Ukazały się dwie książki Anny Danuty Sławińskiej. Książki mocne, bo autorce przyszło być naocznym świadkiem rzezi Woli - którą oglądała z perspektywy szpitala św. Stanisława – później zaś warunków panujących w pruszkowskim obozie dla wysiedlonych w trakcie i po powstaniu, Warszawiaków.
Rzeź Woli była masakrą wręcz niewyobrażalną. Nie dość, że na tym akurat terenie powstanie prawie od początku skazane było na porażkę, a straty walczących sięgały 80 proc., to jeszcze właśnie tu walczyły totalnie zdegenerowane oddziały Oskara Dirlewangera, które – zazwyczaj kompletnie pijane – przy wsparciu SS dokonywały regularnych i masowych egzekucji. Dość przytoczyć za autorką wstępu do książek Katarzyną Utracką, dialog niemieckich dowódców Heinricha Friedricha Reinefartha i gen. Nicolausa von Vormanna. Ten pierwszy, skarżąc się, że brakuje mu już amunicji do rozstrzeliwania cywili pytał: „Co mam zrobić z zatrzymanymi? Mam więcej zatrzymanych niż amunicji”. A gdy generał spytał o straty, Reinefarth raportował: „Straty własne 6 zabitych, 24 ciężko i 12 lekko rannych. Straty przeciwnika – z rozstrzelanymi 10 000”. Historycy niepewnie szacują, że w rzeczywistości straty „przeciwnika” na Woli wyniosły między 40, a 50 tysięcy.
Sławińska przeżyła, ale obraz, który zapamiętała jest wstrząsający:
Rozglądam się i zaczynam rozumieć, co działo się poza szpitalem od rana, kiedyśmy słyszeli strzały i wybuchy, kiedy przenikał do naszych uszu dziwny, nieznany wysoki dźwięk, jakby daleki szum, westchnienie, coś niepokojącego, jak zapach dymu. Jezdnia i chodnik Wolskiej są usłane ciałami. Szeroka jezdnia, szerokie chodniki. W większości to trupy kobiet i dzieci, ale są i mężczyźni. Nie przypatruję się leżącym zwłokom. Wystarczy mi widok ogromnej dziury w czaszce mężczyzny leżącego przed wyjściem ze szpitala, widok masy mózgowej w dziurawym czerepie. W każdym razie mijamy więcej niż pięćdziesiąt ciał, a może sto… Porozrzucane wokół tobołki, części ubrania, łachmany są tak podobne do szmat, w jakie zmieniają się po śmierci ludzie zastrzeleni na ulicy, że wydaje mi się, jakbym patrzyła na setki pomordowanych. Ale czy to możliwe? Chyba gra wyobraźni.
Po wyprowadzeniu z Woli, Sławińska trafiła do pruszkowskiego Dulagu 121, w którym, wykazując się sporym sprytem, z więźniarki przeistoczyła się w sanitariuszkę. I równie precyzyjnego obserwatora. Po latach zapisała:
(…) serce biło mocno, a wstrętny odór potu, kału i zgnilizny dusił. Betonowa podłoga olbrzymiej hali była straszliwie zanieczyszczona. Zgromadzeni tu ludzie brodzili w błocie wśród szmat, papierów, zużytych opatrunków i ekskrementów. Z trudem przeciskałam się między siedzącymi i leżącymi na betonie postaciami, starając się stąpać jak najostrożniej. Patrzyłam na zgnębionych, zrozpaczonych ludzi pozbawionych nadziei.
Ale to nie oddane z niemal sadystyczną precyzją detale warunków panujących w Pruszkowie są w jej wspomnieniach najciekawsze, lecz uważnie przez nią obserwowane postawy ludzkie po upadku powstania, ale przecież też w momencie kiedy wojenna klęska Niemiec była już niemal oczywista. W przypadku Polaków radykalnie przeważało skrajne wyczerpanie i depresja – odsetek tych, którzy chcieli uciekać i bić się dalej, jest tu minimalny. W przypadku Niemców natomiast wyraźnie rysuje się galopująca paranoja. W jednej chwili potrafią wykazywać się totalnym zezwierzęceniem, do jakiego przyzwyczaili się przez lata wojny, by po chwili powściągać emocje pod wpływem refleksji o powojennym sądzie. Namawiają Polaków do wspólnego oporu przeciwko Rosjanom, jednocześnie upychając walizki zrabowanym towarem i szykują się do ewakuacji.
Materiał dla psychologa – ile w tym kontekście niemieckich okrucieństw, choćby tych z Woli, można zrzucić na karb naturalnej podczas wojny degeneracji, a ile było w tym prostego, sadystycznego wyrachowania? Sławińska nie odpowiada. Zdaje raport. Doskonale napisany i niezwykle wręcz drobiazgowy – bodaj najpełniejsze i najcenniejsze źródło wiedzy o Dulagu 121.
Anna Danuta Sławińska „Przeżyłam to. Wola 44” „Kiedy kłamstwo było cnotą. Wspomnienia z pracy w niemieckim obozie przejściowym w Pruszkowie 2 IX 1944-16.01.1945” Wyd. Gondwana
—————————————————————————————————-
Książki dostępne w naszej księgarni!
oraz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/233903-miedzy-wola-a-pruszkowem-o-ksiazkach-anny-danuty-slawinskiej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.