"Chrześcijaństwo jest dziś niemodne, bo idzie wspak popularnych trendów myślowych"- mówi Muniek Staszczyk ambasador ŚDM

fot.youtube.pl
fot.youtube.pl

Muniek Staszczyk został jednym z ambasadorów Światowych Dni Młodzieży. W rozmowie z „Polska the Times” podkreśla, że jest człowiekiem wierzącym, ale wątpiącym, a wiara chroni go przed upadkiem.

Chrześcijaństwo jest dziś niemodne, bo podobnie jak za czasów Chrystusa idzie wspak popularnych trendów myślowych

—mówi lider T.Love.

Muniek Staszczyk: droga pod rękę z Bogiem jest trudniejsza, ale ciekawsza, niż głupkowaty medialny mainstream

Muniek Staszczyk podkreśla, że w swoim przeżywaniu wiary ma góry i dołki.

Co ciekawe - zawsze w takim kryzysie przychodzi do mnie jakaś duchowa pomoc. I właśnie tak potraktowałem tę propozycję z Krakowa. Poczułem się potrzebny i pomyślałem: ” Dlaczego miałbym się nie zgodzić”. Takie spotkanie może być ważne dla młodych ludzi, bo będą mogli porozmawiać ze swymi kolegami i koleżankami z innych krajów w realu. Nie muszą się od razu nawracać - ale przynajmniej zastanowią się nad swą życiową drogą.

Muzyk podkreśla jak zgubna dla całego pokolenia okazała się rewolucja obyczajowa lat 60-tych, a hasło „Sex and drugs and rocknroll” kompletnie się zdewaluowało.

Nie chcę wchodzić w schemat „nawróconego rockmana”, bo to zawsze jest banał. Najczęściej spotyka się to z lekceważeniem: „O, patrz, kiedyś tak ostro jechał, a teraz opowiada o Bogu. To kłamca”. Mam swoje wzloty i upadki, ale dekalog jest dla mnie swego rodzaju podłogą, dzięki której mogę chodzić i utrzymywać się pionie

—podkreśla.

Muzyk w rozmowie z „Polska the Times” dużo opowiada o swojej duchowej drodze, katolickim wychowaniu, odejściu od kościoła i poczuciu, że chodzenie na mszę święta jest obciachem. Przyznaje, że popularność i show-biznes związane są z pokusami, a młodemu człowiekowi ciężko jest się im oprzeć.

Dzisiaj chyba to jest jeszcze bardziej nachalne. W mediach i internecie promuje się totalnie egoistyczny i hedonistyczny tryb życia. „Bierz wszystko pełnymi garściami, bo inaczej będziesz frajerem: - mówi się. Dlatego młodzi ludzie, którzy teraz robią karierę, popadają w jeszcze większa paranoję niż my w latach 90. „Musisz odnieść sukces” - wrzeszczą wszyscy. Ale sukcesem nie jest dobra piosenka czy koncert, tylko coś dziwacznego - jak Conchita Wurst, czyli baba z brodą

—wyjaśnia Muniek Staszczyk.

Lider T. Love zaznacza, że dla niego ratunkiem w najtrudniejszych chwilach zawsze była rodzina. Podkreśla, że czasem z koncertów wracał do domu jak syn marnotrawny. Docenia swoją żonę, która przebaczyła mu wiele błędów i mimo trudniejszych chwil cały czas są razem. Powoli zaczynał wracać też do kościoła.

W pewnym momencie, po jednej ze spowiedzi, ksiądz namówił mnie na pielgrzymkę do Medjugorie. Zabrałem żonę i pojechaliśmy. Tam wszystko się zmieniło. Nie mówię, że wydarzył się wielki cud, ale dokonała się we mnie prawdziwa przemiana.

—opowiadał.

Choć ciągle popełniam jakieś głupoty, chcę wytrwać na swojej drodze do Boga. W zespole mam rożnych ludzi: jedni są bardziej na prawo, inni bardziej są liberalni. Całe szczęście nie mamy jakiegoś radykalnego podziału na zwolenników PiS i PO. To coś strasznego. Nie chcemy zamykać świata w tych dwóch partiach.

Muniek Staszczyk właśnie pracuje nad nową płytą. Jeśli mu się uda weźmie udział w jednym z koncertów jakie odbywają się w czasie ŚDM.

Mam generalnie nadzieję, że wszystko odbędzie się spokojnie i bezpiecznie pod opieką Ducha Świętego.

—mówi.

ann/”Polska The Times”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.