Pawlikowska o seksie i Cejrowskim

galalid
galalid

Beata Pawlikowska lubi być w centrum uwagi. Nie inaczej było i tym razem. Celebrytka udzieliła wywiadu dla "Gali", w którym nie szczędzi intymnych szczegółów ze swojego życia prywatnego.

Podróżniczka znowu opowiedziała historię gwałtu, którą podzieliła się już kiedyś w programie Krzysztofa Ziemca.

Gwałt który zdarzył się, gdy mieszkałam w Londynie to chyba nie był kres. To był tylko bolesny przykład na to, że w poszukiwaniu czyjejś akceptacji i ciepła, jestem gotowa jak ćma polecieć prosto w ogień. Poszłam do mieszkania obcego faceta, bo chciałam dostać potwierdzenie tego, że jestem wartościową osobą -

mówi Pawlikowska.

To nie jedyne szczere wyznanie pisarki. Pawlikowska przyznała się również do zażywania narkotyków.

Eksperymentowałam z narkotykami. W szkole średniej ktoś przynosił tabletki i mówił, że dają odlot. No to braliśmy. Nie wiem do dzisiaj, co to było. Rodzice mi potem opowiadali, że nie było kontaktu ze mną. A ja widziałam, że cały pokój faluje, podłoga się unosi jak ocean -

przyznaje podróżniczka.

"Dragi" to jednak niejedyne uzależnienie Pawlikowskiej. Mało kto jednak wiedział o istnieniu innego nałogu b. żony Wojciecha Cejrowskiego. Podróżniczka przyznaje się również do... seksoholizmu.

Byłam uzależniona od seksu. Twoja podświadomość szuka sposobu, żeby zapewnić Ci brakujące emocje, czyli poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. W przypadku uzależnienia od seksu chcesz je uzyskać za pomocą kontaktu fizycznego. Mylisz seks z miłością. Myślisz, że jeśli ktoś uprawia z tobą seks, to znaczy, że cię kocha. Spotykałam się wtedy z chłopakami tylko po to, żeby pójść z nimi do łóżka. I nigdy nie miałam dosyć. I nigdy też nie byłam z nimi szczęśliwa. Miałam raczej poczucie pustki, więc znowu szukałam czegoś, żeby ją zapełnić -

wspomina Pawlikowska.

Skoro była mowa o relacjach damsko-męskich, nie mogło również zabraknąć tematu jej byłego męża - Wojciecha Cejrowskiego, z którym była w związku przez 13 lat. Nie byli jednak szczęśliwą parą...

Na początku wydawało się, że dużo nas łączy (...) To jest kwestia uczciwości. Kiedy jesteś z kimś tylko dlatego, że czujesz, że nie masz innego wyjścia, to na pewno nie jest dobra miłość (...) Uświadomiłam sobie, że nie jesteśmy przyjaciółmi, nie szanujemy się. Miotamy się między niechęcią, miłością, poczuciem winy i obowiązku. Raz się kochamy, potem trzaskamy drzwiami. To nie jest dobra miłość. To jest rodzaj niewoli. Uczciwie było przyznać się do tego i odejść -

relacjonuje Pawlikowska.

Czy doczekamy się teraz odpowiedzi pana Wojciecha? Znając jego niechęć do wypowiadania się w sprawach prywatnych, szczerze w to wątpimy. Choć riposty są często używanym przez niego orężem. Jego cięty język nie oszczędza nikogo. Również... papieża Franciszka.

gah/"Gala"

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.