Daniel Obajtek, powołany na początku marca na stanowisko prezesa Energi, wraz z niezłym CV wniósł w pakiecie problemy z wymiarem sprawiedliwości. Dla większości jego zwolenników są one wynikiem bezkompromisowości w czyszczeniu układów i dowodem narażenia się w przeszłości potężnym przeciwnikom. Wiele wskazuje na to, że także i w Enerdze Obajtek nie ma ochoty siedzieć cicho, a do pokaźnej liczby jego wrogów wkrótce dołączą kolejne osoby. Ciężkie działa wytaczają m. in. zwolnieni dyrektorzy Energi, którzy domagają się spłaty premii należących im – ich zdaniem – za 2016 rok. Gra toczy się o olbrzymie pieniądze.
- Niniejszym wzywam Państwa do zapłaty na moją rzecz kwoty 184.000,00 zł brutto, tytułem należnej mi nagrody rocznej za rok 2016 –
– pisze jeden z byłych dyrektorów Energi.
- Wzywam Państwa do zapłaty na moją rzecz 227.304,00 zł brutto tytułem należnej mi nagrody rocznej za rok 2016
– dodaje drugi – też już były – dyrektor. Na spłatę dają siedem dni. Czy nagrody im się należą? To kwestia do rozwiązania dla prawników. Według Obajtka nie zasłużyli, a ich cofnięcie jest efektem zapowiedzianej przez niego polityki zakończenia „ery Bizancjum”.
Wiele wskazuje, że ta strategia zaczęła działać. W ogłoszonym na początku maja komunikacie Energa poinformowała, że pierwszy kwartał 2017 roku zakończyła ponad 300 milionami zysku netto, wyższymi przychodami ze sprzedaży oraz wzrostem wyników segmentu dystrybucji. Przychody całej Grupy ze sprzedaży wyniosły w I kwartale tego roku 2,7 mld zł i były wyższe w stosunku do I kwartału 2016 roku o 3 proc., tj. o 89 mln zł. Skąd te zyski? Czy częściowo także z rozsądniejszego gospodarowania wydatkami i wygenerowanych w ten sposób oszczędności? Wiele na to wskazuje. Ale tu lepiej oddać głos głównemu zainteresowanemu, który bardzo szybko zdążył się zorientować jak wygląda robienie interesów na Pomorzu.
– Tu powstał ponadpartyjny układ biznesowy, który był poparty polityką. To znaczy, on miał rekomendacje polityczne, żeby trwać. To nie miało nic wspólnego z ojczyzną, ani z dobrym zarządzaniem. Ci ludzie uważają, że im się że im się to należy. W przeszłości chodzili do tych samych szkół, dziś wciąż spotykają się towarzysko. Dla nich polityka stała się głównie układem biznesowym, często korupcyjnym. I ta firma utopiona była w takich układach, a ja nie przyszedłem tutaj przytulać tych ludzi do serca, tylko rozbić cały ten system naczyń połączonych, z którego zyski czerpie wiele firm, także ich przyjaciół (…) -
– przyznaje Obajtek.
I dodaje po chwili wahania:
– To są pewne kancelarie, domy mediowe, firmy szkoleniowe, ale także spółki, które wykonywały prace na rzecz całej Grupy, także z branży budowlanej. Było takie przyzwolenie, żeby grupa się rozhermetyzowywała i żeby część prac wykonywana była na zewnątrz -
– diagnozuje. Jednocześnie zapowiada likwidację 20 spółek działających w ramach Grupy. Mówi o obciętych pensjach dyrektorów, z których niektórzy dostawali po 250 tysięcy złotych premii. Wspomina też o oszczędnościach przekraczających 5 milionów złotych, które przeznaczone były na nagrody. Nie chce mówić o nazwiskach, unika też odpowiedzi na pytania o szczegóły dotyczące obszarów nieprawidłowości wskazanych jako potencjalne przestępstwa.
Dużo bardziej rozmowni są inni pracownicy. Ale najwięcej pokazują dokumenty, do których udaje się dotrzeć. One idealnie obrazują ogrom nieuzasadnionego wydatkowania i marnotrawstwa pieniędzy w Enerdze przez poprzednie władze. Wynika z nich m.in. to, że w Grupie Energa w latach 2015-2017 realizowano w firmie ODiTK szkolenia w celu przeciwdziałania mobbingowi w miejscu pracy, których łączny koszt wyniósł ponad 1,5 miliona zł. Samo opracowanie i komunikowanie polityki antymobbingowej wyceniono na blisko 947 tysięcy złotych.
Takich spraw jest więcej, w kilku z nich już toczy się postępowanie sądowe. Dla przykładu, weryfikowana jest sprawa doprowadzenia kupujących (Energa Wytwarzanie SA i PGE Polka Grupa Energetyczna SA) do, tu cytat – „(…) niekorzystnego rozporządzenia mieniem przez celowe wprowadzenie w błąd podczas procesu akwizycyjnego nabycia udziałów w spółce Iberdrola Renovables Polska sp. z o. o.”. Mogło to doprowadzić do zawyżenia 100% wartości udziałów o kwotę przekraczającą 10 milionów złotych. W tej sprawie toczy się już postępowanie na gruncie prawa cywilnego, w którym wartość przedmiotu sporu określono na kwotę przekraczającą 4,6 miliona złotych.
Do tego dochodzą dziesiątki innych problemów pokazujących patologie i nieuzasadnione koszty ponoszone do niedawna przez Energę. Takich kwestii jest mnóstwo, wystarczy wymienić choćby projekt dotyczący analizy możliwości rozwojowych Grupy, w wyniku którego Energa mogła stracić blisko 2,5 miliona zł. Na to nakłada się cały szereg firm organizujących różnego rodzaju eventy, szkolenia, kursy, które nauczyły się żyć z Energi. To wszystko pokazuje dość wyraźnie, że przez lata uczyniono z tej firmy prywatny folwark pomorskiego biznesu, którym zasilano beneficjentów ponadpartyjnego układu.
I w zasadzie tylko jedno pytanie jest owtarte. Czy „szeryfowi z Pcimia” wystarczy determinacji, żeby wszystkie te patologie przeciąć, a winnych postawić przed sądem? Innymi słowy, czy rozbije ten układ, czy raczej rozbije się o układ?
Tertium non datur.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/gospodarka/341360-ujawniamy-porazajaca-skala-drenowania-energi-czy-szeryf-z-pcimia-rozbije-uklad-pomorski