Klub Ronina: Kulisy lustracji prof. Witolda Kieżuna

fot. Blogpress
fot. Blogpress

Relacja ze strony Blogpress.pl

Tym razem głównymi bohaterami Przeglądu tygodnia w klubie Ronina byli dr hab. Sławomir Cenckiewicz i Piotr Woyciechowski, autorzy głośnej publikacji opisującej współpracę prof. Witolda Kieżuna z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Spotkanie prowadził Cezary Gmyz.

Piotr Woyciechowski zaczął od przedstawienia faktów dotyczących powstawania artykułu w odpowiedzi na szereg fałszywych jego zdaniem zarzutów, zniekształcających na niekorzyść autorów samą publikację, ich intencje oraz przebieg spotkań z prof. Kieżunem. Podkreślił, że fakt współpracy Witolda Kieżuna ze Służbą Bezpieczeństwa PRL w żaden sposób nie unieważnia jego roli w ruchu oporu podczas II wojny światowej, bohaterstwa podczas Powstania Warszawskiego i cierpień w sowieckim łagrze. Współpraca ta nie przekreśla również jego dorobku naukowego, w tym krytyki transformacji ustrojowej oraz pozytywnej roli, jaką odegrał w rozpalaniu patriotyzmu, szczególnie wśród młodzieży.

Tłumacząc motywy napisania artykułu, Woyciechowski powołał się na konstytucyjne prawo obywateli do wiedzy na temat osób publicznych, a taką osobą stał się jego zdaniem prof. Kieżun i to nie tylko w potocznym wymiarze tego określenia. Woyciechowski przypomniał funkcje, jakie sprawował prof. Kieżun w III RP.

W 2005 roku prof. Kieżun był członkiem komitetu honorowego popierającego kandydaturę śp. Lecha Kaczyńskiego na prezydenta RP. W 2006 roku w resorcie spaw wewnętrznych i administracji brał udział w ważnych rekrutacjach na wyższe stanowiska resortu i urzędy wojewodów. Podobnie czynił to w resorcie obrony narodowej, gdzie miał wpływ na dobór kadry urzędniczej. To naszym zdaniem umocowało nas do tego, żeby móc publicznie zadać pytanie o jego rolę w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej i odpowiedzieć na nie w oparciu o powszechnie dostępne dokumenty w Instytucie Pamięci Narodowej.

Woyciechowski odniósł się także do ostrej reakcji niektórych publicystów, jaką wywołało opublikowanie artykułu o TW Tamiza.

Zaskoczeniem było dla nas, że udało się narzucić pewną narrację. Wepchnięto nasz artykuł w spór o Powstanie Warszawskie, umocowano nasz artykuł jako narzędzie odpowiedzi wobec prof. Kieżuna za jego krytykę części przedstawicieli środowiska „Do Rzeczy”. Zbudowano wielopiętrowy spisek, który miał na celu zdyskredytowanie Powstania Warszawskiego i osoby profesora, a także części środowiska, które go popierało, a skupionego w konkurencyjnym tygodniku „wSieci”.

Dalej Woyciechowski opowiedział o genezie tego artykułu i swoich poglądach na temat Powstania Warszawskiego, które jak podkreślił, są biegunowo różne od tych, jakie prezentuje Sławomir Cenckiewicz. Zdradził też, kto był inspiratorem artykułu o TW Tamiza.

Inspiratorem tego artykułu nie był Sławomir Cenckiewicz, byłem nim ja. *O tym, że prof. Witold Kieżun jest zarejestrowany w ewidencji Służby Bezpieczeństwa jako tajny współpracownik o pseudonimie „Tamiza” dowiedziałem się na jesieni zeszłego roku. Postanowiłem to zweryfikować. (…) Zebrałem kilkaset stron dotyczących TW „Tamiza”, w tym okoliczności werbunku, efektów pracy i oficerów prowadzących.

To ja pierwszy spotkałem się z profesorem Kieżunem 13 maja tego roku i pierwsze dwa spotkania z nim prowadziłem samodzielnie. Dopiero od końca czerwca w spotkaniach z profesorem brał również udział Sławomir Cenckiewicz. Celem spotkań była weryfikacja materiałów i uzyskanie od profesora jego relacji.

Woyciechowski przyznał, że prowadzi projekt naukowy dotyczący badania aparatu represji PRL, którego promotorem jest dr hab. Sławomir Cenckiewicz. W związku z tym przedstawił mu wyniki swoich prac do naukowej weryfikacji. Wymienił publikacje powstałe w ramach tego projektu – dotyczyły one m.in. Solidarności Walczącej, płk. Aleksandra Lichockiego, Pawła Deresza oraz gen. Sławomira Petelickiego.

Odnosząc się do zarzutów dotyczących miejsca i terminu opublikowania artykułu o TW Tamiza, Woyciechowski opowiedział jak wyglądały uzgodnienia na ten temat.

Jeszcze w czerwcu nie wiedzieliśmy czy ten artykuł pojawi się w „Do Rzeczy” czy też w sojuszniczym tygodniku „Gazeta Polska”. Rozstając się w czerwcu z panem profesorem po kilku godzinach spotkania, umówiliśmy się z nim co do dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nasz artykuł nie ukaże się w okresie wakacyjnym ze względu na jego plany urlopowe, zawodowe i obchody 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Umówiliśmy się na spotkanie z gotowym materiałem do publikacji, aby mógł się z nim zapoznać i złożyć pisemną relację. Zagwarantowaliśmy, że jego pisemne odniesienie się do naszej publikacji zostanie wydrukowane w tym samym numerze tytułu prasowego, do którego zdecydujemy się skierować nasz materiał. (…) I tak też się stało, redakcja „Do Rzeczy” słowa dotrzymała.

