24 kwietnia w Erewaniu odbędą się centralne uroczystości upamiętniające 100. rocznicę pierwszego ludobójstwa w XX wieku – rzezi Ormian w imperium tureckim. Swój udział w tym wydarzeniu zapowiedzieli przywódcy kilku państw, m.in. Francji, Rosji, Serbii czy Cypru. Nie wiadomo jednak, czy wszyscy goście dotrą na miejsce.
22 kwietnia na lotnisku Zwartność pod Erewaniem miał wylądować samolot z prezydentem Republiki Serbskiej Bośni i Hercegowiny – Miloradem Dodikiem. Po drodze z Banja Luki do Armenii zatrzymał się jednak na dwie godziny w Burgas w Bułgarii, po czym wrócił z powrotem do domu. Okazało się, że władze w Ankarze nie zgodziły się na przelot prezydenckiej maszyny nad swoim terytorium. Turcy bowiem do dziś nie uznają ludobójstwa Ormian i kategorycznie odrzucają swoją winę za tę zbrodnię.
Milorad Dodik naraził się władzom w Ankarze swą niedawną inicjatywą, gdy wniósł pod obrady parlamentu Republiki Serbskiej Bośni i Hercegowiny projekt rezolucji o uznaniu rzezi Ormian w latach 1915-1917 za tureckie ludobójstwo.
Tymczasem 22 kwietnia w Erewaniu rozpoczęło się międzynarodowe forum poświęcone krwawym wydarzeniom sprzed 100 lat. Do Armenii przybyło 600 uczestników z 50 krajów świata, którzy zażądali od władz tureckich otwarcia archiwów dotyczących rzezi Ormian.
Warto przypomnieć, że kiedy 12 kwietnia papież Franciszek nazwał rzeź Ormian w 1915 roku ludobójstwem, władze tureckie zdecydowanie przeciw temu zaprotestowały, a nuncjusz apostolski w Turcji został wezwany do MSZ w Ankarze. Gniewną reakcję Turków wywołała również przyjęta trzy dni później rezolucja Parlamentu Europejskiego, potępiająca rzeź Ormian i wzywająca rządzących w Ankarze do otwarcia archiwów z czasów I wojny światowej.
W odpowiedzi prezydent Erdogan stwierdził:
“Europarlament wzywa nas do otwarcia archiwów – ale nasze archiwa są otwarte. Mówimy o tym od 10-15 lat. Jeśli w Armenii są takie archiwa, to niech je otworzą. Jeśli są w innych krajach, to też niech je otworzą. Przedstawcie dokumenty, stworzymy wspólną komisję, która obiektywnie i wszechstronnie rozpatrzy sprawę i rzetelnie ją oceni.”
Słowom prezydenta zaprzeczają jednak fakty. Okazuje się, że z liczby 7 milionów tajnych dokumentów z czasów I wojny światowej ujawniono zaledwie 10 tysięcy. Dotyczą one głównie działalności rządu, podczas gdy zamknięte dla zagranicznych historyków pozostają nadal archiwa struktur siłowych państwa osmańskiego. Tureccy badacze mają do nich wgląd jedynie na podstawie specjalnego zezwolenia.
Wspólna rządowa komisja historyków tureckich i ormiańskich miała powstać już w 2009 roku, zaraz po rokowaniach delegacji obu krajów w Zurychu. Strony podpisały wówczas wspólny protokół, który miał doprowadzić do stopniowej normalizacji stosunków między obu krajami. Pod wpływem Azerbejdżanu władze tureckie postawiły jednak Ormianom dodatkowy warunek – wycofanie się z Karabachu i oddanie tego terytorium Azerom. Armenia nie przyjęła tej propozycji i w efekcie parlamenty w Ankarze i Erewaniu nie ratyfikowały protokołu z Zurychu. Tak więc wspólna komisja historyków nie powstała.
Ostatnio prezydent Turcji Recep Erdogan odwołał też zaplanowane wcześniej spotkanie z grupą historyków, która chciała porozmawiać z nim na temat masowych mordów w 1915 roku. Wszystko wskazuje więc na to, że archiwa pozostaną zamknięte, komisje historyczne nie powstaną, zaś Ankara nadal podtrzymywać będzie narrację negującą ludobójstwo Ormian.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/241891-zawrocony-samolot-prezydenta-wladze-turcji-ostro-reaguja-na-wspominanie-o-ludobojstwie-ormian