Akcje Solidarności Walczącej nie dawały spokojnie spać esbekom. Właśnie ukazała się książka o najgroźniejszej dla systemu komunistycznego organizacji opozycyjnej założonej przez Kornela Morawieckiego

Ta książka może zdobyć uznanie nie tylko wśród działaczy Solidarności Walczącej, czy zainteresowanych sprawami walki z komunistami. Może zdobyć uznanie wśród osób, które na co dzień nie interesują historią. Jest ciekawa, intrygująca z wartką akcją. To połączenie reportażu historycznego i literatury przygodowej. Gdy się czyta co wyprawiali działacze Solidarności Walczącej, to włosy stają dęba

— powiedział na wstępie Bogdan Rymanowski, dziennikarz TVN24, który prowadził w Domu Towarowym Braci Jabłkowskich przy ul. Brackiej w Warszawie spotkanie promujące najnowszą książkę Igora Janke „Twierdza. Solidarność Walcząca – podziemna armia”. Obok autora zasiadł Kornel Morawiecki – założyciel SW, która bardzo dała się we znaki komunistom i którzy – w odróżnieniu od wielu innych organizacji opozycyjnych – nigdy tak naprawdę SW nie rozpracowali. Roli eksperta naukowego podjął się prof. Antoni Dudek, specjalizujący się w historii najnowszej, politolog.

Igor Janke powiedział, że do napisania książki przekonała go – jako działacza tzw. drugiego NZS – wspólna cecha z działaczami SW: szczery i głęboki antykomunizm, po czym zwrócił się do Kornela Morawieckiego i innych byłych członków Solidarności Walczącej:

To co państwo robiliście, to były nieprawdopodobne historie. Powinno do dziś o tym powstać pięć książek i osiem filmów sensacyjnych. Choć spodziewałem się, że usłyszę niesamowite rzeczy, ale to przeszło moje najśmielsze oczekiwania

— mówił Janke o organizacji, która jako jedyna w bloku wschodnim miała np. swój wywiad rozpracowujący policję polityczną.

Kornel Morawiecki podziękował autorowi za to, że zainteresował się tematem słynnej organizacji.

Czytelnikom książki życzę, aby spełniły się wszystkie marzenia jakie my mieliśmy, marzenia i wariacje na temat lepszego świata

Prof. Antoni Dudek w skrócie przedstawił publiczności na czym polegał fenomen – tej, według dokumentów SB; najbardziej wywrotowej i niebezpiecznej organizacji i czym różniła się od innych struktur opozycyjnych.

Są dwa przełomowe punkty i momenty, które sprawiły, że władze w Warszawie zdały sobie sprawę z jak potężnym problemem mają do czynienia

— powiedział historyk i wskazał rok 1986 jako datę, gdy wrocławskiej SB (w stolicy Dolnego Śląska narodziła się SW) zabrano do Warszawy sprawę rozpracowywania Solidarności Walczącej. Zajęło się tym Biuro Studiów SB i było to swoiste pokazanie braku zaufania do towarzyszy z Dolnego Śląska.

Drugim wydarzeniem, opisanym w książce Igora Janke, była eksplozja ładunku wybuchowego w pobliżu siedziby Komitetu Miejskiego PZPR w Gdyni w 1987 r. Z perspektywy władz było to przekroczenie pewnego progu i władze bardzo się tego przestraszyły

— wyjaśnił prof. Dudek, który przypomniał, że od tamtego momentu SW uznawana była przez komunistów za organizację terrorystyczną, a w kontekście operacji mającej na celu podzielenie się władzą z umiarkowaną opozycję, istnienie radykalnej opozycji było groźne.

Jedną z osób wśród publiczności był Mateusz Morawiecki, który w wieku 12 lat zaczął drukować prasę podziemną Solidarności Walczącej.

To rodzice stworzyli opozycyjną atmosferę w domu. Drukowanie, powielanie to była broń tamtej wojny, stanu wojennego. Natomiast chciałem wspomnieć, że wielu z nas było prowadzonych myślą o dokonaniach bohaterów z poprzednich epok. Zdawaliśmy sobie jednak sprawę, że na tle tego z czym mieli do czynienia młodzi ludzie np. podczas powstania warszawskiego, to my byliśmy uprzywilejowani

— powiedział Mateusz Morawiecki, który przyznał, że jego koledzy byli gotowi do wielkich poświęceń, choć zdawali sobie sprawę z tego, że nie ryzykują tak, jak poprzednie pokolenia.

Z tym „brakiem ryzyka” nie zgodził się prof. Dudek.

Faktycznie ci z państwa, którzy się zaangażowaliście w walkę nie musieliście płacić takiej ceny jak pokolenia wcześniejsze. Ale trzeba powiedzieć jasno; gdy zaczynaliście walkę, to nikt nie mógł przewidzieć jak się to skończy. A to się mogło skończyć dużo gorzej. Tak więc zbyt skromne są słowa pana Morawieckiego, że nie musieliście się wykazywać taką odwagą jak wasi poprzednicy. Na szczęście nie, ale tego nie wiedzieliście wtedy, gdy zaczynaliście. I o tym trzeba pamiętać.

Na koniec dyskusji głos zabrał Igor Janke, który powiedział, że trzeba rozpocząć działania i apele, aby Kornela Morawieckiego nagrodzić Orderem Orła Białego. Zebrał burzę oklasków.

Slaw

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.