To, że sąd w Szczecinie nie uwzględnił wniosków prokuratury i CBA o zatrzymanie i areszt, to dokładny dowód na to, że za poprzedniej władzy było przyzwolenie na wielkie afery finansowe
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl Janusz Szewczak, poseł PiS
w Polityce.pl: Szczeciński sąd odrzucił wniosek prokuratury regionalnej o areszt dla 10 podejrzanych w aferze polickiej. Jak pan ocenia tę decyzję?
Janusz Szewczak Afera policka, czy też afera senegalska, jak już zaczęło się ją nazywać, to jest niesłychanie ważna i przełomowa kwestia. To, że sąd w Szczecinie nie uwzględnił wniosków prokuratury i CBA o zatrzymanie i areszt, to dokładny dowód na to, że za poprzedniej władzy było przyzwolenie na wielkie afery finansowe. Bo to jest wielka afera finansowa, bo chodzi tam o ponad 30 mln zł. Na taką kwotę są zarzuty, ale przecież cała inwestycja, bardzo podejrzana i kontrowersyjna, była jeszcze droższa. Ona była trafiona w punkt, ale tylko dla niektórych.
Odbiera pan tę decyzję jako postępowanie na złość rządom PiS?
Sąd w efekcie nie zrobił na złość PiS, że nie zatrzymał podejrzanych w tak poważnej sprawie. Dał sygnał, że w takich wielkich aferach wszyscy mogli czuć się bezkarnie. Widać wyraźnie, że wymiar sprawiedliwości, sądownictwo uznało, że to nie wymaga zatrzymania tych podejrzanych. Choć takie zatrzymania, czy areszty, zdarzają się w sprawach prozaicznych, w kradzieżach roweru, czy batonika ze sklepu. To jest pokazanie, że wielkie afery i aferzyści mogli czuć się bezkarnie. Władza III RP była w tej kwestii niedowidząca i łaskawa.
Można było tej afery uniknąć? Ktoś w porę nie zareagował?
Poprzednia władza zgadzała się na to, żeby bezkarność rozzuchwalała złoczyńców. Było myślenie: tam, gdzie nie ma kary, tam nie ma miary. Afera policka ma wątki prania pieniędzy i transferów pieniędzy. Nasuwają się wręcz podejrzenia o zorganizowaną działalność przestępczą na wielką skalę. Chodzi wyrządzenie wielkich strat dla budżetu skarbu państwa. To nie jest pomyłka czy przeoczenie. To działanie sądu jest właściwie w odbiorze społecznym jednoznaczną formą przyzwolenia na to, co się działo. Przecież ludzie nie rozumieją uzasadnienia, że dowody są niewystarczające i postawa podejrzanych jest właściwa. Przecież oni się nie przyznali do zarzutów. To jest bardzo niebezpieczny precedens. To może oznaczać, że sprawcy tych wielkich oszustw finansowych są właściwie bezkarni.
Takich spraw było więcej?
Takich inwestycji, które można nawet podejrzewać, że były precyzyjnie przygotowanymi planami okradania skarbu państwa, było więcej. Chodzi o wyransferowanie z Polski gigantycznych pieniędzy. Nie można wykluczyć, że bardzo podobnie mogła wyglądać inwestycja KGHM w Chile za poprzedniego rządu PO-PSL. Tam kilkanaście miliardów zł zainwestowano w pustynię Sierra Gorda i ponosimy tam olbrzymie straty. Rocznie od 4 do 5 mld zł. Na razie. Podobne, zasadnicze wątpliwości były przy wielkim wydatku inwestycyjnym Lotosu na Morzu Północnym w poszukiwaniu złóż gazu, tzw. YNE. Po wyłożeniu prawie 2 mld zł, okazuje się, że nie ma tego gazu. Pieniędzy też nie ma.
Jak PiS będzie temu przeciwdziałał?
Propozycja ministra Ziobry, żeby podnieść próg karalności za oszustwa finansowe, jest dobry. Niektórym opłacało się dotąd ukraść, pójść do więzienia na dwa lata i żyć dostatnio pod palmami przez wiele lat. Próg karalności do 12 lat więzienia był zbyt niski. W aferze polickiej istnieje poważne zagrożenie matactwa, bo za duże pieniądze wchodzą w grę. Przede wszystkim jednak sądy muszą przestać być w odbiorze społecznym swojego rodzaju gwarancją bezpieczeństwa za oszustwa finansowe na wielką skalę.
Rozmawiała Edyta Hołdyńska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/345579-nasz-wywiad-janusz-szewczak-o-aferze-polickiej-za-po-w-takich-wielkich-aferach-wszyscy-mogli-czuc-sie-bezkarnie