Co by było, gdybyśmy w '39 sprzymierzyli się z III Rzeszą? "Stalibyśmy się kolejną republiką ZSRR"

fot. blogpress.pl
fot. blogpress.pl

Z okazji 75 rocznicy agresji Rosji na Polskę 17 września 1939 roku, w klubie Ronina odbyło się spotkanie z dwoma historykami, specjalistami dziejów najnowszych: prof. Januszem Odziemkowskim i prof. Wiesławem Wysockim. W czasie swoich wystąpień zarysowali sytuację militarną Polski przed II wojną światową i przyczyny jej wybuchu.

Jak stwierdził prof. Wiesław Wysocki, dowództwo Wojska Polskiego skupiło się w latach 30. przede wszystkim na sprawie obrony granicy wschodniej. To stąd miało przyjść zagrożenie. Plan skończony był w 1938 roku. Ale nie stać było sztabu polskiego, by równolegle opracować drugi plan - obrony granicy zachodniej. Natomiast był przygotowany plan mobilizacji, od marca 1939 roku 3/4 sił polskich było już na pozycjach wyjściowych - podkreślił profesor. - Polska do wojny była przygotowana.

Nikt w sztabie polskim, ani w ośrodkach politycznych nie zakładał, że przyjdzie prowadzić wojnę na dwa fronty, że będziemy mieli dwóch przeciwników

— zaznaczył prof. Wysocki.

Nie zakładano, że te dwa państwa mogą podjąć współpracę.

Historyk wspomniał także o książce Tymoteusza Pawłowskiego „Armia Śmigłego: idea rozbudowy Wojska Polskiego 1935-1939 r.”, która mimo pewnych braków obala wiele mitów, które powstały w czasach PRL.

Prof. Janusz Odziemkowski zadał pytanie: Co spowodowało, że te dwa państwa: narodowy socjalizm niemiecki i komunizm, które odwoływały się do tych samych klas społecznych, ale które nienawidziły się nawzajem, połączyły swoje siły, aby zgnieść Polskę?

Armia polska była wówczas uważana za siódmą siłę zbrojną na świecie. - zaznaczył profesor.

Nasi przodkowie zaczynali od zera, bez aparatu państwowego, bez skarbu, bez wojska, bez szkolnictwa, bez sądownictwa itd. Stworzyli znakomite konstytucje, stworzyli państwo świetnie działające od strony organizacyjnej, wychowali pokolenie tych, którzy walczyli o wolną Polskę. To było państwo nasze, ono było wtedy podmiotem polityki europejskiej. Jak na państwo, które powstało z niczego po stu kilkudziesięciu latach niewoli to było bardzo wiele. Dziś jesteśmy przedmiotem polityki, nie ukrywajmy tego. Liczą się siła ekonomiczna i militarna, obie są dosyć mikre

— podkreślił. Przed wojną siła ekonomiczna nie była jeszcze zbyt mocna, Polska dopiero szła w kierunku rozwoju, zwalczyła skutki wielkiego kryzysu ekonomicznego.

Czy musiało dojść do 17 września 1939 roku?

Były okresy, kiedy nie toczyliśmy wojny z Niemcami, ale z Rosją zawsze były konflikty. Ówcześni Polacy to było pokolenie, które pamiętało zabory, a zabór rosyjski to było 3/4 ziem polskich, oni wiedzieli czym może być okupacja bolszewicka, bo większość to przeżyła na Kresach Wschodnich czy w Polsce centralnej. Była więc pewna fobia antyrosyjska.

Tymczasem Stalin ważył każdy swój krok. Ważne było stanowisko Anglii i Francji. Wywiad bolszewicki wszędzie miał swoich przyjaciół, tzw. „pożytecznych głupców” z elit zachodnich. Stalin dobrze wiedział o decyzjach aliantów.

Nie chciał dać się wciągnąć w wojnę, licząc na to, że jeżeli ona wybuchnie, to zachód i Niemcy nawzajem się osłabią, a Rosja będzie czekać. W momencie, gdy Europa będzie wyniszczona, armia rosyjska przyniesie wolność wszystkim, zatrzyma się na Pirenejach. To było marzenie Stalina, to był jego plan. Nie wyszedł do końca, ale w dużej części się dał zrealizować

— mówił profesor.

