Cezary Pazura: "Jesteśmy poddawani zbiorowej manipulacji. Niestety, dużą rolę w utrwalaniu fałszywego obrazu odgrywają media"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.youtube.pl
Fot.youtube.pl

Cezary Pazura jest oburzony nagonką na prof. Bogdana Chazana. Ostatnio aktor pokazuje swoje mniej znane oblicze i broni wartości podstawowych - wiary, życia, rodziny i tradycyjnych wartości.

Czara goryczy najwyraźniej się przelała i po atakach na prof. Chazana i coraz powszechniejszym zjawisku jakim jest obrażanie i kpinie z symboli religijnych aktor zabrał głos w ważnych dla siebie sprawach.

Nie angażując w to na razie wiary, jestem wstrząśnięty tym, jak ludzie potrafią dać się zmanipulować. Jak tracą zdrowy rozsądek. Profesor, wierny swojemu sumieniu i przysiędze Hipokratesa, chciał ocalić życie dziecka, jakiekolwiek by ono było i ilekolwiek miałoby trwać. Nie wskazał matce zdecydowanej na aborcję innego lekarza czy innej placówki, które by tę „usługę” wykonały. Od razu pojawiły się oskarżenia, że złamał prawo. Nie było żadnych przesłanek, żeby tak twierdzić

—mówi aktor w rozmowie z portalem gość.pl i podkreśla, że cały atak na prof. Chazana jest zaplanowaną akcją wymierzoną pośrednio we wszystkich lekarzy, którzy podpisali „Deklarację wiary”.

Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że ktoś, kto chce dokonać aborcji, idzie do profesora znanego z tego, że aborcji nie wykonuje i który w dodatku jest dyrektorem Szpitala Świętej Rodziny. Przecież w samej nazwie placówki zawiera się jej wizytówka. Mało logiczne jest oczekiwanie na to, że tamtejszy personel będzie sprzyjał aborcji

—pyta retorycznie Pazura i odnosi się do zarzutów mediów i polityków, którzy twierdzą, że prof. Chazan złamał prawo.

Rozumiem tłumaczenia pana profesora, że nie może tego zrobić, bo jest to rodzaj współuczestnictwa. Gdyby musiał wskazać kogoś innego, wówczas cała ta klauzula sumienia, która jest prawnie gwarantowana, byłaby wydmuszką i zwyczajną fikcją. To tak, jakby podszedł do mnie narkoman i powiedział: „Panie, daj mi pan działkę”. A ja mu mówię, że nie ćpam. On dalej mnie prosi, żebym pokazał mu kogoś, kto ćpa i ma. No jak ja mam mu pomóc? Nie mogę kogoś takiego znać. A nawet gdybym słyszał o kimś takim, to przecież nie mogę mu go wskazać, bo będę współodpowiedzialny za tragedię życiową tego człowieka.

Oprócz hałasu medialnego w którym łatwo się zagubić Pazura zwraca uwagę na ważną sprawę, z której nie zawsze zdajemy sobie sprawę.

o rodzaj zbiorowej manipulacji, której jesteśmy poddawani. Niestety, dużą rolę w utrwalaniu fałszywego obrazu odgrywają media.

Cezary Pazura odnosi się też do zarzutów, że idzie w ślady swojego brata. Do tej pory publicznie o wierze i wartości życia mówił jego brat Radosław.

Bardzo cenię Radka i jestem dumny z tego, jak daje świadectwo swojej wiary.(…) W młodości obrazowo powtarzano mi, że stół swoją stabilność opiera na trzech nogach: rodzinie, szkole i Kościele. Te trzy filary ukształtowały moją osobowość. Dzisiaj te filary podlegają różnym ideologicznym atakom. Sam jestem przykładem tego, jak rozpadowi może podlegać rodzina.

W rozmowie z portalem gość.pl aktor odważnie mówi o swoim życiu i swoich wyborach.

Gdyby mi ktoś jako licealiście dwadzieścia kilka lat temu powiedział: „Słuchaj, będziesz miał trzy żony”, to najpierw bym się przeżegnał, a później postukał w głowę i go wyśmiał. Tymczasem tak mi się życie ułożyło i wiele rzeczy zdarzyło się nie z mojego wyboru. Na to nakłada się kilka spraw: spotkanie takich, a nie innych ludzi na swojej drodze; wątpliwości i wyrzuty sumienia, które zamiast być podejmowane, są zakopywane; utrata żywego kontaktu z Panem Bogiem, utrata więzi z Kościołem.

Kościół według aktora buduje nasze życie osobiste, rodzinne i państwowe.

W rozróżnianiu dobra i zła Kościół stanowi dla mnie bazę i fundament. Mieliśmy niedawno huczne obchody 25-lecia wolności. Pamiętam brawa, kiedy w Sejmie był wieszany krzyż. Wreszcie. Po latach panowania komuny i ateistycznego światopoglądu. W przejściu przez te straszne czasy Kościół był opoką i wsparciem. I co się dzieje? Kilku posłów chciało ściągać krzyż w parlamencie albo wieszać też symbole innych religii. Z Kościoła chcą formalnie zrobić sektę. Powołują się na wolność, ale prześladują człowieka, bo domaga się szanowania wolności sumienia. Nie do pomyślenia. Niezbyt starannie odrobiliśmy historyczną lekcję.

Można mu tylko przyklasnąć.

ann/gość.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych