Dzisiaj, w niedzielę 9 listopada 2014, o godzinie 16.35, TVP 1 pokaże „Hołd carów”. To skromny film przypominający największy triumf Polaków nad ich największym zagrożeniem – nad imperialną Moskwą.
Tuż przed Świętem Niepodległości, wobec znowu napawającego się swą butą i agresją Kremla, warto popatrzeć jak pokonany i pojmany władca Rosji składa wiernopoddańczy hołd polskiemu królowi i błaga go o łaskę. Właśnie minęła 403. rocznica tego dnia, gdy w sali Senatorskiej Zamku Królewskiego car Moskwy Wasyl IV Szujski bił czołem Zygmuntowi III, a z nim dwaj carscy bracia – Dymitr Szujski, naczelny wódz moskiewskiej armii oraz Iwan Szujski, następca tronu. Na potrzeby zrealizowanego dla Narodowego Centrum Kultury „Hołdu carów” po raz pierwszy w historii odtworzone zostało to wydarzenie - dokładnie w tym samym miejscu, gdzie się odbyło.
Lata 1610-1611 był to czas, gdy – po wielkim polskim zwycięstwie nad Rosją pod Kłuszynem (6800 pobiło 35 tysięcy) - Polacy zdobyli Moskwę i rządzili na Kremlu. A polski król Zygmunt – po 21 miesiącach oblężenia – zdobył i odzyskał dla Rzeczpospolitej bezprawnie zagarnięty przez Rosję - Smoleńsk. Był to czas, gdy potęga Rzeczpospolitej zgniotła potęgę Rosji, Warszawa mogła decydować o losach Moskwy, a polski królewicz Władysław został obwołany carem przez bojarów ścielących mu się do stóp.
Nie byliśmy jednak wystarczająco pazerni, nie byliśmy wyrachowani, cyniczni, bezwzględni, by ten triumf zamienić w trwałą dominację, by Rosję wziąć pod but. A przynajmniej – w kuratelę. Czy to źle? Może szkoda, skoro tym samym pozwoliliśmy, by urosła hydra, która od trzech i pół wieku poróbuje Polskę zdławić? Może szkoda, bo ludy Azji podbite przez Moskwę zaznałyby zupełnie innej cywilizacji? Może szkoda, bo spolonizowani Rosjanie nie byliby dziś problemem dla świata, jakim są w kulturowym ciągu carskiego knuta, krwawej komuny i zakompeksionego kagiebisty? Mogła więc Polska granicami sięgać do Japonii? Kto wie, każdym razie do Chin – na pewno. W latach 70. ub. wieku modne było wnoszenie toastów za „polsko-chińską granicę na Uralu”. Jak widać miało swe podstawy.
Czy model partnereskiego współistnienia narodów, jaki wykształciła Rzeczpospolita miał szansę być równie skuteczny w ekspansji jak moskiewska agresja, polityka knuta i kibitki?Być może, tego nie dowiemy się nigdy. Ale już wkrótce dowiemy się na pewno jakie konkretrne polityczne, gospodarcze, terytorialne i cywilizacyjne skutki mieć będzie Wielkie Narowowe Zeszmacenie ku jakiemu tak żwawo i skutecznie prowadzi nas obecna władza.
Sama historia zacierania w Warszawie i w polskiej kulturze śladów Hołdu Ruskiego to temat na oddzielną opowieść o tym jak bardzo – przez wieki - Rosja dba, by zatrzeć pamięć swej klęski i jak bardzo Polska nie dba, by o swojej wielkości pamiętać. Wszak symbol Warszawy – kolumna króla Zygmunta stoi w miejscu, gdzie stał Łuk Triumfalny wzniesiony na przywitanie zwycięskiego hetmana Stanisława Żółkiewskiego, który wiódł pojmango cara przed majestat polskiego króla. A łaciński napis na kolumnie mówi o zwycięstwach króla Zygmunta, m.in. odzyskaniu dla Rzeczpospolitej Smoleńska.
Kolumna kończyć miała triumfalne Forum Vasorum, ktore rozpoczynała główna budowla sławiącą polskie zwycięstwo nad Moskwą. Wzniesiona nieopodal Kościoła Świętego Krzyża, u bram ówczesnej Warszawy Kaplica Moskiewska, każdego przybysza zawiadamiała o wielkim triumfie Rzeczpospolitej, jej sile i wielkości. Zatem – by upadłego ducha w Polakach podnieść - nie tylko Łuk Triumfalny zwycięstwa nad bolszewią w Bitwie Warszwskiej wkrótce zbudujemy, ale i Kaplicę Moskiewską odbudujemy, by warszawskim przechodniom o Hołdzie Ruskim pzypominała – codziennie.
Hołd Ruski nigdy nie został Polakom w żadnym filmie pokazany. Do dzisiaj. TVP 1, 16.35.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/221374-zobacz-jak-car-rosji-bije-czolem-polskiemu-krolowi-oddaje-hold-majestatowi-i-potedze-rzeczpospolitej