Maleńczuk bardzo dotkliwie rozczarowuje tych, którzy mieli nadzieję, że w jego głowie pozostały resztki zdrowego rozsądku. W rozmowie z portalem styl.pl muzyk nie zważając na nic opowiada, że w dniu swojej Pierwszej Komunii Świętej został satanistą, że zażywa narkotyki i się upija. Przerażające, że ten człowiek może być idolem dla niektórych młodych ludzi!
Ja w ogóle jestem depresyjnym typem. Lubię się grzebać w ponuractwie. Dlatego palę marihuanę, czasami zażywam narkotyki i czasem też się upijam, bo na trzeźwo świat jest nie do przyjęcia
— twierdzi wokalista.
Szokujące jest to, co mówi o bardzo ważnym dla chrześcijan dniu Pierwszej Komunii Świętej.
Nie znosiłem krótkich spodenek i najgorszym dniem mojego życia była Pierwsza Komunia Święta. Prawdopodobnie wtedy zostałem satanistą. Być artystą i nie wierzyć w nic - tak się nie da, potrzebuję tej transcendencji. Wiem, że tego nie ma, ale potrzebuję zwrócić się do jakiejś siły wyższej
— opowiada.
Dalsze jego wypowiedzi mogą jednak świadczyć o tym, że ma świadomość, jak słabym jest człowiekiem. Widać, że bardzo potrzebuje Boga, choć tym, co mówi, obraża Go.
Dręczy mnie ta sprawa. Katolicyzm, Bóg, wiara w niego, religię to mój konik. Bo do tej pory nie mogę uwierzyć, że ludzie dali się aż tak nabrać. (…) Mnie się podoba afrykańskie podejście. Tam przyjmują każdą religię. Potrafią obok siebie postawić Matkę Boską i swoje bóstwa. Jak mi się benzyna kończy w baku, też potrafię czasem modły odprawiać. A nie daj Boże, gdyby zachorowało mi dziecko - modliłbym się. Ja się tego nie wypieram. W sytuacji krytycznej, jak nie będę miał się do kogo odnieść, będę się modlił, mimo że mój pragmatyczny umysł mówi mi, że tego nie ma
— mówi.
Dość specyficznie podchodzi do twórczości ks. Józefa Tischnera.
Mądry to był Tischner, on mówił pikne rzeczy i czasami całkowicie bezbożne. Na przykład, że może powinniśmy się swojego ciała wstydzić, jak głosi Kościół, ale czy czasami nie moglibyśmy się nim też pochwalić?
— pyta rozbrajająco.
Jego przemyślenia na temat Boga i diabła są wyjątkowo infantylne.
Diabeł to był jeden z ważniaków w niebie, był aniołem, ale został strącony, bo się sprzeciwił. Podoba mi się to, że się sprzeciwił i że został strącony tu, na ziemię. Trudno jest do Boga zwracać się: „Czy ja bym nie mógł zarabiać chociaż 1000 zł więcej na miesiąc, bo nie daję rady?”. A diabeł tak nie powie, tylko ci tego tysiaka podrzuci. Bo on jest od takich drobnych spraw. Wiesz, o co chodzi? Góry są wysokie, a cesarz daleko. W związku z tym wznoszenie modłów do góry nie ma sensu, bo nie są słyszalne. A tu gdzieś za miedzą siedzi sobie taki mały polski diabełek, jakiś Rokita - może komuś mleko zwarzy czy oponę przekłuje. Ale wydaje mi się, że przydałby się nam taki mniejszy, bliższy Bóg. Taki może trochę nawet ułomny…
— zastanawia się.
Swoje konserwatywne poglądy traktuje „z przymrużeniem oka”.
Jeżeli chodzi o sprawy rodzinne, to mam dosyć konserwatywne poglądy. Po pierwsze, mężczyzna powinien zarabiać.
Najwidoczniej schlebia mu komunikowanie się z mediami na „wariackich” papierach.
A jak! (śmiech) Mnie się wszyscy boją
— podkreśla.
Zabawnie brzmią tego typu przechwałki w ustach ponad 50-letniego faceta.
Ja nie znam strachu. Jak byłem młodszy, miewałem obawy: nie wystartuję do tego gościa, bo może dostanę w mordę. Teraz to mi już wszystko jedno. Nie boję się. Jak trzeba, będę się napieprzał z dwa razy większym od siebie. (…) Całkiem niedawno się od tego uwolniłem. Ale jak szedłem ulicą i widziałem faceta, to zastanawiałem się, czy dałbym mu wp…l, czy on by mi dał. I tylko to mnie interesowało. Jak widziałem dziewczynę, to myślałem: nadaje się do łóżka czy się nie nadaje?
— opowiada.
Na uwagę, że jest to dziecinne, odpowiada:
Do pewnego stopnia tak jest. Chcąc być artystą, nie można do końca wydorośleć. Może jestem niedorozwinięty… może tak być (śmiech).
Wychodzi na to, że Maleńczuk swoje wywiady powinien zaczynać właśnie od tego wyznania. Ale to i tak nie zwalnia go z odpowiedzialności, za to, co mówi.
bzm/styl.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/228642-malenczuk-jestem-satanista-zazywam-narkotyki-upijam-sie-i-kogos-takiego-kreuje-sie-na-idola