Wojna dla Polski nie skończyła się w maju 1945 roku. Można powiedzieć, że symbolicznie skończyła się 21 października 1963 roku, razem ze śmiercią Józefa Franczaka „Lalka”
—mówił Tadeusz M. Płużański podczas poświęconego tematowi podziemia niepodległościowego spotkania w Restauracji Trzecia Waza.
Wziął w nim udział również Leszek Żebrowski, a dyskusję prowadził Tomasz Herbich.
To wyklinanie „Żołnierzy Wyklętych” wcale się nie skończyło, a jedynie zmieniło formę
—rozpoczął swoją wypowiedź historyk Leszek Żebrowski.
Jako przykład niechęci elit III RP do podziemia niepodległościowego podał sprawę ustawy o Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”. Podczas prac nad nią, z tekstu usunięto słowa mówiące, iż walka z narzuconą przez Moskwę władzą miała charakter „powstania antykomunistycznego”.
Jednym ze sprawców tej zmiany był poseł Andrzej Celiński, który w swoich wywodach na ten temat cytował prof. Krystynę Kersten.
W książce „Narodziny systemu władzy” Kersten napisała, że UB-owcy niczym się nie różnili od NSZ-owców. Wymyśliła, że była w Polsce wojna domowa podczas okupacji niemieckiej. Określiła w ten sposób wykonanie przez NSZ wyroków śmierci na członkach AL, którzy dokonali zbrodni w Drzewicy. Jeśli przychodzi pijany bandzior z siekierą do naszego domu i my odpowiadamy na atak, to nie jest wojna domowa
—zaakcentował.
Na łamach „Przeglądu”, który w latach 80. nosił nazwę „Przegląd Tygodniowy”, Celiński stwierdził natomiast, że jedynym motywem ustanowienia święta 1 marca była… nienawiść braci Kaczyńskich
—kontynuował Żebrowski, przypominając, że Andrzej Celiński był przez pewien czas wiceprzewodniczącym SLD, w którym pełnił funkcję zastępcy Leszka Millera.
Następnie historyk podkreślał ogrom represji, jakie wobec „Żołnierzy Wyklętych” oraz ich bliskich stosowała władza komunistyczna.
Młoda studentka Uniwersytetu Warszawskiego spotykała się z ujawnionym żołnierzem NSZ i została wezwana przez ZMP, do którego nie należała. Przy kilkudziesięciu osobach drwiono z niej. Usłyszała, że ma zerwać tą relację. Nie zrobiła tego. On dostał dwa lata obozu, a ona rok. Taki był system represji. Poszkodowanych były setki tysięcy ludzi. Ponad 500 tys. chłopów skazano na obozy pracy za niewywiązywanie się z dostaw obowiązkowych, które celowo nakładano większe, niż za okupacji niemieckiej. Niektóre z tych obozów warunkami nie różniły się niczym od obozów hitlerowskich. 80 tys. osób skazała komisja ds. walki ze spekulacją. Dziesiątki tysięcy były represjonowane przez komisje mieszkaniowe. Ludziom dokwaterowywano do mieszkań lumpenproletariuszy, którzy trzymali świnie w wannie i palili ogniska na parkiecie. Kilkaset tysięcy było skazań za przestępstwa polityczne. 5 tys. osób zabito na podstawie wyroków sądów wojskowych. 20 tys. ludzi zabito w śledztwach przed skazaniem. O czym my mówimy? Wszyscy ci, którzy byli po tamtej stronie i dziś jej bronią ponoszą odpowiedzialność
—akcentował.
Przypominał również o tym, że wciąż wobec wielu „Żołnierzy Wyklętych” podnosi się zarzuty dotyczące zbrodni, których nie popełnili, ale które przypisała im komunistyczna propaganda przy użyciu tzw. band pozorowanych (Leszek Żebrowski sporo pisze o nich w swojej książce „Walka o prawdę. Historia i polityka” - red.).
Bandy pozorowane to były oddziały udające podziemie niepodległościowe. Tworzono je w LWP, MO, UB, KBW, ale także w aparacie partyjnym poprzez cywilne bojówki. Oni szli w teren i dokonywali rzeczy niegodziwych, które przypisywano potem antykomunistycznym partyzantom. Jedna z instrukcji partyjnych mówiła o stosowaniu odpowiedzialności zbiorowej, rabowaniu dobytku, a nawet paleniu całych wsi
—mówił dalej.
Kto ma nas dziś uczyć historii? Prezydent nauczony przez Dziadzię? Premier, który mówi, że polskość to nienormalność? Mamy wciąż do czynienia z powielaniem kłamstw komunistycznych
—podsumował Żebrowski, który powtórzył, że w związku z tym należy wciąż używać określenia „Żołnierze Wyklęci”, jako przypominającego, iż podziemie nadal jest zaciekle atakowane przez niektóre środowiska.
Tadeusz Płużański odnosił się w swojej wypowiedzi do postaci Józefa Franczaka. Przypominał, że jego syn o tym, kim był ojciec dowiedział się dopiero po 1989 roku.
Z Józefem Franczakiem bezpieka obeszła się wyjątkowo strasznie. Jego zwłokom obcięto głowę, a tylko tułów pochowano na cmentarzu w Piaskach. Głowy do dziś nie znaleziono. Marek Franczak puka do różnych drzwi w tej sprawie, ale nie jest w stanie nic załatwić. Często spotyka się z reakcją w stylu: „co Ty, synu bandyty od nas chcesz?
—mówił, dodając, że liczne były przypadki potajemnego oddawania ciał zamordowanych „Żołnierzy Wyklętych” na badania dla studentów.
Następnie podkreślał problem braku dekomunizacji lewicy, co świetnie pokazało wielkie oburzenie liderów SLD na decyzję MON o zerwaniu z uroczystymi pogrzebami na Powązkach dla PRL-owskich generałów. Przypominał również o sprawie ekshumacji ofiar stalinowskiego terroru, która wciąż nie została rozwiązana.
Krzysztof Szwagrzyk podkreśla, że nie tylko na Łączce grzebano ofiary aparatu represji. Jest też drugie takie miejsce na Powązkach. To są kwatery: E, E1, F, F2 i F3. Idąc główną aleją w kierunku Łączki, możemy zobaczyć te kwatery po prawej stronie, zaraz przed pomnikiem smoleńskim. Właśnie tam spoczął Florian Siwicki, trzecia osoba w komunistycznym państwie. On jest pochowany w kwaterze F2. Obok leżą inni zasłużeni towarzysze: Molczyk i Czapla, a w kwaterze E spoczął Tadeusz Pietrzak. W kwaterze F leży natomiast Józef Badecki, jeden z oprawców rotmistrza Pileckiego. Te pochówki cały czas tam się odbywają, a pod spodem są ludzie. Oni wszyscy leżą na dołach śmierci
—alarmował.
Podkreślał także, że społeczeństwo zostało oszukane w sprawach związanych z poszukiwaniem ofiar komunizmu i, że wciąż pojawiają się kolejne trudności. Dodawał również, że od 2010 roku w IPN coraz rzadziej przygotowywane są akty oskarżenia dotyczące komunistycznych zbrodni z okresu PRL. Pesymistycznym konkluzjom prelegentów towarzyszyło jednak zadowolenie z upowszechniania się pamięci o „Żołnierzach Wyklętych” wśród społeczeństwa, o czym świadczy chociażby ogromna popularność koszulek z ich wizerunkami.
Spotkanie odbyło się w lokalu 3Waza w Warszawie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/223085-zebrowski-i-pluzanski-o-jozefie-franczaku-ps-lalek-i-zolnierzach-wykletych