Sławomir Cenckiewicz zwrócił uwagę, że w kontekście współpracy Witolda Kieżuna z SB umyka jego pozycja w Polsce Ludowej.

Z całą odpowiedzialnością chciałbym powiedzieć, że z perspektywy władz to była postać akceptowana. Jeszcze w okresie, w którym Polska Ludowa nie weszła w fazę październikowego przełomu 1956 roku, Witold Kieżun był traktowany przez obóz władzy jako swój. Dowodem na to jest wręczenie mu odznaczenia na 10-lecie PRL już w 1954 roku. Dochodzą do tego publikacje, jego aktywność w ZBOWiD, Stronnictwie Demokratycznym czy wreszcie w pracy na rzecz Komitetu Centralnego PZPR. (…) Czy wreszcie wejście prof. Kieżuna w 1980 roku do Centralnej Komisji Wyborczej. Przypominam, że to były jedne z bardziej sfałszowanych wyborów. To wszystko sytuuje profesora Kieżuna na pozycjach, które jeden z dziennikarzy radia WNET określił mianem człowieka establishmentu Polski Ludowej.

Sławomir Cenckiewicz mówił o empatii, z jaką jako autorzy publikacji podeszli do profesora, umożliwiając mu zapoznanie się nie tylko ze zgromadzonymi przez nich materiałami ale - co było ewenementem w jego karierze, ale też nie jest praktykowane w prasie - gotową publikacją na jego temat i odniesienie się do niej.

Opowiedział też o incydencie z pistoletem, który prof. Kieżun opisał w jednym z wywiadów.

Nic takiego nie miało miejsca, że córka wytrąciła mu pistolet, bo chciał się zabić. Był pistolet, było machanie pistoletem przed Piotrem Woyciechowskim, ale w tym momencie nie było córki. I była ostra amunicja, tylko ona wypadła. Ale równie dobrze ofiarą tej amunicji mógł być Piotr. Mówimy o tym po raz pierwszy, żebyście państwo zrozumieli z jakim gigantycznym kłamstwem mamy do czynienia i w jak gigantyczne kłamstwo weszła część środowisk patriotycznych.

W imię czego mamy okres Polski Ludowej w życiu profesora Kieżuna brać w nawias? W imię czego mamy nie czytać tych papierów i jego książek z okresu PRL? Na przykład w 1978 roku - kiedy jest Jan Paweł II, jest ROPCiO - jest cytowany aprobatywnie Józef Stalin na temat kontroli pracy w zakładach pracy. Gdyby to nie dotyczyło człowieka, który ma taką wielką kartę wojenną i później łagrową, to pewnie bym to ostrzej powiedział, ale cały czas mam w tyle głowy jego bohaterstwo i to, że chcielibyśmy, aby ten przypadek stał się jakąś refleksją na temat losów polskiej inteligencji o międzywojennych i przede wszystkim akowskich korzeniach. Mniej NSZ-owskich, bo ci byli w ogóle poza marginesem. Choć warto spojrzeć na tych ludzi z empatią, to jednak nie była to norma postępowania, a profesor Kieżun nie jest reprezentatywny dla pokolenia ludzi Armii Krajowej. Ci w okresie PRL na ogół klepali biedę, nie wyszli poza ramy swojego mieszkania, nie mieli paszportu, nie mogli podróżować po świecie, nie wykładali w KC PZPR i na kilku uniwersytetach naraz.

Na koniec swojego wystąpienia Sławomir Cenckiewicz powiedział, że współpraca prof. Kieżuna z SB była tajemnicą poliszynela, a sam o tym fakcie dowiedział się rok temu od osoby związanej z tygodnikiem „wSieci”. Zaznaczył, że w ostatnim czasie zgromadzone w IPN akta dotyczące TW Tamiza były czytane przez wiele osób, także tych, którzy prawicy i Polsce życzą jak najgorzej i tylko kwestią czasu było, kiedy to ktoś odpali.

Z autorami artykułu o współpracy prof. Kieżuna z SB polemizowali niektórzy uczestnicy przeglądu tygodnia w klubie Ronina, inni zadawali pytania dotyczące szczegółów współpracy. Poruszono m.in. kwestie wiarygodności dokumentów SB oraz rzeczywistego szkodzenia tym, na których donosił TW Tamiza, a co bezpośrednio nie wynika z udostępnionych dokumentów, na co zwrócił uwagę Roch Baranowski, który wcześniej opublikował w internecie artykuł w obronie profesora Kieżuna. Pytano też czy są dowody na ewentualną grę z SB prowadzoną przez profesora w celu ukrycia współpracy z amerykańskim wywiadem.

Pełny zapis spotkania na filmie:

Więcej zdjęć: https://www.flickr.com/photos/55306383@N03/sets/72157647801460008/

Dokumenty SB dotyczące TW Tamiza znajdują się tutaj

————————————————————————————————-

Polecamy książkę Sławomira Cenckiewicza „Oczami bezpieki”.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.