Lepiej, żeby wioskowy głupek z FBI zajął się szukaniem winnych ludobójstwa Indian. Bo o Holokauście nie wie nic

PAP/Stanisław Rozpędzik
PAP/Stanisław Rozpędzik

Są debilizmy tak debilne, że aż się ich nie chce komentować. Należy do takich z całą pewnością szeroko komentowana dziś wypowiedź dyrektora FBI, Jamesa Comeya, przypisująca Polakom i Węgrom udział w Holokauście. Jakby było mało – na równi z… Niemcami.

CZYTAJ TAKŻE: Skandaliczna wypowiedź dyrektora FBI: „Za Holokaust odpowiadają wspólnicy nazistów z Polski i Węgier!”

Nie wiem, skąd się takie myśli biorą w głowie pana dyrektora i wolę nie wiedzieć, jakim cudem trafił na to stanowisko, bo jak dla mnie – biorąc pod uwagę, co uczynił swoimi słowami stosunkom polsko-amerykańskim – nie powinien patrolować nawet zapadłej dziury w Ohio. Problem w tym, że chociaż pełną odpowiedzialność za głupotę Comeya ponosi sam Comey i ludzie, którzy pozwolili mu zabierać głos na tematy, o których wie tyle, ile statystyczny Amerykanin o Odsieczy Wiedeńskiej, to jednak trudno nie dostrzec, że są w Polsce ludzie, którzy dziś właśnie, po tych strasznych słowach, powinni skakać z radości pod sufit.

Władysław Bartoszewski twierdzi, że pod okupacją bardziej od Niemców bał się… polskich sąsiadów. I że kwintesencją polskości są zawiść i nienawiść. Twórcy „Pokłosia” z wielkim małym Stuhrem w roli głównej też nas przekonywali, że to Polska powinna za Zagłądę Żydów przeprosić. Pan Pawlikowski, reżyser „Idy” zarys ciekawej historii dostrzegł w zabójstwie rodziców tytułowej bohaterki, Żydówki – przez Polaka właśnie. Prezes TVP, Juliusz Braun nie widział nic zdrożnego w pokazaniu w polskiej telewizji publicznej, opłacanej przez widzów, niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie”, pokazującego m.in. Armię Krajową jako środowisko antysemickie. Profesor Ireneusz Krzemiński mówił w programie Tomasza Lisa (cóż za przypadek!), że „Polacy nabierają z wiekiem antysemityzmu. Dziś antysemityzm jest mniej wynikiem osobistych urazów, a bardziej jest on związany ze światopoglądem. Ja nazywam go narodowo-katolickim”. A Jan Tomasz Gross, idol „Gazety Wyborczej”? A jej aparatczyk Paweł Wroński, który nazywał dziś „idiotami” ludzi dostrzegających w „GW” artykuły budujące tzw. pedagogikę wstydu? A to przecież tylko nieliczne przykłady ludzi, którym powinno być po drodze z jaśnie dyrektorem Comeyem.

Swoją drogą – powtórzę się, bo napisałem już to na Twitterze – czy nie czas najwyższy, by FBI podjęło zakrojone na szeroką skalę śledztwo w sprawie ludobójstwa Indian, w którym samo zresztą maczało palce, pacyfikując protestujących Indian w 1973 roku (pamiętny gest Marlona Brando, który solidaryzując się z nimi, nie przyjął Oscara)? Bo że znajdą się odważni, którzy poszperają w rodzinnych papierach dzisiejszych podwładnych pana dyrektora, by sprawdzić, czy prapradziadziuś  jednego z drugim z białym kapturem na głowie nie strzelał przypadkiem także do Afroamerykanów - w to nie uwierzę. Zanim zatem pan, panie Comey, James Comey, zacznie następnym razem bredzić o sprawach, o których ma pan pojęcie równie znikome, niechże pan wyśle paru ludzi do któregoś z indiańskich rezerwatów. Ktoś im tam na pewno opowie co nieco o ludobójstwie i rzezi. Podobnie zresztą jak Holokaust – bez udziału Polaków czy Węgrów.

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.