To niezdecydowanie i to, że zwłaszcza Francuzi nie chcieli wojny, mówili o konsultacjach, o wymianie informacji z Polską, ale nie o wojsku czy ofensywie, ośmielało Stalina. Mógł zaryzykować wejście do Polski, nie ryzykując wojny z Zachodem. Gdyby stanowisko Zachodu było zdecydowane, byłoby mu trudniej, bo to by oznaczało, że wchodzi w stały pakt z Hitlerem.

Stalin z jednej strony miał Hitlera, który postawił sobie za cel, że za swego życia musi uczynić Rzeszę wielką, więc dążył do porozumienia z Rosją, (Polska nie spełniła jego nadziei, zaproponował jej przecież Ukrainę w zamian za pakt), z drugiej strony uważał, że jeśli Polska upadnie w 3-4 dni, to Zachód nie wypowie wojny.

Z punktu widzenia interesów Polski konieczne było przeciągnąć tę kampanię jak najdłużej, aby Zachód mógł zbrojnie wystąpić przeciwko Niemcom. Dla Hitlera ważne było to, by opór żołnierza polskiego trwał jak najkrócej. 8 września propaganda niemiecka ogłosiła, że Warszawa została wzięta. Zostało to nazajutrz zdementowane przez rozgłośnię warszawską, ale chodziło o ponaglenie sojusznika rosyjskiego.

Jak wyjaśnił prof. Odziemkowski, 12 września 1939 roku odbyła się narada połączonych alianckich sztabów, było to w czasie polskiej bitwy nad Bzurą, gdy odnosiliśmy sukcesy militarne. Jednak podjęto wówczas decyzję o tym, że nie zostanie udzielona Polsce pomoc, że żadnej ofensywy nie będzie.

**Dziś na zachodzie wojskowi uważają tę decyzję za jeden z największych błędów popełnionych przez aliantów w czasie II wojny światowej, bo była szansa zduszenia tej wojny we wrześniu czy październiku 1939 roku

— zaznaczył profesor.

Co o tym zdecydowało? Prof. Odziemkowski powiedział:

Co bierze pod uwagę generał czy polityk podejmując decyzję o wysłaniu żołnierza w bój? Najbliższe wybory. Jeżeli straty będą zbyt duże albo coś się nie uda, nie wygra wyborów, odda władzę.

Stalin otrzymał informację, że ofensywy na zachodzie nie będzie. Jednak był ostrożny, 17 września to dzień, w którym musiałaby ruszyć ofensywa francuska, gdyby Francuzi dotrzymali zobowiązań - dwa tygodnie po ogłoszeniu mobilizacji. Nic się jednak nie działo. Wtedy Armia Czerwona mogła wejść na teren Polski, Stalin niczym nie ryzykował.

Kiedy dzisiaj patrzycie na to, jak Zachód jest niezdecydowany w sprawie Ukrainy, to pamiętajcie właśnie również o tym - są wybory, politycy boją się zrazić swoich wyborców, boją się załamania gospodarki. Taki jest wiek XX, honor w polityce dawno już przestał istnieć

— zaznaczył prof. Odziemkowski.

Liczy się skuteczność. Czasem małe czy średnie państwa muszą wiele wycierpieć, nim przyjdzie jakakolwiek pomoc. My, we wrześniu 1939 roku, tego się nie doczekaliśmy.

Zapytany o ocenę koncepcji prof. Pawła Wieczorkiewicza i Piotra Zychowicza historyk powiedział:

Jesteśmy w stanie przewidzieć, co by się stało, gdyby Polska powiedziała Hitlerowi tak, pewnie zostałaby jego sojusznikiem, ale jak by się zachował Zachód, jak by się zachowały Stany Zjednoczone, co by się zdarzyło w Rosji? To są różne warianty, liczba tych wariantów się mnoży i nie jesteśmy w stanie niczego przewidzieć. To co czytamy w political fiction to są tylko autorskie pomysły, a możliwości, wariantów sytuacji są dziesiątki. Czytając taką literaturę zadaję sobie pytanie: co by się stało z Polską, gdyby Hitler i Polska przegrały wojnę? Czy w ogóle byśmy się odrodzili jako państwo? Czym bylibyśmy dzisiaj? Potraktowano by nas tak jak sojuszników Hitlera. Czy ktokolwiek by się upomniał o nas, gdyby Rosja odbudowana sięgnęła po Polskę? Nikt. Stalibyśmy się kolejną republiką. Są i bardzo nieciekawe dla nas scenariusze rozwoju sytuacji.

Więcej na filmie:

Relacja: Margotte i Bernard

Za: blogpress.pl

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.