Łysiak we „wSieci”: „Piękny ten twór musiał wzbudzić wściekłość sąsiedzkich potęg (…) Ofiara życia jest niezbędna, by Polska zmartwychwstała”

Z Polską trzeba żyć. Żyć od Jej początków przed wiekami i umrzeć, i żywcem rozmyślać o Niej w grobie. I znaleźć w sobie słowa zmartwychwstania, aby znów odrodzić się i zmartwychwstać. Każde pokolenie musi tę polską Pasję przebyć i samo za siebie odpowiedzieć.

— to słowa z eseju Artura Górskiego „Ku czemu Polska”, do którego w ostatnim „wSieci” odnosi się Tomasz Łysiak.

Publicysta

Pokolenie legionistów Piłsudskiego w chwili przełomu, gdy zajaśniała szansa wywalczenia niepodległości, nie wahało się ani chwili. Młodzi chłopcy, którzy ruszali sto lat temu z Oleandrów, by iść do kolejnego powstania na terenie Królestwa Kongresowego, znali przecież doskonale historię. Wychowywali się na niej, czytali książki kształtujące duszę i świadomość Polaków, pielęgnowali pamięć o zrywach narodowowyzwoleńczych, kiedy jaśniały nam nad głowami napoleońskie orły, kiedy błyszczały zwycięstwa, ale też kiedy zostawiały w sercach gorzkie ślady porażki i cierpienia. Teraz wpatrzeni w Komendanta, przyciągani jak magnesem przez jego wielką osobowość i geniusz, ruszali w bój. Powierzali swoje życie w ręce losu i opatrzności – „rzucili je na stos” w sensie dosłownym.

A do tego – zaznacza Łysiak – potrzebna była ich silna wiara w to, że walka ma sens.

O XVI-wiecznej Polsce pisze:

Piękny ten twór, wykraczający nowoczesnością daleko poza swój czas, musiał wzbudzić wściekłość sąsiedzkich potęg.

Mesjanizm polski, rozpłomieniany piórami romantyków, ogarnął pod zaborami umysły i serca Polaków. Karmił je dwiema żywotnymi strugami. Jedną z nich było wspomnienie świetnej, pięknej przeszłości. Drugą silna wiara w zmartwychwstanie i specjalną misję Polaków do spełnienia w świecie – nasze cierpienia miały mieć rangę odkupicielską. Przed wybuchem powstania styczniowego „Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego”, natchnione dzieło Adama Mickiewicza, było czytane jako pismo objawiające boskie intencje. I gdy 8 kwietnia 1861 r. Kozacy szarżowali na bezbronny tłum zgromadzony na pl. Zamkowym, wiele osób klękało na ulicy, nie podejmując walki. Składali dłonie do modlitwy, ginęli od kul i ciosów szabel. Ginęli z modlitwą na ustach i głębokim przekonaniem, że ofiara życia jest niezbędna, by Polska zmartwychwstała, a także by Dobra Nowina zatriumfowała w świecie, w którym rządzi brutalna siła.

Trudno mieć wątpliwości, że krzyż prowadzący do Zmartwychwstania, z którego radość przeżywamy w tych dniach, jest rdzeniem polskiej tożsamości… Polecamy cały tekst Tomasza Łysiaka w ostatnim wydaniu „wSieci”. Tygodnik jest do kupienia jeszcze w Wielkanocny Poniedziałek.

znp

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.