Absurdalne lęki Stuhra seniora: „Żeby to odium obecnej prawicy nie padło i na mnie”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Youtube.com
Fot. Youtube.com

Właściwie Jerzemu Stuhrowi należałoby współczuć. Tak bardzo wstydu mu za to, co się dzieje w Polsce, że niedługo nie będzie miał odwagi wyjechać za granicę. Jak zdradził „Gazecie Krakowskiej”, niedługo wybiera się do Włoch i dręczy go obawa, żeby nie padło na niego „odium obecnej prawicy”.

Aktor otworzy we Włoszech imprezę poświęconą Krzysztofowi Kieślowskiemu.

Chociaż mnie znają od lat, to nie daj Boże mógłby ktoś tam pomyśleć, że ja teraz też jestem z tej „dobrej zmiany”

— martwi się Stuhr.

W planach ma spotkanie z publicznością, które również nastręcza mu cały szereg lęków.

Żebym więc nie musiał wstydliwie unikać pytań i odpowiedzi, nie chcąc np. „naskarżyć na swój kraj”, jak mówią pisowcy

— dodaje aktor.

Według niego wyrażenie „jakiegokolwiek własnego poglądu gdzieś w świecie” jest dziś uznawane przez rządzących Polską za donos na swój kraj.

Musiały go bardzo zdenerwować słowa o nowej Targowicy w wielkanocnej homilii abp. Józefa Michalika, ponieważ uznał je za „absurdalne i kompromitujące”. Wstydzi się za to sformułowanie, choć to nie on jest jest jego autorem. Ale - jak można wywnioskować z przemyśleń artysty - jego wstyd jest czymś szlachetnym.

Taki wstyd to odruch inteligencki. Naturalny, kulturowy odruch przyzwoitości

— wyjaśnia skromnie.

Zarzuca „kręgom związanym z Kościołem”, że naginają przyzwoitość do Dekalogu.

Ale przyzwoitość wcale nie musi być związana z chrześcijaństwem. Ona się mieści w poczuciu tolerancji wobec drugiego człowieka

— objaśnia Stuhr.

Już ktoś wcześniej dawał wykłady o przyzwoitości wyzywając elektorat PiS od bydła. Nie minęło wiele czasu, a pojawił się kolejny wybitny specjalista w tej dziedzinie, który próbuje wychowywać Polaków…

bzm/gazetakrakowska.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych