Zakaz normalności

sxc.hu
sxc.hu

Ideologia gender atakuje coraz silniej na wszelkich polach życia publicznego. Coś, co kiedyś było marginesem, dziś zalewa nas wszechogarniającą falą - i to na każdym poziomie, począwszy od mediów, poprzez instytucje państwowe i placówki edukacyjne, skończywszy na świecie popkultury.

Ekspansja ideologii gender jest dowodem na to, że jeśli w porę nie zahamuje się postępu dewiacji bądź uzna je za normalne, w krótkim czasie środowiska promujące nienormalne zachowania, zaczną dyktować warunki. Efekt? Normalność najpierw zaczyna być czymś dyskutowalnym, następnie – wstydliwym, a w końcu - zakazanym. I to na drodze prawnej. Brzmi „oszołomsko”? Warto przyjrzeć się faktom.

Ustawa o wdrożeniu niektórych przepisów UE w zakresie równego traktowania (druk sejmowy nr 1051), przeszła w niższej izbie parlamentu przez pierwsze czytanie. Fundacja Mamy i Taty alarmuje, że za przegłosowanie tej ustawy będzie oznaczało, iż rodzice nie będą mogli sprzeciwić się manifestowaniu i promowaniu w szkołach, do których posyłają swoje dzieci, rozmaitych form "ekspresji płciowej" przez dowolnej "orientacji" seksedukatorów. Zatwierdzenie tego prawa może doprowadzić do kuriozalnych sytuacji.

Kiedy do poszukujących opiekunki dla dziecka rodziców, zgłosi się umalowany mężczyzna, przebierający się za kobietę i noszący damskie peruki, odmowa jego zatrudnienia z tej przyczyny będzie, pod rządami nowej ustawy, tzw. "dyskryminacją wielokrotną", ze względu na płeć oraz ze względu na "ekspresję płciową", która, jak objaśnia uzasadnienie projektu, nie musi być zgodna z tzw. "tożsamością płciową", nie mówiąc już o płci biologicznej -

alarmuje Fundacja Mamy i Taty. Na ten temat czytaj więcej na naszym portalu

Część rodziców już zrozumiała powagę zagrożenia i rozpoczęła zdecydowane protesty. Czy wystarczy im determinacji, żeby nie dopuścić do przeforsowania przez środowiska LGTB usankcjonowania dewiacji na drodze prawnej? Jest to nie tylko ważne, ale i konieczne - jeśli do dojdzie do zmiany prawa, na reakcję może być już za późno.

Niezależnie od obowiązującego obecnie prawa, eksperymenty na żywym organizmie już się rozpoczęły. Opublikowany na naszym portalu artykuł „Ala jest chłopcem, a Jaś dziewczynką” wywołał prawdziwą burzę.

Kilkadziesiąt przedszkoli w Polsce realizuje projekt „Równościowe przedszkole”.

Podstawą ideologiczną projektu są wyświechtane slogany mówiące o „odchodzeniu od stereotypów” i „zamianach ról społecznych”. Jak wygląda realizacja takiego programu w praktyce? Kilkuletni chłopcy ubierają się w damskie peruki i malują paznokcie, dziewczynki natomiast odgrywają role męskie – przebierając się za chłopców i wcielając w „ojców rodzin”.

Jak wskazuje w rozmowie z portalem wSumie.pl Dorota Dziamska, metodyk nauczania początkowego z Pracowni Pedagogicznej im. prof. Ryszarda Więckowskiego, program jest nie tylko źle przygotowany, niespełniający wymogów nauczania przedszkolnego, ale przede wszystkim bardzo niebezpieczny dla dzieci. Tego rodzaju eksperymenty mogą nieodwracalnie uszkodzić ich wrażliwą psychikę. Czują to zresztą same przedszkolaki. Zajęcia z „zamiany ról społecznych” okazały się dla nich traumatycznym przeżyciem:

Na swoich szkoleniach, dotyczących innych tematów, poznałam nauczycielki, które przyznały się, że zostały przymuszone przez dyrektora przedszkola do wprowadzenia tego programu do zajęć z dziećmi. Jedna z nich opowiedziała, jak reagują dzieci. W momencie, kiedy zaproponowała chłopcom przebranie się w sukienki, część z nich uciekła do toalety, część zaczęła płakać, kilku zaoponowało natychmiast, a jeden zareagował agresją i chciał nauczycielkę pogryźć. Program odziera z godności małych chłopców. O ile dziewczynki godzą się na przebieranki, bo to dla nich frajda, bo, to można rzec, leży w ich naturze, o tyle chłopcom to bardzo uwłacza. Nawet jeśli nie jest to przymus, a propozycja. Chłopcy zbuntowani, przez swoją reakcję, ocalili swoją godność, ci mniej odważni ulegli, w sukienkach dziewczęcych narazili się na śmieszność szczególnie w oczach tych zbuntowanych. Takie zajęcia prowadzą do ogromnego "bałaganu" w psychice dziecka i mogą się ciągnąć za nim przez całe dorosłe życie. Takie odzieranie chłopców z godności to dla mnie przestępstwo -

mówi Dziamska w rozmowie z Katarzyną Kawlewską. Całą rozmowę można przeczytać tutaj.

Jeśli do eksperymentów na polu edukacji dodamy agresywną promocję dewiacji w mediach i w popkulturze, możemy mieć wrażenie, że propaganda środowisk LGTB jest zjawiskiem wszechogarniającym i nieodwracalnym. Może to rodzić poczucie osaczenia i bezradności. Warto jednak uświadomić sobie, że głęboko zideologizowani zwolennicy genderyzmu, to nadal jedynie margines – bardzo jednak hałaśliwy i bezczelny. Można przypuszczać, że zmasowana promocja dewiacji na wszelkich polach wywołująca poczucie osaczenia, stanowi część planu mającego na celu doprowadzenie do poczucia bezradności paraliżującego wolę działania. Na szczęście coraz więcej rodziców wydaje się rozumieć, że to od ich konsekwencji i umiejętności organizowania się we wspólnych działaniach zależeć będzie przyszłość ich dzieci. Publikowane między innymi na portalu wSumie.pl artykuły rodziców sprzeciwiających się promocji ideologii gender, wywołują szeroki oddźwięk.

Warto, aby te dyskusje dały początek zakrojonym na szeroką skalę inicjatywom społecznym. Konieczne jest wywieranie silnej presji na rządzących, a także na media – szczególnie te, które zrezygnowały ze swojej misji rzetelnego relacjonowania rzeczywistości, zamieniając się w tuby propagandowe ideologii gender. Same protesty nie wystarczą, potrzebne jest mocne zaangażowanie ludzi dobrej woli w życie publiczne, podjęcie odpowiedzialności za jego kształt. Bez tego oddamy pole grupom uzurpatorów nieliczących się z niczym poza poszukiwaniem własnego zysku – choćby kosztem najmłodszych i najsłabszych obywateli naszego kraju.

Zdecydowane stanięcie w obronie najmłodszych jest konieczne. A chyba nic innego niż pragnienie dobra dzieci nie stanowi poważniejszej motywacji do podjęcia walki. Warto, aby rodzice działali spokojnie, ale konsekwentnie, pamiętając o tym, że prawo do wychowywania dzieci zgodnego z własnym systemem wartości, jest im zagwarantowane konstytucyjnie.

Agnieszka Żurek

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych