Zaremba: Alternatywa - albo ruina zgotowana przez AK, albo Warszawa nietknięta - to historyczny fałsz. Przypominam o ważnych świadectwach z Powstania

Tadeusz "Kania" Żenczykowski (czwarty od prawej) obok gen. Antoniego „Montera” Chruściela oraz oficerowie Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK, na dziedzińcu Poczty Głównej przy pl. Napoleona, podczas Powstania Warszawskiego, 10 sierpnia 1944 r. Fot. "wSieci" / Muzeum Powstania Warszawskiego
Tadeusz "Kania" Żenczykowski (czwarty od prawej) obok gen. Antoniego „Montera” Chruściela oraz oficerowie Wydziału Propagandy Komendy Głównej AK, na dziedzińcu Poczty Głównej przy pl. Napoleona, podczas Powstania Warszawskiego, 10 sierpnia 1944 r. Fot. "wSieci" / Muzeum Powstania Warszawskiego

Powstanie Warszawskie nie miało najmniejszych szans na powodzenie – mówi Stanisław Likiernik, jeden z ostatnich żyjących uczestników tragedii sprzed 70 lat

-– tak tygodnik Newsweek zajawił wywiad przeprowadzony przez Piotra Najsztuba w tygodniu, gdy będziemy obchodzili 70. rocznicę Powstania Warszawskiego.

Wrażenie oczywiste: ci co brali w tym udział, są przeciw. Wychwalają za to decyzję o Powstaniu ci co przyszli potem. Informuję więc Newsweek, że wszystkie dostępne źródła z dyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego Janem Ołdakowskim na czele mówią o ponad 3 tysiącach żyjących powstańcach. Nie udawajcie, że ich nie zauważacie.

Nie przeprowadzano wśród nich plebiscytu. Z pewnością jednak wielu z nich myśli inaczej niż pan Likernik. Który ma prawo do własnego poglądu i własnych odczuć, choć występując w Newsweeku wpisuje się raczej w dyskusję dzisiejszą - o całkiem czym innym.

U nas w tygodniku „wSieci” w tym tygodniu wystąpienie prof. Witolda Kieżuna (też jeden z ostatnich?), a także głos zza grobu.

Oto Krzysztof Turkowski, znany wrocławski opozycjonista, dawny działacz SKS, potem „Solidarności”, rozmawiał w roku 1989 z Tadeuszem Żenczykowskim, pseudonim „Kania”, szefem propagandy Powstania Warszawskiego, wcześniej ważnym uczestnikiem Polski Podziemnej (organizował między innymi akcję „N” próbując podważyć morale Niemców). Te wspomnienia nigdy nie zostały wydane. To ich fragment.

Uderzające jest to, że obaj Kieżun i Zenczykowski przypominają o niemieckim pomyśle, aby bronić się na Wiśle, więc Warszawę zmienić w twierdzę. Krytycy decyzji o Powstaniu często wytwarzają wrażenie, jakbyśmy rozmawiali o alternatywie: albo Warszawa pozostawiona nietkniętą, albo hekatomba i ruina zgotowana przez samą Armię Krajową. Otóż tak nie było, warto to brać pod uwagę. I gdy analizujemy psychologiczne motywy ludzi podejmujących tamtą decyzje, i gdy szukamy bilansu ostatecznego.

Żenczykowski, nota bene przed wojną ważny, choć młody jeszcze piłsudczyk, to świadek jeszcze na jedną okoliczność. On opowiada o tym samym, o czym był ostatnio film dokumentalny przygotowany przez ludzi związanych z Muzeum Powstania Warszawskiego. Ten zmontowany z ówczesnych kronik.

To właśnie „Kania” nadzorował tych filmowców, którzy są bohaterami filmu. Jego opowiadanie to piękne świadectwo organizacyjnej sprawności społeczeństwa obywatelskiego, które się wytworzyło na wyzwolonych na moment warszawskich ulicach, w ostrzeliwanych budynkach. W dobie powszechnego biadolenia, jakim kiepskim społeczeństwem są Polacy (krytyka sformułowana przez Norwida, ale czy zawsze uzasadniona?), warto brać to świadectwo pod uwagę.

My nie będziemy przekonywać, że „ostatni żyjący” wydali wyrok, a wraz z nimi historia.

ZOBACZ TAKŻE: W tygodniku „wSieci” wyjątkowa mapa „WARSZAWA 1944-2014”. Powstańcze miejsca na planie współczesnej stolicy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.