"Daj Bóg, zachowałbym się jak by należało." Wywiad z Kajetanem Rajskim – autorem książki „Wilczęta. Rozmowy z dziećmi Żołnierzy Wyklętych”

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

O czym jest książka „Wilczęta”?

Książka „Wilczęta. Rozmowy z dziećmi Żołnierzy Wyklętych” zawiera dwanaście rozmów, które przeprowadziłem z synami i córkami żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego po drugiej wojnie światowej. Wśród ojców moich rozmówców są osoby znane, jak na przykład rtm. Witold Pilecki czy sierż. Józef Franczak ps. „Lalek”, oraz mniej znane, jak por. Aleksander Pityński ps. „Kula” czy Franciszek Perlak. Każda z tych rozmów dzieli się na dwie części, choć nie są one oddzielone od siebie formalnie. W pierwszej z nich rozmawiam z moim rozmówcą o postaci jego ojca, o tym, w jakich jednostkach służył, jakie były jego losy wojenne i powojenne. Z kolei w drugiej części dyskusja schodzi na osobę mojego rozmówcy, w jakich okolicznościach się urodził, jak wyglądało jego dzieciństwo czy młodość. Pamiętajmy, że niektórzy spośród ojców moich rozmówców zginęli, gdy ci mieli osiem miesięcy czy półtora roku, nie mają prawa zatem pamiętać swoich ojców. Inni w wyniku wyroku komunistycznego sądu siedzieli długie lata w więzieniu.

Dlaczego akurat zdecydowałeś się ją opracować formie wywiadów?

W mojej opinii w formie wywiadu najlepiej można przekazać uczucia i emocje, które towarzyszyły i towarzyszą moim rozmówcom. To przecież są ich własne słowa, a nie moja interpretacja w postaci reportażu czy książki stricte naukowej. Być może niektórym wydaje się, że forma wywiadu jest dla autora publikacji prosta. Wszak wystarczy jedynie przeprowadzić rozmowę, spisać ją i „gotowe”. Nic bardziej mylnego! Dotarcie do moich rozmówców, przekonanie niektórych z nich, nie zawsze było proste. Przygotowanie do wywiadu poprzez dokładne poznanie biografii bohatera również wymagało znacznej ilości czasu. Oprócz przeprowadzenia wywiadu i spisania go, konieczne były później dalsze uzupełnienia czy poprawki. Moi rozmówcy niekiedy po długim czasie po przeprowadzeniu wywiadu przypominali sobie jakieś wydarzenia czy nazwiska, chcąc, by uzupełnić o nie wywiad. Nawet teraz, mimo że książka ukazała się dwa miesiące temu, dzwonią czasem do mnie z jakimiś nowymi faktami z życia ich ojców, do których dotarli.

Według jakiego klucza dobierałeś rozmówców?

Być może moja odpowiedź będzie dla niektórych rozczarowująca, ale dwunastu moich rozmówców to są po prostu osoby, do których udało mi się dotrzeć i które wyraziły zgodę na udzielenie wywiadu. Trzymałem się jednak od początku twardej zasady, że do książki przeprowadzam wywiady jedynie z dziećmi Żołnierzy Wyklętych, a zatem nie z ich siostrzeńcami, bratankami czy nawet wnukami, ale tylko z dziećmi. Zdecydowałem się na to przede wszystkim dlatego, że w książce zasadniczo chcę ukazywać nie tyle postać polskiego bohatera – ona już jest zazwyczaj dość znana – ale przede wszystkim gehennę rodzin, a w szczególności dzieci Żołnierzy Wyklętych. Pragnę jednak jeszcze wspomnieć, że tuż po tym, gdy książka ukazała się na rynku księgarskim, pojawiły się dwie nieco sceptyczne – choć w gruncie rzeczy pozytywne wobec „Wilcząt” – opinie. Co więcej, były to opinie skrajnie przeciwstawne. Z jednej strony niektórzy mówili, że mogłem przeprowadzić wywiady jedynie z synami bądź córkami znanych Żołnierzy Wyklętych, inni z kolei argumentowali, że o tych znanych postaciach jest już głośno, a warto było przypomnieć Czytelnikom jedynie o tych bohaterach, o których nie ma zbyt wiele informacji. Jakoś musiałem uprzednio przewidzieć obie te opinie i – jak już wspomniałem – w książce „Wilczęta” opisane są zarówno znane postacie polskiego podziemia, jak i te mniej znane.

Jak docierałeś do rozmówców i jak reagowali na propozycje rozmowy? Wiem, że kilka osób Ci odmówiło. Możesz powiedzieć jak to dokładnie było?

Na szczęście w Polsce istnieje od pewnego czasu sporo stowarzyszeń, fundacji, organizacji czy muzeów, które zajmują się kultywowaniem pamięci o lokalnych Żołnierzach Wyklętych. Zazwyczaj mają one kontakt z potomkami polskich bohaterów. Czy to właśnie poprzez te instytucje, czy poprzez prof. Krzysztofa Szwagrzyka, czy też poprzez same dzieci Żołnierzy Wyklętych, udało mi się skompletować moich rozmówców. Tak jak wspomniałeś, nie wszystkie osoby, do których dotarłem, zgodziły się na udzielenie wywiadu. Jedni powiedzieli mi wprost, że chcieliby opowiedzieć o losach swoich i ich ojca, ale się… boją. Na moje pytanie kogo lub czego się boją, padała zazwyczaj podobna odpowiedź, że ubek, który mordował ojca, już wprawdzie nie żyje, ale żyją jego dzieci i wnuki, są na wpływowych stanowiskach i mogą jakoś im zagrozić. Nie mnie oceniać, czy takie obawy są uzasadnione, ale faktem jest, że występują. Niektórzy z kolei odmawiali udzielenia wywiadu, nazbyt optymistycznie zakładając, że pamięć o ich ojcach jest wystarczająco dobrze kultywowana w społeczeństwie.

