Michalczewski znów się kompromituje: "Rysiek Kalisz jest dla mnie wielkim człowiekiem. Podziwiam go"

Fot. YouTube
Fot. YouTube

Mam podobne poglądy jak Platforma, ale jak mam wskazać konkretnych polityków, to bardziej mi pasują lewicowcy

— bez ogródek wyznaje Dariusz Michalczewski w gazecie Michnika.

W tym wywiadzie wszystko układa się jak puzzle. Były bokser opowiada o swoich lewicowych poglądach, sympatii do Platformy Obywatelskiej, poparciu dla postulatów środowisk LGBT oraz mediach, z których czerpie wiedzę o świecie. I raczej nietrudno zgadnąć o jaką telewizję chodzi…

TVN 24. Kocham naszą politykę. Mam swoje ulubione programy: oglądam Monikę Olejnik, „Szkło kontaktowe”, „Kawę na ławę”, te wszystkie wiadomości. Kocham to. Mam swoje zdanie, interesuję się, co się u nas dzieje. Wkur… się czasem, jak nie wiem co. Ale do polityki bym nie poszedł. Brzydzę się robotą (śmiech)

— wyznaje Michalczewski w rozmowie z gazetą.

Jacy są jego ulubieni politycy?

Może się zdziwicie. Rysiek Kalisz jest dla mnie wielkim człowiekiem. Podziwiam go. Podobnie jak Frasyniuka

— odpowiada.

To są mądrzy ludzie. I tyle. Mam podobne poglądy jak Platforma, ale jak mam wskazać konkretnych polityków, to bardziej mi pasują lewicowcy

— dodaje.

Michalczewski mocno zaangażował się w kampanię „Ramię w ramię po równość - LGBT i przyjaciele”. Twierdzi, że nie rozumie „tej jazdy z homoseksualistami”.

Pewnie, że wśród nich są normalni i nienormalni. Tak jak w każdej grupie społecznej. Ale przecież powinno liczyć się to, czy człowiek jest fajny czy niefajny, a nie to, z kim śpi. To jego sprawa!

— grzmi były sportowiec.

Już wcześniej deklarował, że nie ma nic przeciwko temu, żeby pary homoseksualne mogły adoptować dzieci. Ciągle o tym myśli i dochodzi do dość zaskakujących wniosków.

Wielka dyskusja się zrobiła, czy geje powinni mieć dzieci czy nie. Myślałem o tym i powiem wam, że ja już wolałbym mieć dwie mamy niż ojca, który mnie leje, molestuje albo nie wiadomo co jeszcze. Jeżdżę dużo po domach dziecka, daję kasę, prezenty. I widzę te dzieciaki. Myślicie, czy by ich obchodziło, że mają dwie mamy albo dwóch ojców? Oni po prostu marzą o fajnym życiu, które takie osoby mogłyby im dać…

— tłumaczy.

Jeśli wychowywane przez parę gejów dzieci będą miały w szkole problemy, to oczywiście według niego będzie to wina innych rodziców.

I co, myślicie, że u nas potem w szkole będzie problem, bo się inne dzieci będą śmiały? Akurat. To rodzice im powiedzą - „Nie bawcie się z nim, bo to dziecko pedałów”. Z zazdrości pewnie, bo sami nie potrafią sobie życia dobrze ułożyć.

Biedny Michalczewski już sam nie wie, jak ma się tłumaczyć przed swoimi znajomymi z Niemiec, którzy pytają go: „Co się tam u was dzieje?”.

Oni widzą, jak się Polska zmienia, są zachwyceni. Dlatego nie mogli pojąć, co my od tych gejów chcemy. Dla nich to już normalne sprawy, że każdy sypia, z kim chce. Nie wiedziałem, jak im wytłumaczyć, że mentalność to my mamy jeszcze daleko, daleko za Europą

— żali się Michalczewski.

Co ciekawe, deklaruje się jako osoba wierząca.

Bo tak jest, chodzę do kościoła. Może nie co tydzień, ale chodzę. (…) Ja się w tej wierze wychowałem. Być dobrym, oddanym, pomocnym, nie być zazdrosnym - to jest moja wiara. Słucham w kościele, co księża mówią, i powiem wam, że większość mówi mądre rzeczy. Ale jak wszędzie - jedno zepsute jabłko psuje całą skrzynkę. Nakłaniania do głosowania, uprawiania polityki w kościołach - tego nie chcę. Dla mnie to jest patologia

— oburza się były bokser.

Zważywszy na politycznych i medialnych mentorów Michalczewskiego, raczej nieprędko dostrzeże, że patologią jest to, co sam popiera i promuje. No chyba, że sięgnie po pilota i zmieni kanał…

bzm/wyborcza.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.