Stuhr żartował, publiczność miała „tu polew”. Kinga Preis: „Naiwnym jest myśleć, że ktokolwiek na tej gali śmiał się z tragedii”.

Fot. Youtube.com
Fot. Youtube.com

Skandaliczne żarty Macieja Stuhra z katastrofy smoleńskiej i Żołnierzy Wyklętych wzbudziły duży niesmak. Aktor kpił, a publiczność miała ubaw, a właściwie – jak to określił Stuhr - „tu polew”. Choć od tamtej pory był czas na refleksję, Kinga Preis, która była na gali Polskich Orłów i zaśmiewała się do łez podczas występu Stuhra, nadal uważa, że nie stało się nic złego. Co więcej, zarzuca naiwność tym, którzy poczuli się urażeni.

Naiwnym jest myśleć, że ktokolwiek na tej gali śmiał się z tragedii, jaką niewątpliwie jest katastrofa smoleńska, z żołnierzy wyklętych, Lecha Wałęsy czy Marii Kaczyńskiej

– tłumaczy aktorka w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.

Twierdzi, że żart został wyciągnięty z kontekstu, jakim było wręczenie nagrody dla aktorki drugoplanowej. Tyle tylko, że krótki występ Macieja Stuhra można było zobaczyć w całości i nie było czego wycinać z kontekstu. Kinga Preis tłumacząc swoją reakcję, broni również Stuhra.

Maciej wykorzystał, żartując w taki, a nie inny sposób, to, co w tej chwili jest bardzo nadużywane, zwłaszcza przez polityków

– mówi Preis.

Jak twierdzi, w Polsce doprowadzono sytuację polityczną do takiego poziomu, że „nie dajemy sobie prawa do żadnego dystansu”.

To powoduje, że każda normalna rzecz - każdy uśmiech, każdy grymas - staje się podejrzana

– dodaje Kinga Preis.

Sama nie ma potrzeby opowiadania się po którejkolwiek ze stron politycznego sporu i nie godzi się na agresję i złe emocje, które dzielą Polskę „na przynajmniej dwie części”.

Wyciąganie z kontekstu rzeczy i używanie ich przeciwko ludziom jest straszne. To rodzaj manipulacji, na którą ja się nie zgadzam. Na tej sali, podczas gali rozdania Orłów, daliśmy wyraz braku akceptacji tego, jak szasta się tematem tragedii i jak nadużywa się jej wyłącznie do osiągnięcia korzyści politycznych. Ja o takich sprawach chcę rozmawiać w sposób mądry i ludzki, tak jak kiedyś rozmawiało się z Marią Kaczyńską

– podkreśla aktorka wspominając swoje spotkanie z żoną prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Tyle tylko, że żarty z tragedii narodowej, szczególnie bolesne dla rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, nie są ani mądre, ani ludzkie. Nie lepiej więc byłoby za nie po prostu przeprosić?

bzm/gazeta.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.