Z pewnością Komorowski nie napisał tej książki osobiście, a może ludzie, którzy stoją w jego otoczeniu chcą pokazać, że mają prezydenta na krótkiej smyczy
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Adam Słomka, były opozycjonista.
wPolityce.pl: Bronisław Komorowski w swojej wyborczej książce opisał historię z 1989 roku, gdy wraz z Konfederacją Polski Niepodległej protestowali państwo na dworcu w Katowicach, a przyszły prezydent namawiał milicję, by zainterweniowała. Pamięta pan tę historię?
Adam Słomka, Konfederacja Polski Niepodległej: Oczywiście. Było takie wydarzenie - wracaliśmy z okupacji bazy sowieckiej w Legnicy i na dworcu w Katowicach zaatakowali nas funkcjonariusze z psami, kilkoro z nas zostało pogryzionych. W związku z tym postanowiliśmy zrobić okupację budynku DOKP, czyli Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych - jednej z najbardziej komunistycznych instytucji w ówczesnych Katowicach. Przedstawiliśmy postulaty ukarania funkcjonariuszy, którzy nas zaatakowali, rozpoczęły się negocjacje z przedstawicielami rządu Mazowieckiego i rzeczywiście wówczas pojawiały się coraz bardziej zintensyfikowane naciski, by nas usunąć. Wcześniej rozbiliśmy kolegia do spraw wykroczeń, okupowaliśmy RSW, wiedzieli więc, że za chwilę przyjdzie czas na sądy i kolejne instytucje nomenklatury.
Kiszczak odmówił wówczas pacyfikacji KPN, a naciskali na to ludzie z otoczenia właśnie Bronisława Komorowskiego.
Dlaczego? Przecież opozycyjna karta prezydenta jest naprawdę ładna.
Rzeczywiście, wcześniej miał bardzo przyzwoitą kartę, był w narodowej opozycji, opowiadał się nawet przeciwko rozmowom przy Okrągłym Stole. Nie wiem, w którym momencie i dlaczego zmienił front, ale w 1989 roku domagał się wtedy, by posłużyć się ZOMO - bo to wówczas jeszcze istniało - w obronie całego establishmentu. Z kolei z raportu z likwidacji WSI wiemy, że połowa dużych akcji wykonywanych przez WSI była wymierzona w KPN i „Strzelca”. Ujawniliśmy, że szereg żołnierzy przeszła w wojsku na pozycje wymierzone w Siwickiego i wojsko. Komorowski z Onyszkiewiczem wydali dyspozycję, by nie wpuszczać Strzelca i KPN na tereny jednostek Wojska Polskiego, a równolegle harcowali tam ludzie z PZPR. I to właśnie tego otoczenia i tych ludzi bronił wówczas Bronisław Komorowski.
Miał pan wtedy bezpośredni kontakt z Komorowskim? „Fakt” cytuje nawet konkretne cytaty, jakimi miał posługiwać się późniejszy prezydent.
Nie, on to robił zawsze przez pośredników: wojewodę, Halla lub Grajewskiego, nie wiedzieliśmy, że to on stał za tą akcją, jak czytamy w książce. Nie miałem bezpośredniej rozmowy z Komorowskim w tej sprawie. Warto pamiętać, że to nie był pierwszy rząd niekomunistyczny, ale ostatni rząd komunistyczny. Momentami zaangażowany mocniej w obronę systemu niż sami komuniści. Władze komunistyczne - komendanci, szefowie ZOMO, etc. nie chciały pacyfikować naszych manifestacji. Nawet w ramach części solidarnościowej rządu Mazowieckiego były bardzo silne kontrowersje, co robić. Oni zdawali sobie sprawę, że to, co robią to świństwo.
Wydam w tej sprawie specjalną broszurkę - jako kandydat na prezydenta - w której opiszę kulisy, jak szajka Geremek, Kuroń, Onyszkiewcz i Komorowski postanowili wejść w tak głęboki układ z komunistami, że używali ZOMO do pacyfikowania antykomunistycznych protestów.
Jak pan myśli, dlaczego prezydent postanowił przypomnieć o tej historii w książce w kampanii wyborczej?
Myślę, że on nie zdaje sobie sprawy, jak głęboko zabrnął w ten układ. Wystarczy spojrzeć, jakim towarzystwem jest otoczony. Z pewnością Komorowski nie napisał tej książki osobiście, a może ludzie, którzy stoją w jego otoczeniu chcą pokazać, że mają prezydenta na krótkiej smyczy. Zresztą cała jego prezydentura była prowadzona na tej krótkiej smyczy - takie historie jak ta, o której rozmawiamy trzeba wykorzystać w kampanii i przypomnieć społeczeństwu prawdziwą twarz Komorowskiego.
not. svl
—————————————————————————————-
Polecamy wSklepiku.pl:”W służbie komuny”. Z archiwum bezpieki - nieznane karty PRL.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/234876-komorowski-wyslal-na-nas-zomo-choc-nawet-kiszczak-byl-temu-przeciwny-adam-slomka-opisuje-historie-wspomniana-w-ksiazce-prezydenta-nasz-wywiad