Moje życie jest pełne cudów. Miałem być muzykiem, a mogę być świętym, moja córka miała nie żyć, a wyszła z raka, miała nie mieć dzieci, a czekamy na czwartego wnuka
− mówił Robert Litza, podczas spotkania z okazji 1050-lecia chrztu Polski na Stadionie INEA w Poznaniu.
Znany muzyk i pomysłodawca zespołu Arka Noego przyznał, że pochodzi z rodziny, gdzie nie było na co dzień modlitwy, a do kościoła chodziło się rzadko. Chrzest przyjął, bo zadbała o to jego babcia.
Byłem muzykiem, obojętnym na Boga i Jego sprawy, byłem łobuzem i do dzisiaj jestem. Jedyne co mogę dać Panu Jezusowi, to moje grzechy
− przyznał Litza.
Podkreślił, że bierzmowanie przyjął dopiero w wieku 20 lat, dzięki ks. Marcinowi Węcławskiemu z Poznania. Potem postawił z żoną wziąć ślub kościelny, następnie trafił do wspólnoty oo. Zmartwychwstańców na poznańskiej Wildzie.
Zrozumiałem, że moje życie może być historią zbawienia i że może ona trwać w niebie
− zaznaczył muzyk.
Dodał, że zrozumiał, czym jest chrzest, Eucharystia, czym jest słowo Boże czytane na co dzień.
Bóg zawsze pomagał mi przez wspólnotę i księży. Jestem uratowany. Nie boję się, bo Ty Ojcze prowadzisz mnie za rękę
− dodał Litza.
lap/KAI
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/289033-robert-litza-o-swojej-rodzinie-wierze-i-doswiadczeniu-boga-moje-zycie-jest-pelne-cudow