60 lat po akcji "X2". Czyli o tym, jak komuniści dezorganizowali Kościół na Śląsku

IPN
IPN

Jednym z etapów walki komunistów z Kościołem w latach 50. ub. wieku było wysiedlenie do obozów ponad 1,5 tysiąca sióstr zakonnych ze Śląska, by zagarnąć ich majątek przeprowadzone w ramach akcji pod kryptonimem „X2”.

Trzeba było blisko pół wieku, aby zakonnice, które trafiły do obozów pracy i internowania w lecie 1954 roku zdecydowały się o tym, co przeżyły opowiedzieć śledczym z Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Katowicach.

IPN w Katowicach w 2002 roku rozpoczął śledztwo w sprawie bezprawnego pozbawienia wolności w latach 1954-56 sióstr z dziesięciu zgromadzeń zakonnych z terenów byłego województwa stalinogrodzkiego, wrocławskiego i opolskiego. Bezprawną deportację sióstr z ich domów zakonnych do kilku obozów internowania, które były de facto obozami pracy, władze uzasadniały rzekomymi rewizjonistycznymi postawami zakonnic lub ich niemieckim pochodzeniem. W rzeczywistości chodziło  o przejęcie nieruchomości i majątków sióstr, ale także wyrugowanie zakonnic ze środowiska, w którym działały. Większość zgromadzeń zakonnych prowadziła np. działalność charytatywną, niosąc pomoc chorym, prowadząc przedszkola czy szpitale.

Decyzję o rozpoczęciu akcji „X2” podpisał ówczesny premier Józef Cyrankiewicz w czasie tajnej narady 30 lipca 1954 r. - Jak wynika z dokumentów, akcję nadzorował Urząd do Spraw Wyznań w Warszawie. W tzw. terenie powołano specjalne sztaby, w skład których weszli lokalni sekretarze PZPR, szefowie MO i UB oraz przewodniczący prezydiów rad narodowych – mówił mi przed laty ksiądz dr Alojzy Sitek, zajmujący się dokumentowaniem represji, które dotknęły zakonnice w czasie akcji „X2”.

Ksiądz Sitek mówił wprost, że celem akcji było wysiedlenie sióstr zakonnych z Ziem Zachodnich i przejęcie posiadanych przez nich nieruchomości pod jakimkolwiek pretekstem.

To była zorganizowana grabież pod pretekstem, że część zakonnic była autochtonkami lub Niemkami

— stwierdził duchowny.

Akcja „X2” rozpoczęła się 3 sierpnia 1954 roku nad ranem.

Zabrano nam dowody osobiste, kazano spakować wszystkie rzeczy oraz meble. Byłyśmy przerażone, bo nikt nam nie powiedział, co z nami będzie, dokąd nas wywiozą. Ja byłam przekonana, że pojedziemy do Rosji, na rozstrzał. Ta niewiedza dalszego losu była okropna

— tak brzmi fragment zeznań w IPN jednej z zakonnic ze Zgromadzenia Sióstr Świętej Elżbiety z Katowic.

Domy zakonne kilka godzin wcześniej zostały otoczone przez MO i UB. Podobny scenariusz rozgrywał się w innych domach zgromadzenia. Zakonnice dostały kilkadziesiąt minut na spakowanie.

Siostry zostały tak naprawdę aresztowane, potem wbrew własnej woli przewiezione do specjalnie przygotowanych miejsc odosobnienia, m.in. w Otorowie, Dębowej Łące, Gostyniu Wielkopolskim i Kobylinie, w sumie takich miejsc było w Polsce osiem Były to tak naprawdę jednak obozy internowania lub pracy przymusowej utworzone w męskich klasztorach, z których usunięto zakonników.

Najbardziej perfidnym jednak posunięciem ze strony władz było przewożenie zakonnic do miejsc internowania autokarami z dużym napisem „wycieczka” lub „pielgrzymka”.

Siostry zakonne nie mogły opuszczać klasztorów bez zezwolenia, prowadzić korespondencji czy przyjmować odwiedzin krewnych. Ograniczano zaopatrzenie w opał czy dostawy żywności. W Kobylinie z tego powodu omal nie doszło do głodówki protestacyjnej sióstr.

Władze komunistyczne postanowiły natomiast poddać zakonnice procesowi – jak to nazwano – „produktywizacji sióstr”. Zmuszono je do pracy w szwalniach, które zorganizowano na terenie klasztorów, gdzie wstawiono maszyny do szycia. Zakonnice musiały w systemie akordowym szyć ubrania, pościel, bieliznę  czy haftować odznaki na wojskowych mundurach. W większości siostry były pielęgniarkami, katechetkami, przedszkolankami.

Pracowały od rana do wieczora, w tragicznych warunkach sanitarnych. Często też młodsze siostry UB próbowało nakłonić do wystąpienia z zakonu, obiecując załatwienie pracy i mieszkania. Zdarzały się również próby werbowania sióstr jako agentek bezpieki. Nawet do lekarza mogły chodzić tylko w towarzystwie funkcjonariusza UB.

Zakonnice gorzko wspominają wizyty tzw. „księży patriotów” nasłanych przez UB. – Jeden z nich powiedział siostrom przy powitaniu: Tu jest wasze miejsce i mieszkanie na zawsze, a Śląska już nigdy nie zobaczycie – opowiadał kapłan.

Po ponad dwóch latach represje, wraz z nadchodząca „odwilżą” w 1956 roku, powoli łagodzono. Pierwsze grupy zakonnic zaczęto uwalniać na przełomie 1956 i 1957 roku. Jednak w większości przypadków siostry nie miały do czego wracać. Represje dotknęły dziesięć żeńskich zgromadzeń zakonnych, którym zabrano ponad 200 nieruchomości. Budynki, które kiedyś były ich własnością zostały przejęte przez władze, reszta została albo zdewastowana, albo rozkradziona. Krzywdy nigdy nie zostały naprawione, winni nie zostali ukarani. W obozach zmarły 23 siostry. Wiele zakonnic w obawie, że represje mogą się powtórzyć, wyemigrowało do Niemiec lub Austrii. Plan „X2” na Śląsku był użyty do dezorganizacji Kościoła katolickiego i likwidacji stanu jego posiadania. Prokuratorzy IPN byli pełni szacunku dla postawy zakonnic.

Przesłuchałam blisko czterdzieści sióstr, które na skutek akcji „X2” były represjonowane. Wszystkie wielokrotnie wspominały o tym, że wybaczyły swoim ciemiężycielom

— mówiła przed laty prokurator Teresa Kurczabińska z IPN w Katowicach, która prowadziła śledztwo..

Śledztwo umorzono postanowieniem z dnia 13 grudnia 2007 roku wobec śmierci ustalonych sprawców zbrodni oraz niewykrycia pozostałych sprawców.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.