Sybaryta Kondrat tłumaczy swoją obecność na manifestacjach KOD-u: Jest OK, ale mam od czasu do czasu odruchy sprzeciwu

Fot. Youtube.com
Fot. Youtube.com

Gdy Marek Kondrat, twarz jednego z wielkich banków, pojawił się na manifestacji KOD-u, niektórzy internauci zaczęli tłumaczyć ten skrót jako „Komitet Obrony Dochodów”. W rozmowie z „Polska The Times” aktor tłumaczy, że jego zaangażowanie jest „warknięciem ostrzegawczym”, żeby nie imputować mu „przywiązania do koryta”. Czego więc broni?

Kondrat uważa się za człowieka spełnionego i nie potrzebuje rewolucji, ale spokoju. Jak twierdzi, to poczucie spokoju dawała mu Platforma Obywatelska.

Mój głos obywatelski nie jest obroną moich interesów

– deklaruje aktor, twierdząc, że od niepamiętnych czasów nie ma z państwem „związków zależnych”.

Boi się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zburzy „poczucie radości i wolności”, które przyniosła mu zmiana ustroju. Transformacja pozwoliła mu żyć wśród ludzi, którzy „nie nazywają siebie tylko Polakami i nie zamykają kraju tylko dla Polaków”.

Mnie nie jest potrzebna pieczątka z napisem „Polska”. Żyję tu, płacę podatki, zatrudniam ludzi, jem ten chleb i on mi smakuje. Jest OK. Ale w związku z tym, że jest OK mam od czasu do czasu odruchy sprzeciwu: „Ale tego nie chcę”

– tłumaczy Kondrat.

Dalszy ciąg wywiadu to powtarzanie sloganów mówiących o tym, że nowa władza próbuje skłócać ze sobą ludzi (jakoś nie przeszkadzało mu wcześniej, że takie działanie było tak naprawdę domeną PO) i nie bierze pod uwagę wrażliwości ludzi o odmiennych poglądach. Sprzeciwia się „kuglowaniu prawem” i twierdzi, że nie wie, o co chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu, któremu przypisuje działania destrukcyjne.

W którą stronę zmierza? Nie wierzę także, by komukolwiek od tych pomysłów było lepiej. Łącznie z tymi, w imieniu których dziś rządzi

– przekonuje aktor.

Życzyłby sobie, żeby prezes PiS wyjaśnił mu te wątpliwości, zamiast „napuszczać jednych na drugich”.

Marek Kondrat to świetny przykład „obrońcy demokracji”. Żyje mu się świetnie w pookrągłostołowej Polsce, a jak mu się zachce, to i na demonstrację pójdzie. Najważniejsze, żeby było OK!

bzm/”Polska The Times”

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych