Lech Dyblik to jedna z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiego kina. Choć nie wszystkim jego nazwisko coś mówi, charakterystyczna twarz - na trwałe wbija się w pamięć. Aktor zaskoczył niedawno publikę szczerym wyznaniem na temat swojego alkoholizmu.
W ostatnich latach aktor przeżywa renesans swojej popularności za sprawą drugoplanowych ról w filmach Wojciecha Smarzowskiego. Dyblik pojawił się również w ostatnim obrazie reżysera "Pod Mocnym Aniołem", gdzie zagrał... pijaka. Okazuje się, że nie było w tym przypadku.
Od dwudziestu kilku lat jestem niepijącym alkoholikiem. Ponieważ sam nadużywałem alkoholu, historia opowiedziana w "Aniele" jest mi szczególnie bliska. Niektóre ze scen z mojego życia jak ulał pasowałyby do filmu. Pamiętam, jak w Warszawie w latach 80. jechałem po alkoholu z kolegami tramwajem. Głośno się zachowywaliśmy i pewna starsza pani powiedziała ze złością: "Żyjecie jak chwasty!" -
mówi Dyblik.
Aktor dopatruje się genezy alkoholizmy już we wczesnych latach życia. Jego zdaniem duże znaczenie na człowieka ma otoczenie, w którym się wychowuje.
Ta choroba nie bierze się znikąd. Myślę, że być może ma swój początek w domu rodzinnym. Domu mojego ojca. Picie jest elementem naszej kultury -
tłumaczy artysta.
Grunt, że Lech Dyblik podjął walkę z nałogiem. Dzięki temu możemy podziwiać jego aktorski kunszt w kolejnych filmach. Tytuł "mistrza drugiego planu" pasuje do niego jak ulał!
gah/Interia.pl/"Fakt"
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/92561-znany-aktor-przyznaje-sie-do-alkoholizmu