Jak Twoi rozmówcy reagują na gotowy materiał, kiedy już mogą wziąć do ręki wydrukowany, oprawiony egzemplarz?

W kilku przypadkach książka „Wilczęta” jest w zasadzie pierwszą publikacją, w której można znaleźć szersze informacje o niektórych ojcach moich rozmówców. Wtedy radość jest tym większa, bowiem dzieci polskich bohaterów cieszą się, że pamięć o ich ojcach została utrwalona w formie książkowej – z zasady bardziej trwałej niż artykuł prasowy. Wszyscy moi rozmówcy bardzo cieszyli się z tych wywiadów, niektórzy dopytywali, dzwonili, kiedy wreszcie książka się ukaże, nie mogli się tego doczekać. Wywiady zacząłem przeprowadzać w czerwcu ubiegłego roku, a zasadnicze prace nad książką skończyłem w lutym bieżącego roku. Warto wspomnieć, że niektórzy spośród moich rozmówców uczestniczą wraz ze mną w poszczególnych spotkaniach autorskich poświęconych książce „Wilczęta”, opowiadając szeroko o swoich przeżyciach.

Na ostatniej stronie okładki jest notatka Rafała Ziemkiewicza, który jest bardziej znany z niechęci do wszelkich powstań, chociaż to też różnie bywa. Jak odebrał Twoją książkę?

Nie wdając się tutaj w spór o zasadność powstań chciałbym jedynie zaznaczyć, że obie strony tego „wewnątrzpatriotycznego” konfliktu zgadzają się co do jednego: wspólnie oddają hołd żołnierzom, którzy oddali życie za Ojczyznę. Z tego też względu opinia redaktora Ziemkiewicza jest o książce jak najbardziej pozytywna. Pozwolisz, że przytoczę ją w całości: „Komuniści chcieli ich nie tylko zetrzeć z powierzchni ziemi, ale też wymazać z naszej pamięci. Przetrwali tam, gdzie przed nimi pokolenia polskich bohaterów walki o wolność – w pamięci rodzinnej. Dziś, gdy Żołnierze Niezłomni odzyskują należne im miejsce w narodowym panteonie, rozmowy z ich bliskimi, spisane w tej książce, są kapitalnym źródłem wiedzy o tym, jacy byli i jak wyglądał świat, któremu nie ulegli. Znakomita lektura, którą serdecznie polecam!”. Oprócz Rafała A. Ziemkiewicza pozytywne opinie o książce wydała m.in. Zuzanna Kurtyka, dr hab. Sławomir Cenckiewicz czy dr Krzysztof A. Tochman.

Na pewno zgromadziłeś dużo materiału. Czy planujesz zrobić z niego inny użytek, może jakąś inną książkę przygotowujesz?

Chciałbym przygotować drugi tom książki „Wilczęta”, w którym znalazłoby się kolejne dwanaście rozmów z dziećmi żołnierzy polskiego podziemia. Zasadniczo mam już skompletowaną listę osób, z którymi będę chciał się skontaktować, z niektórymi już wstępnie uzgodniłem wywiad. Nie chciałbym jednak jeszcze na tym etapie podawać konkretnych nazwisk. Mogę zapewnić jedynie, że będą tam również dzieci znanych Żołnierzy Wyklętych.

Jak sądzisz, co byś robił żyjąc w czasach, o których opowiadali twoi rozmówcy?

Sądzę, że moja działalność, w którą wpisuje się także książka „Wilczęta” stawia mnie jednoznacznie po stronie antykomunistycznej. Nie chciałbym jednak zdobywać się na patetyczne, acz wygodne w obecnej sytuacji zapewnienia o tym, co zrobiłbym podczas okupacji sowieckiej. Daj Bóg, zachowałbym się jak by należało.

Jeszcze trochę o sprawach bieżących. Co myślisz o przejęciu trumien ze szczątkami na Służewiu? Jak to rozumiesz, coś wiesz, czegoś się domyślasz?

Jest to jawny znak, że komuś zależy, by ciała pomordowanych przez komunistów nie ujrzały światła dziennego. Samym skandalem już jest to, że dopiero po tak długich latach rzekomej wolności Polacy zabrali się za odnajdywanie i odkopywanie szczątków ofiar komunizmu. A co dopiero można powiedzieć o tym, że „ktoś” zatrzymuje prace wykonywane przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka właśnie wtedy, gdy prace te osiągają sukces odnalezienia i wydobycia kilkuset osób? Profesora miałem okazję poznać przy przygotowywaniu książki „Wilczęta”, napisał on też słowo wstępu do tej publikacji. Krzysztof Szwagrzyk jest osobą całkowicie oddaną sprawie upamiętnienia polskich bohaterów. Wydarzenia z 10 lipca są kpiną z Polaków w wykonaniu aparatu III RP.

Dziękuję za rozmowę. Życzę powodzenia z książką.

Rozmawiał Jan Lorek

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

fot. Jan Lorek
fot. Jan Lorek

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.