Wszelkie niesprawiedliwości dotyczące dzieci i kobiet - poruszają mnie do czerwoności
— przyznaje Krystyna Janda w rozmowie z Onet Kultura. Jednak jak w dalszej części się okazuje, nie w przypadku wszystkich kobiet.
Janda w wywiadzie poświęconym najnowszemu spektaklowi w jej reżyserii „Lekcje stepowania” nie stroni od komentarzy nacechowanych politycznie.
Stwierdza, że zauważa u siebie rosnącą solidarność z kobietami. Na pytanie, dlaczego politycy ingerują w sferę życia kobiety, uważa, że to wina… Kościoła.
Za każdym razem to Kościół wytwarza nacisk, przywołuje temat, wraca do fundamentalizmu. A ostrość konfliktu zależy od jakości relacji między kolejnymi władzami a Kościołem. Dotąd wydawało się nam, że mamy wolność poglądów i wyznania. Uważaliśmy przecież, że nie jesteśmy państwem wyznaniowym
— mówi aktorka.
Zapytana o ocenę rządowego projektu „Za życiem”, który jednorazową kwotą 4 tys. złotych wspiera rodziców, którzy zdecydują się na urodzenie dziecka z upośledzeniem lub nieuleczalną chorobą stwierdza, że nie chce się wypowiadać na ten „haniebny” temat.
Taki stosunek do ludzi: pełen pogardy, okrucieństwa i bezmyślności jest ohydny
— ocenia krótko.
Janda twierdzi, że nie jest feministką, jednak widzi siebie w roli osoby, która umiałaby „stworzyć teoretyczny rząd, oparty na kobietach z różnych partii”. Chwali jednocześnie kobiety z opozycji i otwarcie skreśla te, które wspierają PiS.
Kobiety opozycji, szczególnie ostatnio, wydają się skuteczne. Chociaż… Kiedy patrzę na kobiety służące partii PiS, to odechciewa mi się wszelkiej do kobiet miłości
— wyznaje.
Ot, taka wybiórcza wrażliwość.
lap/onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/319001-wybiorcza-wrazliwosc-jandy-kiedy-patrze-na-kobiety-sluzace-partii-pis-to-odechciewa-mi-sie-wszelkiej-do-kobiet-milosci