Skąd się właściwie wzięła Gazeta Wyborcza”? Była ona efektem wielkiego poświęcenia dziesiątków tysięcy ludzi, którzy ciężką płacąc szykanami, złamaniem karier, zmuszeniem do emigracji, esbeckimi prześladowaniami, więzieniem itp. wymusili na komunistach demontaż PRL, spowodowali klęskę planu zabicia „Solidarności”, zduszenia polskiego pragnienia niepodległości i wolności.
Najcięższy był los aktywistów na prowincji, gdzie aparat represji PRL mógł pozwolić sobie na dużo więcej i gdzie zniszczono, czasem całkiem po cichu, niejedno niepokorne życie. W Warszawie nieco było łatwiej, Radio Wolna Europa było bliżej, opozycja bardziej spójna, a w przypadku niektórych środowisk działała i dodatkowa ochrona w postaci powiązań rodzinnych czy towarzyskich z aparatem PRL. Ale tu też wiele łez popłynęło, wiele cierpienia doświadczono,
Jest jednak faktem bezsprzecznym, że bez tej wielkiej determinacji dzielnych bojowników o pannę „S” komunizm w Polsce trwałby dłużej, 4 czerwca 1989 roku nie byłoby częściowo wolnych wyborów i nie byłoby związanej z tym głosowaniem „Gazety Wyborczej”.
O co bili się ludzie „Solidarności”? O wolność, niepodległość, tradycję, rozliczenie z komunizmem, Polskę opartą na wartościach chrześcijańskich, sprawiedliwą, o uczciwą gospodarkę. Temu celowi i całemu obozowi „S” miała służyć „Gazeta Wyborcza”.
Szybko jednak została przejęta przez wąską grupę lewicową z Alei Przyjaciół i okolic, całkowicie nie reprezentatywną dla całości wielkiego narodowego ruchu, a następnie obrócona w kierunku całkowicie sprzecznym z tym do czego dążyła „Solidarność”.
Zamiast pilnowania wolności dziennik ten zajął się zwalczaniem niewygodnych dla obozu postkomunistyczno-liberalno-lewicowego myśli.
Miast pilnowania niepodległości czytelnicy dostali wspieranie tego co destruuje polską tożsamość, a nawet spoistość narodową, by wspomnieć śląskich, wulgarnie antypolskich, separatystach. Dostali też ataki na tych, którzy wzmocnieniu Polski chcieli i chcą służyć.
W miejsce pilnowania tradycji przyszło jej wyszydzanie, destruowanie polskiej tożsamości narodowej.
Gazeta powołana do rozliczenia z komunizmem dała z siebie dużo by chronić i relatywizować działania kapusiów i komunistycznych morderców. Już w pierwszych miesiącach ukuto termin - symbol mający batożyć wiernych dawnym zasadom: „zoologiczny antykomunizm”. A następnie, w kolejnym etapie, dorzucono „człowieka honoru”, sformułowanie użyte wobec komunistycznego aparatczyka od esbecji ubranego w mundur generała.
Kościół to dla GW najczęściej cel brutalnego ataku, podobnie jak księża, także ci, którzy w czasach komunizmu jej autorom udostępniali kościoły. Wszystko w imię jakiejś nowej utopii lewackiej.
Gazeta mająca walczyć o Polskę sprawiedliwą stała się gazetą broniącą (w mojej opinii) patologii wymiaru sprawiedliwości.
Troska o uczciwą gospodarkę zamieniła się (w mojej opinii) we wsparcie oligarchów i kapitału postkomunistycznego.
Nic dziwnego, że dziennik z Czerskiej dość szybko został porzucony przez ludzi „Solidarności”. W to miejsce wszedł czytelnik, którego interesów „Wyborcza” broniła i broni: postkomunista, karierowicz, cynik, konformista lub po prostu człowiek naiwny. Tak to odbieram.
A dzisiaj? GW to wciąż kolos choć coraz wyraźniej widać, że nogi ma gliniane. Kto wie czy istniałaby nadal gdyby nie potężne wsparcie finansowe ze źródeł publicznych. Mam nadzieję, że kiedyś jego skala zostanie w pełni ujawniona.
Jest wielkim sukcesem wielu dzielnych, prawych, odważnych ludzi, że Polacy w coraz mniejszym stopniu ulegają wpływom tego środowiska i tego dziennika.
Wszystkim, którzy w minionym 25-leciu cierpieli i walczyli z groźną dla polskiej wolności, niepodległości i demokracji dominacją „Wyborczej” należy się nasz hołd i nasze uznanie. Wiemy jak wielką często płacili za to cenę. Podobnie duży szacunek mam dla tych, którzy zorientowawszy się w prawdziwym charakterze GW, porzucili to środowisko.
Ale niech ta zdrada sprzed 25 lat będzie też dla nas przestrogą. Bo jakoś często ostatnio okazuje się, że wielkie społeczne poruszenie po stronie patriotycznej, łączące się także z wysiłkiem finansowym, przerabiane jest na działania niosące destrukcję narodowej tożsamości, obelgi wobec powstańców, szyderstwa z polskiej historii. Różne mogą być bowiem drogi do tego co nasi przodkowie nazywali zaprzaństwem. Drugi raz nabrać się nie możemy.
Michał Karnowski
Zaznaczam, że powyższy tekst ma charakter mojej osobistej opinii
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/historia/194648-25-lat-gazety-wyborczej-czyli-cwierc-wieku-zdrady-idealow-solidarnosci-i-destrukcji-oddajmy-hold-tym-wszystkim-ktorzy-cierpieli-walczac-z-niebezpieczna-dla-polski-i-demokracji-dominacja-gw