Mankamenty "Czasu honoru"

Fot. Monika Zielska/Facebook
Fot. Monika Zielska/Facebook

Andrzej Paczkowski, członek Rady IPN, opowiada o realiach zakończonego w niedzielę VI sezonu serialu TVP2 "Czas honoru".

Historyk rozmawia z Agatą Nowakowską i Dominiką Wielowieyską z "Gazety Wyborczej".

To serial dla młodzieży. Przystojni młodzieńcy i ładne dziewczyny, kino akcji, fikcja, a nie film dokumentalny. Ale tło epoki jest zbliżone do rzeczywistego -

mówi Andrzej Paczkowski w dodatku "Piątek Ekstra".

Dziennikarki zapytały się historyka o czas akcji serialu, który miał toczyć się przed wyborami z 1947 roku.

To jeden z mankamentów serialu - nie widać w nim upływu czasu, zmieniających się okoliczności. Cały czas jakby jedna pora roku, lato 1945. Inny mankament to to, że została całkowicie pominięta legalna opozycja (PSL i jego lider Stanisław Mikołajczyk). Nie ma Kościoła, harcerstwa. Nie twierdzę, że należało o tym szerzej mówić, ale "wrzucić" jeden czy drugi obrazek. Bo tak są tylko konspiratorzy, sowieccy zarządcy, polscy czekiści i ich konfidenci. Oraz nieproporcjonalnie rozległa galeria gestapowskich szpicli -

tłumaczył Paczkowski.

Agata Nowakowska i Dominika Wielowieyska krytykowały serial za brak niuansowości i utrwalanie mitów. Paczkowski nie dał się jednak im podejść.

Na razie mamy problem wielkich zaniedbań edukacji historycznej, trzeba stworzyć fundamenty wiedzy historycznej, choćby najbardziej ogólnej i uproszczonej -

zaznacza historyk.

Po raz kolejny "Gazeta Wyborcza" próbowała oczernić "Czasu honoru". Na szczęście im się nie udało.

Maciej Gąsiorowski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych