemieckiego pozwoliły Stanisławie i jej córce przetrwać prawie dwa lata koszmaru Oświęcimia.

Hitlerowskie władze lagru nakazały jej zabijać przychodzące na świat dzieci, zwłaszcza noworodki żydowskie, ale Leszczyńska stanowczo odmówiła i nie wykonała ani jednego takiego rozkazu. Oszacowanie liczby dzieci, jakie dzięki niej przeżyły, jest obecnie niemożliwe. Porody umęczonych, wygłodzonych, przerażonych matek odbierane były w warunkach nieludzkich, w brudzie, na zimnie, wśród robactwa. Większość noworodków skazana była na natychmiastową śmierć. Dzieci odchodziły, wiele matek „poszło za nimi”, położna w swej pokorze zabiegów nie liczyła. Porodów takich mogły być setki, a może więcej.

Stanisława Leszczyńska słynęła z tego, że kobiety, których narodzinom dzieci towarzyszyła, przedziwnym zrządzeniem, mimo skrajnego braku higieny nie miały nigdy żadnych zakażeń ani powikłań. Dzieci najsłabsze, skazane na śmierć zewnętrznymi, nie dającymi szans na przetrwanie warunkami, umierały zawinięte w szmaty lub stare papiery w objęciach swych matek, w godności należnej człowiekowi, nie zaś, jak chciał tego Mengele i inne oświęcimskie bestie, w żeliwnym kuble na odpady, w „kiblu ze szajsą”. Każdemu porodowi, co wiadomo z zeznań świadków, towarzyszył szept modlitw Stanisławy Leszczyńskiej, najpierw proszący o pomoc, następnie dziękczynny. Maria Salomon, jedna z oświęcimskich młodych matek, wspomina: ”Wszystkie ją kochałyśmy. To święty człowiek. Porody odbywały się na przewodzie kominowym. Leżał na nim tylko czarny, cienki koc, aż drgający od wszy. (…) Ona cudów dokonywała, żeby w tym nieopisanym brudzie i smrodzie, gdzie roiło się od szczurów i robactwa, stworzyć nam ludzkie warunki. Pracowała przy nas dzień po dniu, noc po nocy. Czasem zdrzemnęła się na chwilę, ale zaraz zrywała się i biegła do którejś z jęczących. Co znaczyło móc liczyć na kogoś tam, w tym piekle, co znaczyło doznać czyjejś troski, opieki, serdecznej dobroci - wiedzą tylko ci, którzy tam byli. Ona ratowała nas i naszą wiarę. W Boga. W ludzi. I to było może ważniejsze niż chleb.” Szczęśliwie cała rodzina Leszczyńskich, pomimo rzeczywistości dwóch strasznych lagrów, ocalała i po wojnie wszyscy wrócili do Łodzi. Koszmar obozu ta wielka kobieta opisała w roku 1957 w książce „Raport położnej z Oświęcimia”.

Stanisława Leszczyńska zmarła 11 marca 1974 roku na nowotwór, pochowana została na cmentarzu św. Rocha, po czym w roku 1996 jej szczątki przeniesione zostały do podziemnej krypty kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, w którym 78 lat wcześniej została ochrzczona (chrzcielnica przetrwała wojnę i stoi nadal w prawej nawie). W roku 1992, decyzją abpa Władysława Ziółka, rozpoczął się proces beatyfikacyjny Stanisławy Leszczyńskiej, który niestety w pewnej chwili ugrzązł. Ponownie tą ważną sprawą zajął się obecnie kanclerz Kurii Metropolitalnej Łódzkiej ks. dr Zbigniew Tracz. „Widzi pani ten stos książek? To wszystko o Stanisławie Leszczyńskiej. Muszę przesłuchać jeszcze dwóch świadków i mam nadzieję, że beatyfikacja nastąpi już niedługo” – powiedział mi podczas spotkania. Wskazał też, że za przestój odpowiedzialna jest „megalomania, jaka niepotrzebnie wkradła się w zeznania dzieci Stanisławy Leszczyńskiej”, oraz zaniechania w przesłuchaniu niektórych świadków, jacy już nie żyją. Przytaczana dotychczas liczba 3 tysięcy odebranych porodów wydaje się dziś nierealna, ale nie to jest przecież kluczowe. Nawet gdyby Stanisława Leszczyńska uratowała jedno dziecko, czyn taki, wziąwszy pod uwagę okoliczności, byłby święty, a wiadomo wszak na pewno, że pomogła ochronić życie bardzo wielu istnień; cyfry są tu drugorzędne.

Najważniejsze w tej sytuacji jest dokończenie formalnych procedur, o co z pewnością zadba Kuria, i wielka nasza, zbiorowa modlitwa w intencji świętości prawdy. Skoro ona sama – skromna akuszerka z Łodzi - w najokrutniejszym czasie i w nieludzkich warunkach, dokonywała na co dzień cudów, wyproszenie cudu za jej wstawiennictwem może się okazać nietrudne. Warto o to zadbać, byśmy na przyszłoroczne 120. urodziny Położnej z Oświęcimia mieli radość i zaszczyt przedstawić światu kolejną, piękną błogosławioną Polkę, która w Auschwitz Birkenau od początku i do końca stała bezkompromisowo i skutecznie na straży godności i ludzkiego życia.

Jola Sowińska-Gogacz


Dobra lektura wzmacnia wiarę! Polecamy wSklepiku.pl: „Historie o świętych”.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.