Beneficjentami tego projektu będą kierowcy, ale także my wszyscy, bo dobra jakość dróg to jest rozwój gospodarczy i szansa dla tych gmin, które do tej pory nie miały takich możliwości
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Zbigniew Dolata, poseł PiS, wnioskodawca projektu ustawy o funduszu dróg samorządowych.
Projekt pańskiego autorstwa o funduszu dróg samorządowych już budzi wielkie emocje. Wielu obawia się podwyżek cen paliw. Jak to będzie działało?
Przede wszystkim musimy uwzględnić oczekiwania społeczne związane z jakością dróg w Polsce. Ich jakość, jeśli chodzi o drogi krajowe i drogi ekspresowe, znacząco się poprawia. Ta sieć dróg ekspresowych i autostrad z roku na rok się zwiększa. Natomiast mamy problem z drogami samorządowymi. Ta przepaść jest gigantyczna. Drogi gminne to ok. 244 tys. km., a drogi powiatowe 125 km. Samorządy już od czasów reformy samorządowej apelowały do rządu i jednostkowo, i poprzez związki, o stałe źródło zasilania zadań związanych z drogami samorządowymi. One są w fatalnym stanie. I żadnego kierowcy nie trzeba o tym przekonywać. Jest to odrębny problem, który cały czas był pomijany i niedostrzegany przez rządzących.
Polacy słyszeli już jednak wielokrotnie, że pieniądze na drogi będą. Że są fundusze unijne, będą budowy. Rząd mówił już, że jest z nimi problem. Co się zmieni?
Mowa była o tym od lat, ale znacznie gorzej było z realizacją obietnic. Na drogi krajowe są środki unijne i środki krajowe. I ta sieć się zdecydowanie rozszerza i poprawia. Drogi samorządowe były natomiast cały czas niedoinwestowane. My wzięliśmy pod uwagę wnioski samorządowców, aby założyć specjalny fundusz dróg samorządowych. Będzie on nadzorowany przez Ministerstwo Infrastruktury i będzie działał przy Banku Gospodarstwa Krajowego. Środki z funduszu będą dedykowane wyłącznie na wnioski samorządowców. Nie będą wydawane na żadne inne cele.
Są już wątpliwości: czy to jest projekt rządowy, czy poselski?
Poselski, bo my nie uchylamy się od odpowiedzialności za wszystkie dziedziny życia społecznego. Widzimy, że stan dróg jest zły, bo mówią o tym samorządowcy i sami kierowcy. Mówią, że mają świetne samochody, ale nie na polskie drogi. Wystarczy sobie uświadomić, że jest już realizowany program dróg gminnych i powiatowych, w którym na lata 2016-2019 przeznaczono 3,8 mld zł. W ubiegłym roku z tego programu wydano 800 mln zł. I to wystarczyło na zaspokojenie zaledwie 45 proc. wniosków. Czyli 55 proc. wniosków nie zostało uwzględnionych. A nie wszystkie samorządy aplikowały o udział w programie, bo widziały, że pieniędzy nie wystarczy.
Tylko dlaczego sięgać po pieniądze na ten fundusz do kieszeni kierowców, a nie finansować go z budżetu państwa?
Ten, kto korzysta, ten płaci. Gdyby to były pieniądze stricte dedykowane z budżetu państwa, to cudzoziemcy, którzy korzystają z gminnych i powiatowych dróg, nie partycypowaliby w ich remontach. A przecież ruch pojazdów nie ma barwy narodowej. Zużywanie tych dróg poprzez ruch kierowanych przez cudzoziemców byłoby na koszt polskiego podatnika. Tworzymy mechanizm, który spowoduje, że wszyscy ci, którzy będą użytkownikami dróg, będą ponosili niewielki koszt ich utrzymania i renowacji. Myślę, że ta zasada jest bardzo sprawiedliwa.
Tylko jak wytłumaczyć kierowcom podwyżki?
Sam przemierzam rocznie 40-50 tys. kilometrów i wiem, jak bardzo wzrasta koszt eksploatacji samochodu poruszającego się po polskich drogach. Chciałbym zaapelować do kierowców, by pomyśleli o tym. W warsztatach samochodowych naprawa zawieszenia samochodu, czy przyspieszona wymiana opon słono kosztuje. I te koszty są pokrywane właśnie z kieszeni kierowców. Eksploatacja samochodu to nie tylko koszt benzyny, oleju napędowego, czy gazu. To jest też koszt napraw. Jakość dróg w sposób bezpośredni wpływa na liczbę takich napraw i ich koszty. Beneficjentami tego projektu będą kierowcy, ale także my wszyscy, bo dobra jakość dróg to jest rozwój gospodarczy i szansa dla tych gmin, które do tej pory nie miały takich możliwości. W gminach i powiatach najbiedniejszych, które do tej pory sobie nie radziły z utrzymaniem dróg, ta sieć będzie ulegała wyraźnej poprawie. Mamy świadomość, że to pewna dolegliwość, ale obciążenia podatkowe i koszty paliwa w Polsce są znacznie niższe, niż ceny w Niemczech, Francji, czy Wielkiej Brytanii. To nie będzie odczuwalny uszczerbek w kieszeniach Polaków.
Rozmawiała Edyta Hołdyńska
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/348120-nasz-wywiad-zbigniew-dolata-o-podwyzce-oplat-paliwowych-to-nie-bedzie-odczuwalny-uszczerbek-w-kieszeniach-polakow