Znany aktor ostatnio sprawdza się jako reżyser. Jesienią (7 listopada) na ekrany kin wejdzie jego komediodramat pt. „Obywatel”. Jak sam mówi, będzie to po części jego autobiografia.
Film Jerzego Stuhra będzie opowiadał o Janie Bartku (w tej roli reżyser i jego syn Maciej Stuhr). Akcja filmu będzie toczyła się od 1956 roku do czasów współczesnych. Jak sam twórca mówi, będzie podobny do „Wałęsy” Wajdy.
Oglądając „Wałęsę” Andrzeja Wajdy, myślałem ze zgrozą: „Mam 80 procent tych samych scen, z tych samych wydarzeń, te same daty!”. Tylko bohater inny, mniej bohaterski. Mój przypadek jest chyba trudniejszy
— mówi aktor w rozmowie z portalem Onet.pl.
„Obywatel” w żadnym miejscu nie będzie czystą komedią z salwami śmiechu, a raczej filmem z nutą goryczy. Będę pilnował, żeby widz śmiał się dużo, ale żeby jego śmiech czasami zamierał
— dodaje.
Ale dlaczego przy każdej okazji Jerzy Stuhr musi wbić szpilkę w najważniejsze dla Polaków tematy? Nie wiemy. Aktor zauważa, że w Polsce trudno jest zrobić filmy, które naruszają tematy tabu.
Kiedyś siedziałem na obiedzie z Roberto Benignim i mówiłem mu: „Zazdroszczę ci, bo ja filmu takiego jak „Życie jest piękne” nie mógłbym w Polsce zrobić. Nie dojrzeliśmy do tego, żeby się śmiać z Holokaustu i Auschwitz”. A on, jak to on, odpowiedział mi: „Za blisko Auschwitz mieszkasz”
— mówi.
Jego zdaniem podobnie byłoby z tematem polskiego katolicyzmu.
Wiele jest takich trudnych, mało dyskutowanych spraw, np. nasz katolicyzm. Płytki, niedouczony, fanatyczny… O, i już jest temat!
— zauważa.
W „Obywatelu” poza Stuhrami zobaczymy także: Magdalenę Boczarską, Cezarego Kosińskiego,Ireneusza Czopa, Barbarę Horawiankę, Sonię Bohosiewicz, Janusza Gajosa, Piotra Głowackiego,Wojciecha Malajkata i Violettę Arlak.
Maciej Gąsiorowski/Onet.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gwiazdy/193807-o-co-chodzi-jerzemu-stuhrowi-nasz-katolicyzm-jest-plytki-niedouczony-fanatyczny