Kazik Staszewski: "Sebastian Mila chwycił mnie za serce"

Screenshot z materiału video Polsatu Sport
Screenshot z materiału video Polsatu Sport

Wątek piłkarski od wielu lat pobrzmiewa w piosenkach lidera Kultu. Dlatego nie powinno dziwić zainteresowanie Kazika ostatnimi poczynaniami kadry Adama Nawałki.

Piłka nożna i boks przez lata współtworzyły moją osobowość. Były jednym z elementów mojego życia. Współuczestniczenie, obserwowanie, bycie świadkiem – dla wielu ludzi to bajka z kosmosu, ale nie dla mnie. Chodzenie na Legię, kibicowanie reprezentacji… Byłem na przykład fizycznie na słynnym meczu Polska – Portugalia w Chorzowie, korner Deyny, 1:1. Jako młody, ale świadomy człowiek, byłem przecież świadkiem największych triumfów Polski, gdy nasza piłka nożna była czymś, czym dzisiaj jest piłka holenderska!

— mówi Staszewski w rozmowie z Polsatem Sport.

Artysta przyznaje, że cały czas wierzył w zwycięstwo biało-czerwonych w meczu z Niemcami, choć wydawało się to irracjonalne.

Zawsze wierzę w renesans naszej piłki. W najgorszych momentach kadry Waldemara Fornalika, a także wcześniejszych selekcjonerów, wierzyłem. A wtedy nie marzyliśmy nawet o tym, aby awansować do mistrzostw świata czy Europy. Miałem taką nadzieję, choć wiadomo, czyją matką jest nadzieja. Sport jednak ma do siebie to, że bierne uczestniczenie w wydarzeniach niesie ze sobą pierwiastek irracjonalności. Graliśmy z Niemcami, a ja wierzyłem, że wygramy. Nie wiedziałem, bo byłoby to irracjonalne, ale wierzyłem. I wygrali. W końcu musieli. Udało się…

— wspomina Kazik.

Spore wrażenie na liderze Kultu robi Sebastian Mila, którego karierę śledzi od wielu lat.

Ogromny sentyment czuję do Sebastiana, który idzie cały czas swoją drogą, swoim korytarzem. Miał różne upadki, czasami wzloty, był w klubach dziwnych i wydawało się, że to już koniec, a tu proszę. Pamiętam jego bramkę z Manchesterem City. Byłem wtedy w Anglii i pokazywano ją we wszystkich dziennikach, jako coś niespotykanego. Chłopak jest biorący moje emocje i serce. Podejrzewam, że umiejętności ma ogromne i jeszcze wiele przed nim. Pamiętam zresztą, jak jego tata grał w Gwardii Warszawa. Jako młody chłopak chodziłem oczywiście na Legię, ale także na Polonię a czasami – na Gwardię. I tam ojciec Sebastiana w pomocy dawał czadu

— mówi Kazik.

Ze sporą estymą lider Kultu wypowiada się również o kapitanie reprezentacji Polski, Robercie Lewandowskim.

Robert nie budzi moich emocji, ale oczywiście jestem pełen uznania dla jego klasy. Z drugiej strony być może z pewnym opóźnieniem dociera do mnie fakt, że wreszcie mamy piłkarza, który od czasów Zbigniewa Bońka, jest zawodnikiem klasy absolutnie światowej. W tej kwestii nie mam żadnych wątpliwości. Co więcej – takich, jak Robert, jest kilku. To nie są sfrustrowani goście, którzy grzeją ławę w klubach greckich, tylko podstawowi zawodnicy silnych drużyn europejskich. Szczęsny gra w Arsenalu, Glik jest kapitanem Torino, a Krychowiak zbiera fantastyczne recenzje w Hiszpanii. Oni dają nam szansę na lepsze jutro

— przekonuje Staszewski.

Kazik przyznaje, że początkowo nie wierzył w kompetencje Adama Nawałki, gdy szkoleniowiec obejmował stery kadry.

Do kandydatury Nawałki byłem nastawiony sceptycznie. Myślałem, że to będzie coś równie nieudanego, co Waldemar Fornalik. Okazało się, że się myliłem. Ja bardzo chciałbym się mylić Panie Adamie! Proszę mi pokazać, że głupi jestem i nie mam racji!

— mówi artysta.

Nie tylko Kazik chciałby w tym przypadku nie mieć racji…

gah/polsatsport.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.